Rozdział 7

93 7 12
                                    

Paul POV

Co to miało być?  Czemu on to zrobił?  Gdybym mógł to bym zrobił tu takie widowisko... Każdy by widział jakby jego nos spotkał się z moją pieścią. Wkurzyłem się i to na maxa... Tylko ja tak mogę robić. Tylko ja mogę wywoływać u niej uśmiech, a zwłaszcza gdy jest smutna.
Miałem zamiar wyjść stamtąd, ale zostałem.  Nie wyszłem dlatego, że byliśmy tak blisko siebie razem z Clarą, nie mogłem tego zepsuć. Za to swoją złość musiałem zostawić tylko dla siebie. Lecz zacząłem podejrzewać,  że ona coś zobaczyła, bo przypatrywała mi się od dłuższego czasu.

- Umm... Clara, Paul - powiedziała Jessica zwracając się do nas.
- Tak? - odpowiedziała brunetka
- My z Maxem się już będziemy zbierać. Musimy obgadać jeszcze kilka spraw. - uśmiechnęła się pokazując swoje dołeczki.
- No dobrze, ja z Paulem zostaniemy jeszcze chwilę i też będziemy się zbierać-  jak cudownie brzmi moje imię z jej słodkich ust.
- Dobra to pa! Bawcie się dobrze!
- Nawzajem!
Wyszli. Zostałem razem z Clarą sam.

Clara POV

Po wyjściu Jessici i Maxa zostaliśmy sami. Między nami panowała cisza. Nie mogłam tego wytrzymać. Musiałam coś z tym zrobić.

- Paul... - powiedziałam niepewnie patrząc się w jego stronę
- Tak - odpowiedział patrząc w moje oczy
- Czy coś się stało?
- Nie co ty, nie przejmuj się.  - uśmiechnął się na końcu. Ale to mnie nie uspokoiło, wiedziałam że kłamie.
- Na pewno?
- Tak. Co powiesz na spacer? - ahh ten uśmiech
- Czemu nie, chodźmy.

Był początek maja i mimo wysokiej temperatury podczas dnia, to wieczory już nie były takie ciepłe. A ja jak to ja nie wzięłam żadnej bluzy.
Gdy wyszliśmy na mojej skórze poczułam zimne powietrze.  Cała się trzęsłam, a do domu jeszcze trochę drogi miałam.

- Clara zimno ci? - zapytał Paul przerywając ciszę, która była pomiędzy nami.
- No może trochę
- Ahh te dziewczyny-  mówiąc to zarzucił mi swoją bluzę na moje ramiona. Była taka ciepła.
- Dziękuję!  - uśmiechnęłam się do niego

Spacerowaliśmy tak długo ,aż  dotarliśmy na moją ulicę. Paul uparł się, żeby mnie odprowadzić. Gdy zaczęłam zdejmować jego bluzę on zatrzymał moje ruchy i powiedział:
- Zatrzymaj ją!  Jest twoja!
- Paul, ale będzie ci zimno.
- Clara nie będzie mi zimno, uwierz! Gdy pomyśle o wspaniale spędzonym czasie z Tobą to robi mi się ciepło na sercu! - uśmiechnęłam się lekko. Miło mi było to słyszeć z jego ust.

Staliśmy jeszcze chwilę rozmawiając na różne tematy, gdy nadszedł czas pożegnań.

- Do jutra Clara!
- Do jutra Paul! - po moich słowach podszedł mnie przytulić. Tym razem nie zastanawiałam się czy oddać jego ruch. Od razu to zrobiłam... Trwaliśmy długo w tym uścisku, gdy już naprawdę on musiał wracać do domu.

Poszłam w stronę wejścia do domu, ale przed wejściem jeszcze się odwróciłam machając mu ręką. Gdy już odmachał pozwoliłam sobie wejść do domu. Przy otwarciu drzwi usłyszałam moje imię.

Zaczyna się...

Paul POV

Patrzyłem jak wchodzi do domu. Musiałem się upewnić, że jest bezpieczna. Czułem, że teraz to ja powinienem o to dbać. Dbać o Nią... Gdy miałem stu procentową pewność mogłem odetchnąć z ulgą i spokojnie iść do domu i spokojnie usnąć nie myśląc o tym czy ktoś jej nie robi krzywdę. Wtedy mogłem tylko myśleć o mile spędzonym czasie z Nią...

Rozdział miał być jutro, ale jednak dziś dodaje. Za to jutro może go nie być.

Miłego czytania!

Nie OdchodźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz