Rozdział 10

53 4 0
                                    

Dzień minął mi szybko. Na każdej przerwie Paul był koło mojego boku. Nie raz spotkaliśmy Sophie na korytarzu. Patrzyła na mnie jakby chciała nas zabić, w jej oczach było widać gniew. Czułam się wtedy niezręcznie. Nigdy, ale to przenigdy nie chciałam mieć wrogów. Zawsze myślałam, że jestem w jakiś sposób fajna i lubiana. Lecz to moje przesądy..

Po skończonych lekcjach wyszłam na zewnątrz, aby iść na przystanek. Lecz zobaczyłam, że przed bramą szkoły stał Paul, widząc mnie zaczął iść w moją stronę. Pewnie czekał na mnie.

- Hej księżniczko! - przytulił mnie.

- Heej! - uśmiechnęłam się.

- No to co jedziemy?

- Co? Ale gdzie?

- No jak to gdzie? Przecież ci mówiłem, że musisz zmienić przyzwyczajenia.

A jednak nie żartował

- Ale ja myślałam, że ty  nie mówisz tego na serio

- Kochanie to co mówię zawsze jest prawdą - nachylając się do mojego ucha powiedział to  z tym kuszącym głosem. Poczułam jakbym miała w brzuchu motyle.

- Zapamiętam - uśmiechnęłam się po czym wsiadłam do samochodu. Oczywiście Paul przytrzymał mi drzwi jak przystało na dżentelmena i szybko obiegł samochód, aby usiąść za kierownicą.

Wyjechaliśmy spod szkoły, wsłuchując się w piosenkę Eda Sheerana " Perfect ". To była moja ulubiona piosenka. Pewnie jego też skoro słucha jej w swoim samochodzie.

- Claraa... - przerwał naszą ciszę, wymawiając słodko moje imię.

- Tak?

- Mogę na chwilę twoją dłoń? -  nie wiem po co mu była moja dłoń, ale bez wahania mu ją dałam. Od razu ją złapał i złączył nasze dłonie w jedną całość. Ocierał swoim kciukiem moją skórę, a ja wtedy się uspokajałam. Tak jakby to na mnie działało...

Paul POV

Musiałem to zrobić, polubiłem to szczerze mówiąc. Niestety, ale tą cudowną chwilę musiałem zepsuć. Widziałem, że po słowach tej laluni Clara była zmartwiona. Bała się jej, ale ja ją rozumiem. Teraz to ja muszę zadbać o jej bezpieczeństwo.

- Słońce nie musisz się bać tej szmaty. Możesz być spokojna. Ja zadbam o to, żeby ona cię nie dotknęła jednym paluszkiem, a jeśli w najgorszym wypadku to zrobi to obiecuję, że jej reputacja w tej szkole będzie zniszczona - mówiłem, nadal ocierając kciukiem jej skórę. Widziałem, że ją to uspokaja- A ja skarbie zawsze mówię prawdę!

- Dziękuję ! - powiedziała dając mi buziaka w policzek. To było takie zajebiste poczuć jej małe usta na moim policzku

- Dla ciebie wszystko!

- Paul, a czy my nie powinniśmy skręcić teraz w prawo? - powiedziała zdezorientowana

- Powinniśmy - uśmiechnąłem się w jej stronę, choć z jej wyrazu wynikało, że nie wie co się teraz dzieje

- To czemu nie skręciłeś?

- Bo chcę cie zabrać w niesamowite miejsce

Odpuściła temat, ale widziałem, że się niecierpliwi. Chciałem ją zabrać tam, aby odetchnęła trochę, a zwłaszcza po dzisiejszej sytuacji. Sam tam jeździłem, zwłaszcza wtedy gdy nie mogłem się pogodzić z śmiercią mojego taty... Widziałem jak umierał na raka. Byłem przy nim cały czas, ale jak go nie było to nie mogłem się pogodzić. To miejsce mnie uspokajało, bo wtedy czułem, że on jest ze mną. To było jego ulubione miejsce.. Nasze miejsce... i właśnie w tym momencie chciałem się nim podzielić z kimś dla mnie ważnym.

Przy Clarze czułem się tak jak mi mówił kiedyś tata. Powtarzał mi, że jeśli się kogoś kocha to czujesz, że jest ona dla ciebie ważna. Czujesz się przy niej swobodnie i zrobisz wszystko, aby była ona szczęśliwa.

Nie wiem czemu, ale miałem chęć jej właśnie to powiedzieć... że jest dla mnie ważna... ale zrobię to przy tym pięknym zachodzie słońca, który nas czeka jak dojedziemy na miejsce.

Nie OdchodźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz