Rozdział 15

52 5 0
                                    

Gdy się obudziłam, przy łóżku poczułam czyjąś obecność. Przetarłam oczy i zobaczyłam jego,  śpiącego na mojej ręce. Myślałam, że tylko tak mówił, ale przyszedł.
Postanowiłam go nie budzić, chciałam na niego popatrzeć. Był taki słodki jak spał. Wiem, że to głupie, ale zrobiłam mu zdjęcie.  Nie mogłam się oprzeć to było takie słodkie. A teraz kiedy zechce będę mogła spojrzeć na to kiedy będę tylko chciała.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Skarbie czemu nie śpisz?  - powiedział zaspanym głosem.
- Przebudziłam się,  ale jak widzę obietnicy dotrzymałeś.
- Kotek ja zawsze dotrzymuję!
- Wiem, a teraz się przekonałam. O której tu przyszłeś? - byłam ciekawa ile tu już jest.
- Nie wiem. Może o 6, ale szczęśliwi czasu nie liczą kochanie!
- A ty jesteś szczęśliwy?  - musiałam to wiedzieć. Jest dla mnie ważny i chce wiedzieć czy jest szczęśliwy.
- Zawsze, gdy jesteś z mną!  Gdy czuje twoją bliskość!  Gdy się uśmiechasz! Gdy trzymam twoją rękę!  Gdy mogę pocałować twoje małe usta! Gdy mogę ci powiedzieć " Kocham cię ", a ty to odwzajemnisz! - teraz byłam pewna, że jest szczęśliwy.
Przez te piękne słowa, które wypowiedział w moich oczach pojawiły się łzy.  Pierwszy raz ktoś mi mowil tak piękne słowa.  W tej chwili czułam się wyjątkowo.
Nie mogłam nic innego zrobić jak go pocałować. Żadnych słów bym nie wypowiedziała. Nie dałabym rady.

Nie czekałam długo, aż odda mi pocałunek. Dołączyliśmy nasze języki,  które toczyły z sobą walkę. Paul dominował w tym pocałunku, ale ja nie zostawałam mu dłużna.
Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy głos lekarza. Byłam zażenowana, że musiał to widzieć.
- Umm... Dzień dobry!
- Dzień dobry Claro! Widzę, że wasza miłość kwitnie.
- Umm tak.  - Paul się do mnie uśmiechnął. Wiedziałam, że on by odpowiedział to samo.
- Nie przedłużajmy. Mam twój wypis. Tylko muszę czekać na twoją mamę, bo masz dopiero 17 lat. Kiedy będzie? 
- Powinna być za niedługo. A czy ja bym nie mogła odebrać tego wypisu?  Za miesiąc kończę 18- stke, a wie pan nie lubię szpitali. - właśnie jeszcze miesiąc. Cieszę się bardzo, Paul już ma za sobą 18 - ste urodziny, a ja nadal niepełnoletnia.
- Kochana bym ci dał ten wypis z wielką chęcią. Ale niestety przepisy, a ja ich nie mogę złamać. Więc musimy poczekać na twoją mamę.
- Ohhh... No dobrze. Miłego dnia życzę panu!
- Wam również kochani!

Moja mama przyjechała dopiero o 12. Od razu odebrała wypis i pojechaliśmy do domu. Paul powiedział, że przyjedzie wieczorem i zabierze mnie gdzieś.  Już nie mogę się doczekać.

Gdy byłyśmy już w domu poszłam wziąć prysznic. Musiałam się jakoś wystroić, bo mam dla kogo. Zrobiłam delikatny make-up, włosy wyprostowałam i założyłam czarną sukienke.
Paul już czekał na dole na mnie, gdy zeszłam z schodów.
- Pięknie wygladasz! - powiedział na ucho. Dał mi bukiet róż,  który wsadziłam do wazonu.
- Dziękuję! - uśmiechnęłam się lekko.

Był ubrany w koszule, która opinała jego ciało i czarne jeansy. Przystojnie wyglądał.

W samochodzie Paul trzymał moją rękę (jak zawsze). Zaparkowaliśmy pod restauracją. Po wejściu poszliśmy do naszego stolika i zamowiliśmy jedzenie.

- Clara muszę się o coś zapytać-  powiedział w pewnym momencie. Czułam ,że jest spięty
- Słucham...

Nie OdchodźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz