Rozdział 34

36 4 2
                                    


  Miałam już wychodzić, ale to co zobaczyłam mnie zamurowało...  

Był coraz bliżej mnie, a ja się coraz bardziej denerwowałam, bo się go bałam. Był psychopatą, który może posunąć się do czegoś większego.

- Nie sądziłem, że się tak szybko spotkamy skarbie - śmiał mi się prosto w oczy, a ja nie wiedziałam co robić.

- Czego chcesz? - powiedziałam z łzami w oczach, które musiałam powstrzymać i pokazać mu, że się go nie boję.

- Ciebie skarbie - podszedł i przyłożył rękę do mojego policzka. Ja szybko od niego odskoczyłam, uderzając w ścianę - Nie bój się skarbie, ja ci nic nie zrobię! - pocałował mnie w policzek, a mnie aż przeszedł dreszcz.

- Nie dotykaj mnie i już nigdy nie będę z tobą - musiałam się mu postawić i jestem z tego dumna.

- Nie bądź taka pewna słońce

- Jestem i będę tego pewna, bo za bardzo kocham Paula, żeby go zostawić dla takiego kretyna jak ty - wskazałam na niego palcem.

- Radziłbym ci go zostawić

- A to niby czemu? 

- Pamiętaj, że tym razem on może nie przetrwać tego - trafił w mój czuły punkt. Paul jest dla mnie najważniejszy, a jeśli on mu coś zrobi to ja sobie tego nie wybaczę. 

Między nami panowała cisza, a mu uśmiech z tej obrzydłej mordy nawet na chwilę nie zszedł. On wiedział, że już wygrał, to było widać.

- Masz czas, żeby dać mi odpowiedź do jutrzejszego wieczora, a numer na pewno znasz - odezwał się i patrzył się prosto w mnie.

W końcu założył kaptur na głowę i wyszedł. Patrzyłam jak znika za drzwiami, a później się popłakałam.

Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mogę go zostawić, za bardzo go kocham

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mogę go zostawić, za bardzo go kocham. Jeśli to zrobię to go zranię. Ale jeśli tego nie zrobię to Matt może mu zrobić krzywdę. Kurwa, czemu ten człowiek musiał mnie znaleźć? Moje życie było piękne jak go w nim nie było. A teraz się pojawił i niszczy wszystko na czym mi zależy. 

Płakałam dość długo dopóki nie usłyszałam głosu Paula dochodzącego z  korytarza. Szybko wstałam i przestałam płakać. Obmywałam twarz, gdy Paul wszedł do łazienki.


- Co tak długo? - uśmiechnięty objął mnie od tyłu. Niestety ja mogę te szczęście zniszczyć. Na samą myśl chce mi się płakać.

- Wiesz kobiece sprawy - dałam mu całusa w policzek, aby nie poznał, że coś się z mną dzieje.

- Ahh, dobrze. Gotowa na wyjście do domu?

- Już nie mogę się doczekać - pociągnęłam go za rękę do sali. Tam już na nas czekał doktor.

- Claro proszę tu jest twój wypis, z tego względu, że jutro masz swoje urodziny to dam ci go - wow zapomniałam o swoich urodzinach, w końcu wymarzona osiemnastka.

- Dziękuję bardzo! Do widzenia

- Trzymajcie się! Do zobaczenia 

Oboje wyszliśmy z szpitala i od razu mogłam poczuć świeże powietrze. Cieszę się, że już jadę do domu, ale też są powody do smutku....


************************************************

Hej! Przepraszam, że nie było dawno rozdziału, ale wiecie szkoła. 

Jeśli rozdział się wam podoba dajcie gwiazdkę! 

Nie OdchodźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz