~9~

5.9K 213 6
                                    

Dojechaliśmy pod ogromny klub. Ustawiłam się w kolejkę, ale Christian pociągnął mnie za sobą, podszedł do ochroniarza i od razu nas wpuścił. No tak, wielmożny pan zna wszystkich, kto by się spodziewał. W środku śmierdziało alkoholem, papierosami i potem, od razu podeszliśmy do baru i zamówiliśmy drinki.

-Jak będziesz moją żoną nie będę ci pozwalał za dużo pić- powiedział mi do ucha abym na pewno zrozumiała

-Nie będę twoją własnością! Nigdy- wysyczałam mu prosto w twarz, barman podał nam drinki od razu swój wypiłam i nic nie mówiąc poszłam na parkiet

Zamknęłam oczy i zaczęłam tańczyć, ktoś do mnie podszedł i od tyłu objął mnie w talii. Wiedziałam, że to Christian więc nie otwierałam oczu, czułam woń jego perfum. Kręciłam biodrami i lekko się o niego ocierałam, położyłam mu głowę na barku a rękoma objęłam go za szyję.

-Będziesz moja a jak to się stanie i nadal będziesz tak wyzywająco tańczyć to nie pozwolę ci chodzić na imprezy do klubów- wkurzyłam się, momentalnie odsunęłam się od niego i wybiegłam na dwór. Oparłam się o mur i z torebki wyciągnęłam papierosy od razu jednego odpaliłam i zaciągnęłam się zamykając oczy. Brakowało mi tego. Ktoś do mnie podszedł i wyrwał mi papierosa z rąk

-Czy ty jesteś nienormalny?- wykrzyczałam mu w twarz

-Damie nie wypada palić- rzuciłam papierosem o ziemię i go zdeptał

-Nie jestem żadną damą, pierdol się- miałam go dość, poszłam w nieznanym mi kierunku, trudno najwyżej się zgubię

-Kobieta nie powinna przeklinać!- pokazałam mu środkowego palca i dalej szłam, odwróciłam głowę i o dziwo za mną nie szedł

Szłam i szłam, nie mam pojęcia gdzie jestem. Jakieś sklepy, bary i mnóstwo pijanych ludzi na ulicach. Ktoś od dłuższego czasu mnie obserwował, czułam to, ale nie widziałam tego kogoś.

-Myślałaś, że mi uciekniesz? Do samochodu, ale to już!- Christian zatrzymał się koło mnie samochodem, zrobiłam tak jak kazał. Usiadłam na tylne siedzenie i całą drogę nie odzywałam się do niego.

Jak tylko zatrzymaliśmy się pod domem, wysiadłam i poszłam do środka. Napiłam się wody i miałam iść na górę do pokoju, ale Christian mi przeszkodził. Złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do salonu.

-Co ty robisz? Puść mnie, to boli- serio bolało, swoim ciałem przycisnął mnie do ściany. Zaczęłam lekko się go bać

-Masz teraz nic nie mówić i mnie słuchać- miałam coś powiedzieć, ale uciszył mnie ręką- Nie chce robić ci krzywdy, ale z tobą to innego wyjścia nie widzę. W całym tym mieście ludzie mnie znają, nie chcę aby jutro każdy gadał o nas i o tym, że cię goniłem po mieście. Rozumiesz? Nie mam zamiaru się z tobą bawić, będziesz moja masz mnie słuchać- ja się go nie boję ja jestem na niego cholernie wściekła

-W jakich czasach my żyjemy, że kobieta ma być twoją własnością? Przestań wreszcie traktować mnie jak rzecz, bo nią nie jestem!- widziałam jak się denerwuje, jego mięśnie się napięły a dłonie zaciskał w pięści

-Nie jesteś rzeczą, jesteś moją przyszłą żoną, mam prawo o tobie decydować- dał nacisk na słowo "moją" 

-A ty będziesz moim mężem, więc będziesz mój czyli też będę mogła za ciebie decydować- powiedziałam pewnym siebie głosem a on mocniej się wkurzył. Odszedł trochę o de mnie, skorzystałam z okazji i uciekłam na górę, zamykając za sobą drzwi na klucz. Mam już tego dosyć, nie dam sobą rządzić. Usiadłam na łóżku i z tego wszystkiego zaczęłam płakać

-Kurwa, Olivia przepraszam... Po prostu się wkurwiłem na ciebie okej? Nie chciałem żeby tak to zabrzmiało- mówił przez drzwi

-Wal się- rzuciłam w drzwi poduszką, jakby to miało pomóc. Chyba sobie poszedł, bo już nic nie powiedział

Poszłam pod prysznic by zmyć z siebie to wszystko co dzisiaj się wydarzyło. Stałam a woda po mnie spływała, zmywając wspomnienia z dzisiejszego dnia. Musiało minąć sporo czasu, bo skóra zaczęła mi się marszczyć. Kiedy ubrałam piżamę i zmyłam makijaż, położyłam się do łóżka. Stwierdziłam, że przeczytam jeszcze książkę. Na moje nieszczęście zaczęło burczeć mi w brzuchu, otworzyłam drzwi na korytarz i jak jakiś bandyta skradałam się do kuchni. Zrobiłam sobie dwie kanapki, wzięłam sok i wróciłam do pokoju. W domu było cicho, pewnie Christian już śpi. Jak tylko zjadłam poszłam spać. Rano obudził mnie czyjś oddech, otworzyłam oczy a koło mnie leżał Christian gapiący się na mnie. 

-Dzień dobry księżniczko- uśmiechnął się do mnie

-Co robisz w moim łóżku?- powiedziałam uspokajając nerwy

-Leżę, nie widać? Zbieraj się o 12 jedziemy- no tak, dzisiaj jest niedziela a to znaczy, że zawiezie mnie do domu 





Nareszcie w domu! Christian wniósł moją walizkę i został na kawie. Ja od razu poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wyciągnęłam telefon i od razu napisałam SMS do Josha.

Do: Josh <3

Jestem już w domu. Widzimy się dzisiaj? :*

Od: Josh <3

Tak pewnie będę po 18, ciepło się ubierz <3

Zeszłam na dół pożegnać się z Chistianem, gdyby w domu nie było rodziców nawet bym go nie zapraszała. Jak tylko zamknęły się za nim drzwi, pobiegłam do pokoju. Założyłam czarne jeansy i zwykły biały t-shirt, włosy związałam w kitkę i poprawiłam makijaż. W tym momencie dostałam SMS od Josha, że czeka pod domem. Wzięłam kurtkę i wyszłam. Stał oparty o samochód i mi się przyglądał. Jak tylko go zobaczyłam to biegiem ruszyłam w jego stronę i zawiesiłam się mu na szyi.

-Tęskniłam- wyszeptałam a on mnie pocałował

-Chodź do samochodu, nie będziemy marznąć- rzeczywiście, jak na początek grudnia, było dość zimno- Jedziemy do mnie ok?

-Ok- posłałam mu ciepły uśmiech i podgłośniłam muzykę

Mieliśmy cały wolny dom dla siebie. Poszliśmy do salonu. Josh zrobił nam popcorn a ja wybrałam film na ten wieczór. Padło na "Legion Samobójców", oglądałam go raz i bardzo mi się spodobał. Z resztą myślę, że nie będziemy zbytnio przejmować się filmem. Josh usiadł koło mnie, położyłam mu głowę na ramieniu a on zaczął bawić się moją dłonią. W pewnej chwili odsunął mnie od siebie i zacisnął pięści. Patrzył to na moją dłoń a to na mnie. I w tym momencie zorientowałam się, że wciąż mam na palcu pierścionek zaręczynowy. Brawo Olivia, brawo!- szeptała moja podświadomość 

-Josh poczekaj daj wytłumaczyć- był mocno zdenerwowany

-Co tu tłumaczyć, masz narzeczonego, wychodzisz za mąż i jeszcze nosisz ten pierścionek. Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że się zgodziłaś?- on był zły a ja smutna

-Zapomniałam o tym. Z resztą nie miałam wyjścia się nie zgodzić...- nie dał mi dokończyć

-Jak możesz być ze mną skoro jesteś zaręczona?- był czerwony ze złości

-Przestań krzyczeć! Ja go nie kocham, rozumiesz? Ciebie kocham...- ostatnie słowa wypowiedziałam ciszej, wybiegłam od niego z domu

Łzy ciekły mi po policzkach, nie wiedziałam do kąd idę, szłam po prostu przed siebie. Usiadłam na ławce i ktoś do mnie podszedł.

Jedna z milionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz