~12~

5.6K 197 7
                                    

-Porozmawiamy czy wciąż będziesz mnie unikał?- spytałam Josha jak tylko pojawił się w szkole

-Nie mamy o czym rozmawiać, z nami koniec- nawet na mnie nie spojrzał

-Koniec? Tylko dlatego, że nie powiedziałam ci o tym zasranym pierścionku?- krzyknęłam a on nic mi nie odpowiedział tylko poszedł do szatni

Wciąż kocham Josha, nie chcę tego kończyć. Tak na prawdę to myślałam, że jest inny, miał przecież ze mną być a on tylko z powodu pierścionka ze mną zerwał. Coś mi tu nie gra. Mam jeszcze jeden mały problem. Zaczynam zakochiwać się w Christianie, zastanawiam się jak to się stało, nienawidziłam go a później zabrał mnie na weekend i to wszystko się zaczęło.  Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka na lekcje, poszłam w stronę 18 na angielski. W klasie czekała na mnie Alison i Mia. 

-Hej dziewczyny- powiedziałam siadając do ławki- Nie uwierzycie, zer...- nauczycielka weszła do klasy i nie dała mi dokończyć, bo już mnie uciszyła

-Panno Moon skoro jest pani taka chętna na rozmowy to proszę do odpowiedzi- posłała mi groźne spojrzenie mówiące abym nic się nie odzywała i podeszła do tablicy 

-Rozwiąż to zadanie- podała mi podręcznik i wskazała na zadanie. Nie było trudne więc po chwili namysłu, rozwiązałam je- Dobrze, udało ci się, usiądź, piątka

Nie uczyłam się źle, wręcz odwrotnie. Miałam dobre wyniki. Chciałam pójść na dobre studia, by później móc zastąpić rodziców w firmie. Nie robiłam tego dla nich, robiłam to dla siebie, podoba mi się wizja mnie za kilka lat jako pani prezes. A nauka przychodziła mi z łatwością. Jak tylko lekcja się skończyła wyszłam z klasy opowiadając dziewczynom co zrobił Josh. I w tym momencie zobaczyłam go jak całuje się z jakimś plastikiem. Nie jest już moim chłopakiem ani przyjacielem, ale łzy znów napłynęły mi do oczu. Bez chwili zastanowienia podeszłam do nich i walnęłam go w twarz z liścia. 

-Pogódź się z tym, że on teraz jest mój- powiedziała jego nowa laska, wytarłam łzy i nie było mi już smutno byłam zła

-Skoro jest z takim plastikiem jak ty, to nie był mnie wart. Zasługuję na kogoś lepszego...- chciałam coś dodać, ale on przeszkodził

-Na Christiana- powiedział trzymając się za czerwony policzek a z jego oczu ani twarzy nie mogłam wyczytać żadnych emocji

-A nawet jeśli to nic ci do tego- odwróciłam się na pięcie i poszłam do dziewczyn

Przez resztę lekcji byłam nieobecna. Wracałam do domu wolnym spacerkiem, to wszystko zaczyna mnie porządnie dobijać. Dostałam sms od Christiana.

Od: Christian

Spotkamy się dzisiaj? 

Do: Christian

Ok, gdzie i o której? 

Od: Christian

Przyjadę po ciebie, bądź gotowa o 16

Mam jeszcze 3 godziny, więc nie muszę się spieszyć. Nie jestem w nastroju na spotkania, ale dla niego zrobię wyjątek. Co się ze mną dzieje... Wróciłam do domu a w kuchni krzątała się Marta.

-Dzień dobry- uśmiechnęłam się, dawno ją widziałam, trochę się stęskniłam

-Dzień dobry, siadaj właśnie zrobiłam obiad- uśmiechnęła się ciepło

Usiadłam do stołu i zjadłam zupę. Porozmawiałam trochę z Martą i opowiedziałam w skrócie co się wydarzyło. Nie wiem dlaczego tak się otworzyłam przed tą kobietą, ale miała coś w sobie. 

-Ja otworzę- wstała od stołu i poszła otworzyć drzwi, od razu poznałam czyj to głos 

-Hej Olivia, wiem, że miałem być o 16, ale później mam ważne spotkanie- zasiedziałam się trochę z Martą bo było już po 15

-Jasne tylko pójdę po torebkę- wchodząc do pokoju zgarnęłam torebkę i spryskałam się jakimiś perfumami 

-Okej, jestem gotowa- wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego auta, jechaliśmy w ciszy do kawiarni 

Usiedliśmy przy najbardziej oddalonym stoliku. Od razu przyszedł do nas kelner, zamówiliśmy tylko kawy.

-A więc czemu chciałeś się spotkać?- patrzyłam na niego a on miał wzrok wbity w stolik

-Wiem, że jest to dla ciebie delikatny temat, ale musimy porozmawiać trochę o naszym weselu. Trzeba coś przygotowywać- podrapał się po karku, już się przyzwyczaiłam do myśli o ślubie i nie było to dla mnie takie najgorsze, ciesze się, że to on przyszedł o tym pogadać a nie moi czy jego rodzice

-Dobrze, jeszcze nie mamy nic prawda?

-Nic, musimy wybrać salę i wszystkie te pierdoły- mocno się w to angażuje, więc trochę jest to dla niego ważne, dla mnie też więc się z tego cieszę

Siedzieliśmy w kawiarni do 17 i rozmawialiśmy prawie tylko o ślubie. Christian mnie odwiózł i pojechał na spotkanie. Te jego chęci i zaangażowanie do ślubu przeszły na mnie, bo od razu w domu zaczęłam przeglądać suknie ślubne. 




Jedna z milionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz