~11~

5.9K 199 7
                                    

    Nareszcie są święta. Boże Narodzenie to zdecydowanie najlepszy czas w roku. Pomimo, że od kłótni z Joshem minęło 10 dni, nie pogodziliśmy się. Widziałam go tylko raz, chciałam porozmawiać a on po prostu mnie olał, nie wiem czy jesteśmy jeszcze razem czy już nie. Postaram się dzisiaj o nim nie myśleć, nie chcę aby to popsuło ten dzień. 

Założyłam rozkloszowaną, czerwoną sukienkę do tego czarne szpilki. Makijaż zrobiłam delikatny, zaakcentowałam tylko czerwone usta a włosy pokręciłam w lekkie fale. Stałam przed lustrem oceniając czy dobrze wyglądam i akurat ktoś zadzwonił do drzwi. Zeszłam na dół a do domu weszli moi dziadkowie od strony taty, bo od mamy nie żyją. Przywitałam się z nimi przytulając, dostałam prezenty, ale odłożyłam je pod choinkę, byśmy wspólnie później mogli je otworzyć. W tym roku miałam ogromny problem z prezentami, rodzicom nie było trudno coś wybrać, dziadkom też, gorzej było z Christianem i jego rodzicami. Na szczęście jakoś sobie poradziłam, mam nadzieję, że wszyscy będą zadowoleni. 

Dziadkowie zasiedli do stołu i w tym momencie w drzwiach pojawił się Christian, wyglądał zniewalająco. Miał granatowy garnitur, który idealnie na nim leżał. Włosy miał ułożone tak, że wyglądały jakby nic z nimi nie robił. A jego rodzice byli jak zwykle ubrani elegancko z poważnymi minami. Zapoznali się z dziadkami i kiedy usiedliśmy do stołu atmosfera trochę się rozluźniła. Siedziałam koło Christiana, i dziwnie się przy nim czułam, troszkę jakbym się zakochiwała. Tylko, że ja kocham Josha, czy można kochać dwie osoby na raz? Chyba nie... a jeśli, któregoś z nich nie kocham? Nie ważne, później się nad tym zastanowię. 

-Olivio, pięknie wyglądasz- Christian szepnął mi do ucha, flirciarskim głosem, podobało mi się

-Dziękuję, ty też niczego sobie- odpowiedziałam, ale nie szeptałam

-Liv, wstaniesz?- poprosił mnie Chris wstając od stołu, pokiwałam głową- Chcielibyśmy ogłosić, że się zaręczyliśmy- powiedział z szerokim uśmiechem, nie pozostało mi nic innego jak również się uśmiechnąć. Wszyscy zaczęli nam gratulować i pytać się kiedy to było

-Pokażesz pierścionek?- poprosiła mama Christiana a ja popatrzyłam na dłoń i tam go nie było

-Przepraszam, jak się szykowałam zapomniałam go założyć, pójdę po niego...- byłam lekko zawstydzona moją głupotą, skoro przyjeżdża Christian mogłam go założyć

-Pójdę z tobą- powiedział mój narzeczony - Dlaczego go nie nosisz?- spytał jak tylko zamknęłam drzwi do pokoju, był lekko wściekły

-Jak się kąpałam to go zdjęłam, żeby nigdzie mi nie wpadł- nie była to do końca prawda, ale on nie musi wiedzieć, założyłam go na palec i dziwnie się poczułam 

-Chodźmy już na dół moja przyszła żono- zaakcentował ostatnie słowo i się uśmiechnął

-Nie mów tak do mnie- wyszłam nie czekając na niego

Od razu podeszłam do mamy Christiana i go pokazałam. A następnie każdy do mnie podchodził i zachwalał pierścionek. 

-Córeczko, cieszę się, że w końcu poczułaś coś do Christiana- przytuliła mnie moja mama

-Eeee, ja nic do niego nie poczułam- byłam zmieszana

-Jak nie, jak tak. Kochanie kiedyś na niego patrzyłaś jak na największego wroga a teraz patrzysz jak żona na męża, podoba ci się- skąd ona takie wnioski wyciągnęła?

-Mamo... on mi się nie podoba

-Ja widzę co innego- uśmiechnęła się i poszła do Christiana a ja stałam jak słup 

Nadszedł czas na prezenty, jako, że byłam najmłodsza to ja poszłam je rozdać. Mój prezent dla Christiana zostawiłam jako ostatni, chciałam mu go wręczyć bardziej osobiście. Mama Christiana nosi bransoletkę z pandory, więc postanowiłam, że kupię jej zawieszkę w kształcie choinki. Spodobała jej się, było widać to po jej minie. A mojemu przyszłemu teściowi kupiłam krawat i mankiety do koszuli, jest biznesmenem więc to mu się przyda i też mu się chyba spodobało, albo jest dobrym aktorem. 

-Christian, proszę do o de mnie, wesołych świąt- podziękował mi i od razu rozpakował, kupiłam mu personalizowany portfel, na blaszce z przodu było wygrawerowane jego imię

-Dziękuję jest piękny- pocałował mnie w policzek

-Strasznie się cieszę, że ci się podoba- uśmiechnęłam się, teraz mogę rozpakować swoje prezenty 

Od rodziców Christiania dostałam zestaw, były w nim złote kolczyki i bransoletka z motywem czterolistnej koniczynki. Od niego dostałam piękną, czarną nie za dużą, skórzaną torebkę. Musiała kosztować fortunę. 

-Ale nie musiałeś, ona jest strasznie droga...

-Olivia, wiesz, że dla mnie nie ma takiego słowa w moim słowniku, stać mnie na nią i na tysiąc takich samych- ta skromność...

-Wiem, dziękuję- nie będę się z nim kłócić w święta

-Proszę bardzo- wróciliśmy do stołu i wszyscy zaczęli rozmawiać a ja siedziałam cicho, nawet moi dziadkowie wdali się w dyskusję z rodzicami Christiana. On też nie wydawał się skory do rozmowy coś go męczyło 

-Coś się stało? Jakiś smutny jesteś- powiedziałam a on ocknął się, był zamyślony 

-Pójdziemy na spacer?- pokiwałam głową i przeprosiliśmy wszystkich po czym wyszliśmy 

Przez kilka minut szliśmy w ciszy, nie było to niezręczne. Odkąd wyszliśmy Christian cały czas o czymś myśli, jakby chciał mi coś powiedzieć. 

-Powiesz mi wreszcie co cię tak dręczy? Czy będziesz tłumił to w sobie- stanęłam tak, żeby mógł popatrzeć mi w oczy

-I tak ciebie to nie interesuje, więc po co mam mówić- chyba się przesłyszałam

- Skoro tak mówisz to dzieję się coś mocno złego- złapałam go za rękę, nie wiem dlaczego tak zrobiłam

-Aż tak dobrze mnie znasz?- popatrzył na mnie zdziwiony 

-Nie wiem, ale zazwyczaj wszystko mi mówiłeś

-I to był błąd- powiedział surowo

-Co ty w ogóle wygadujesz? W domu byłeś inny, jakbyś świata po za mną nie widział a tutaj taki oschły...- zrobiło mi się smutno a co jeśli to wszystko co mówił, to było jedno wielkie cholerne kłamstwo? 

-A ty? Raz jesteś miła, słodziutka a raz wredna, wiesz jak ciężko żyje się z myślą, że zaraz poślubi się kogoś kto nie odwzajemnia uczuć?- w tym momencie posmutniał

-Czyli ty o mnie nie wiesz nic...-byłam wściekła, ale mówiłam łagodnie

-A co, może teraz mi powiesz, że się we mnie zakochałaś?- kpił ze mnie

-Noo, nie jesteś mi obojętny, ale więcej na ten moment nie mogę powiedzieć

-Wow, udało mi się ciebie rozkochać, jeden zero dla mnie-pokazałam mu język

-Ej, nie powiedziałam, że się w tobie zakochałam

-Ale nie jestem ci obojętny, czyli czujesz coś do mnie- puścił mi oczko

-Nie mieliśmy gadać o moich uczuciach tylko o tym co się dzieję, że jesteś smutny i rozdrażniony- znowu na jego twarzy malowała się złość- Proszę, powiedz mi...

-Liv, są święta nie chcę gadać ci o moich problemach, ale skoro chcesz wiedzieć to mam problemy w firmie- trochę złagodniał 

-Rozumiem, ale na początku jak przyjechałeś, to się nie denerwowałeś- nie jestem pewna czy mówi mi prawdę

-Tak, bo niedawno dostałem sms o tym

-Rozumiem, posłuchaj opowiesz mi o tym po świętach a teraz się tym nie przejmuj ok?

-Postaram się, dziękuję- pocałował mnie w czoło

-Ale za co?

-Za to, że jesteś- nareszcie pokazał, że ma serce i nie jest zimnym draniem

Coś mi się wydaję, że są to duże problemy, bo mocno się wściekł. Ale kto normalny w święta załatwia sprawy służbowe? Będę musiała poważnie z nim porozmawiać. Spacerowaliśmy jeszcze jakąś godzinkę i stwierdziliśmy, że wrócimy. 



Jedna z milionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz