-Musimy pogadać- doskonale wiedziałam czyj to głos, w myślach policzyłam do dziesięciu i po tym czasie odwróciłam się
-A mamy o czym?- powiedziałam spoglądając w jego piękne oczy
-Mamy i ty o tym dobrze wiesz- myślałam, że zakończenie roku szkolnego a w tym samym liceum będzie milsze a tu proszę, czeka mnie trudna rozmowa
-Josh, minęło tyle czasu a ja nie wiem czy chcę do tego wracać. Zraniłeś mnie i to mocno, teraz jestem szczęśliwa daj mi spokój...- z torebki wyciągnęłam papierosa i go odpaliłam
-Nie pal tego gówna- powiedział zabierając mi paczkę
-To nie twoja sprawa co robię. Mów co masz mówić, nie mam na ciebie za dużo czasu
-Zachowywałem się tak, bo ona wrobiła mnie w bachora a ja w to uwierzyłem. Dopiero jak się zorientowałem, że to nie prawda było już za późno, by o ciebie walczyć- mówił patrząc na mnie z bólem w oczach, zabolały mnie jego słowa, za szybko się poddał a przecież wtedy na plaży tyle mi obiecywał
-Nigdy nie jest za późno by walczyć o kogoś na kim ci zależy. A ty jesteś na tyle duży, że powinieneś wiedzieć, ze coś tu nie gra. Przecież wymówki o dziecku są tak powszechne
-Olivia... ja przepraszam- odwrócił o de mnie wzrok i raptem zaczęły go interesować buty
-Za późno- nie byłam na niego obrażona tylko zła, zrobił ze mnie idiotkę a dopiero po kilku miesiącach mnie przeprasza
-Kurwa, zrozum...- nie dokończył, bo ktoś zawołał mnie z parkingu. Odwróciłam się i zobaczyłam idącego w naszą stronę Christiana
-Kto to jest?- spytał mnie łapiąc mnie za nadgarstek
-Nikt ważny, chodźmy- widziałam jak na moje słowa Josh zacisnął pięści i posmutniał, ale nie chciałam teraz odstawiać żadnych szopek
Christian mówił coś pod nosem, ale ja błądziłam w swoich myślach. Zastanawiało mnie dlaczego Josh dopiero teraz znalazł w sobie odwagę, aby ze mną porozmawiać. Był moim przyjacielem, znał mnie jak nikt inny a mimo to kompletnie mnie zignorował, bo jakaś laska powiedziała mu, że jest w ciąży. Przecież to nie ma sensu, powinien ze mną najpierw porozmawiać a nie mnie zbywać przy okazji mnie ośmieszając.
-Kochanie, zapraszam cię na randkę- Christian przyszedł do mnie do salonu z bukietem róż. Muszę przyznać, to miłe
-Dziękuję, a z jakiej to okazji?- przyjęłam kwiaty i przybliżyłam je do siebie, aby je powąchać
-Czy zawsze musi być jakaś okazja? Po prostu chcę pokazać jak mocno kocham swoją żonę- przytuliłam go a on to odwzajemnił, po moim ciele znowu przeszedł przyjemny dreszcz z powodu jego dotyku. Brakowało mi jego bliskości, mam nadzieję, że między nami już wszystko będzie dobrze
-Oczywiście, że nie. Po prostu ostatnio tylko się kłóciliśmy- musnęłam jego usta- O której mam być gotowa?
-Na 18, a teraz chodź na obiad. W piekarniku jest lasagne- uśmiechnęłam się do niego i złapałam go za rękę po czym pociągnęłam go do kuchni
Nie miałam bladego pojęcia w co się ubrać a on nie chciał mi zdradzić dokąd mnie zabiera. Zauważyłam, że on założył luźne ciuchy, to znaczy szarą koszulkę i jeansy. Więc ja założyłam białe rurki, czarno białą bluzkę w paski a na to jeansową kurtkę, do tego czarne trampki i gotowa. Włosy związałam w luźnego koka i zeszłam na dół, gdzie Christian na mnie czekał.
Dojechaliśmy do Space Needle*, na sam widok od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do windy, gdzie w ciągu kilku sekund wjechaliśmy na panel obserwacyjny. Skierowaliśmy się do jednej z kilku restauracji, zajęliśmy stolik przy szybie z widokiem na całe Seattle. Christian zamówił dla nas specjał restauracji, więc nie dopytywałam co to jest.
-Jejku, to jest przepyszne- powiedziałam popijając winem na co Chris się uśmiechnął i zaczął mi się przyglądać- Mam coś na twarzy?- a w tej chwili zaczął się ze mnie śmiać
-Nie, nic nie masz, po prostu jesteś śliczna
-Dziękuję- nic dalej nie mówiliśmy, tylko zabraliśmy się do jedzenia
Po kolacji, poszliśmy w stronę głównego punktu obserwacyjnego. Christian objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłam. Staliśmy tak kilka minut, dopóki nie usłyszeliśmy tłuczonego szkła i krzyków. Momentalnie się odwróciliśmy i z restauracji, w której nie dawno jedliśmy wybiegali ludzie. Przestraszyłam się, bo nie wiedziałam o co chodzi. Chris pociągnął mnie za rękę w stronę wind, ale żadnej nie było. W tym samym momencie przed nami pojawiło się dwóch zamaskowanych mężczyzn, z których jeden z nich celował do nas z broni. Momentalnie mnie sparaliżowało nie mogłam się ruszyć a do oczu napływały mi łzy po czym spływały po policzkach.
-Jaka ślicznotka, twoja żonka? Dotrzymasz naszej obietnicy czy mamy zrobić jej krzywdę?- spojrzałam pytająco na Christiana a on stanął prze de mną, całkowicie mnie zakrywając
-Kurwa, nawet jej w to nie mieszaj. Nie wydaje mi się, aby to jest najlepsze miejsce do rozwiązania tych spraw- byłam przytulona do jego pleców, czułam jak jego każdy mięsień się napina
-Dlaczego nie? Tutaj jest dużo świadków- rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak w okół nas zgromadziło się dużo ludzi, przed chwilą wszyscy przed nimi uciekali a teraz się na nich patrzyli. Christian pokręcił tylko głową i pociągnął mnie w stronę windy, która się akurat otworzyła
Biegli za nami, ale ja byłam szybsza i nacisnęłam guzik a drzwi się zamknęły. Jeden z tych mężczyzn zdążył wystrzelić z broni w naszą stronę. Kiedy myślałam, że kula nie trafiła, usłyszałam cichy jęk Christiana. A z jego brzucha sączyła się krew. Od razu zrzuciłam z siebie kurtkę i starałam się zawiązać ranę. Karząc mu ją uciskać. Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam. Wyjęłam z jego spodni kluczyki i na tyle szybko na ile mogliśmy pobiegliśmy do samochodu. Pomogłam Christianowi usiąść na tylnych siedzeniach a sama usiadłam za kierownicą i nie zapinając pasów pojechałam w kierunku szpitala. Po policzkach ciekły mi łzy a w lusterku widziałam jak Christian powoli traci ostatnie siły.
-Kochanie wytrzymaj, już nie daleko. Proszę tylko nie zamykaj oczu, błagam!- łkałam i krzyczałam jednocześnie, moja kurtka na jego brzuchu robiła się coraz bardziej czerwona
Na szczęście byliśmy już pod szpitalem. Pomogłam mu wysiąść i powolnym krokiem poszliśmy do szpitala. Przytrzymywałam Christiana, ale patrząc na nasze gabaryty nie mogłam tak długo. Jakiś mężczyzna, wyszedł ze szpitala a ja go zawołałam, aby mi pomógł. Wspólnie zaprowadziliśmy go do recepcji.
-Pomocy, mój mąż został postrzelony w brzuch- pielęgniarka natychmiastowo przyszła do nas z wózkiem, na którym usiadł Christian i zawiozła go w stronę wind
-Na blok z nim!- krzyknął jakiś lekarz i do mnie podszedł- Co się stało?
-W Space Needle doszło do strzelaniny, a on został ranny w brzuch, zawiązałam mu ranę moją kurtką, ale nie wiem czy to coś pomogło. Ratujcie go! Proszę!- na końcu już całkowicie się rozkleiłam
Pobiegłam w stronę bloku operacyjnego, za którym zniknął lekarz. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach. Dopiero teraz zaczynało do mnie docierać, co się na prawdę tam wydarzyło. Zastanawiałam się o jaką obietnicę im chodziło i czy Christian ma duże problemy.
~~~~~
*Space Needle- jeden z najwyższych budynków w Seattle, na którym znajduję się punkt obserwacyjny i restauracje
CZYTASZ
Jedna z miliona
RomanceTo uczucie, kiedy jesteś zmuszana do czegoś czego nie chcesz. Nikogo nie obchodzi twoje zdanie, kochają cię chcą dla ciebie jak najlepiej, ale w tej decyzji oni nie ustąpią. Po prostu musisz to zrobić dla dobra wszystkich... ale po jakimś czasie two...