~1~

16.9K 400 32
                                    

Zwykły zimowy wieczór, no prawie zwykły. Dzisiaj przychodzą do nas Froster'owie, przyjaciele moich rodziców z innej firmy. Nie zbyt ich lubię są mocno samolubni i widzą tylko czubki własnych nosów i pieniądze. A moi rodzice wpadli na genialny plan abym wyszła za mąż za ich 24 letniego syna po to by połączyć firmy i więcej zarabiać. Nie lubię go a on mnie, przecież on jest 6 lat starszy. Mam dopiero 18 lat, może kiedyś naprawdę się zakocham to moi rodzice odejdą od tego durnego pomysłu.

Siedziałam w moim pokoju przy toaletce i kończyłam makijaż. ściany były szare a meble białe obok toaletki była komoda.Na przeciwko stało wielkie łóżko a na nim sporo poduszek. Na środku był biały miękki dywan. W pokoju była jeszcze jedna para drzwi do łazienki.

Okej byłam już gotowa, czarna dopasowana sukienka, czerwone szpilki, włosy pofalowane. Makijaż był delikatny tylko czerwone usta się wyróżniały.

-Kochanie zejdź już, zaraz przyjadą goście- krzyczała mama z dołu, z rodzicami mam dobre stosunki, ale dzisiaj miałam ochotę ich udusić

Schodziła po schodach a goście akurat weszli do domu. Patrzyli się na mnie jak na ducha.

-Dobry wieczór- przerwałam tę ciszę i się przywitałam

Usiedliśmy do stołu a Marta nasza gosposia, podała kolacje. Jest niższa, troszkę przy kości, ma ciemne włosy z siwymi już pasemkami. Na jej twarzy może są zmarszczki, ale jest tak promienną kobietą, że nie zwraca się na to uwagi. Dzisiaj podała nam indyka w sosie z warzywami.

-Olivio, może pokażesz Christianowi ogród?- zaproponował a raczej rozkazał tata, ale to po prostu była wymówka żebym zaczęła z nim rozmawiać

-Oczywiście- nie mogłam zaprzeczyć, bo przecież nie wypada

Nałożyliśmy płaszcze, po czym wyszliśmy przez drzwi tarasowe, oczywiście Christian jak dżentelmen (przy rodzicach) przytrzymał mi drzwi.
Szliśmy w dość krępującej ciszy, co jakiś czas zamieniliśmy ze dwa słowa odnośnie ogrodu. Dotarliśmy do altanki i tam usiedliśmy. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, ale czułam że nie jest zadowolony.
-Smakowała ci kolacja?- chciałam po prostu zacząć o czymś rozmawiać aby nie siedzieć w ciszy, bo to mnie wkurzało
-Tak, była bardzo pyszna, wasza kucharka niesamowicie gotuje- nie byłam pewna czy mówi prawdę
-Tak, tak wiem- i tu się rozmowa zacięła
Christian był przystojny, miał brązowe włosy, niebieskie oczy, z prawej strony przy ustach miał bliznę. Często chodzi na siłownie czemu zawdzięcza wysportowaną sylwetkę. Mogłabym go nawet polubić gdyby nie jego charakter i widzenie tylko siebie na tym świecie. Jednak pieniądze niszczą człowieka, ja przez majątek moich rodziców nie ufam ludziom i ciężko zdobyć moje zaufanie.
W tej chwili zdałam sobie sprawę, że on cały czas cos do mnie mowi.
-Wiem, że mnie nie lubisz, ale mogłabyś chociaż słuchać co do ciebie mowię- mówił poirytowany
-Zamyśliłam się, przepraszam. Możesz powtórzyć?- już miałam powiedzieć coś uszczypliwego, ale się w porę powstrzymałam
-Mówiłem, że w sobotę odbywa się bankiet i chciałbym żebyś ze mną poszła a w zasadzie moi rodzice- ehhh no tak rodzice
-Muszę iść?- chociaż i tak znałam odpowiedź
-Twoi rodzice też nie będą zadowoleni jeśli się nie zgodzisz- No oczywiście, przecież moi kochani rodzice też popychają swoją córkę żeby poślubiła mężczyznę którego nie kocha i nigdy nie pokocha
-Dobrze, pójdę- nie ukrywałam swojego niezadowolenia, zaczęło robić mi się zimno, chyba to zauważył
-Może już wrócimy?- Ohh jaki on opiekuńczy... pokiwałam głową i ruszyliśmy w stronę domu. Oczywiście szliśmy w ciszy, ale czułam że cały czas na mnie patrzy.

Kiedy weszliśmy do salonu, toczyli zawziętą rozmowę. Dobrze, że mój tata nie wyciągnął alkoholu, bo siedzieli by tu dłużej niż bym chciała.

Przeprosiłam i poszłam do łazienki, chciałam zniknąć i zostać w pokoju, ale chce uniknąć pózniej kłótni z rodzicami. Po 10 minutach znowu do nich dołączyłam, a oni na szczęście już wychodzili. Z rodzicami Christiana pożegnałam się całując ich w policzek a on mnie przytulił i pocałował w dłoń. Na początku nie mogłam w to uwierzyć, nigdy mnie tak nie żegnał ani nie witał a dzisiaj proszę, chyba go ktoś podmienił.

Kiedy wyszli pomogłam Marcie posprzątać i wróciłam do pokoju. Nareszcie mogłam się wykąpać w bąbelkach nałożyć maseczkę i zrelaksować się przy jakimś filmie.

Leżąc już w łożku rozmyślałam nad tym całym bankietem. Nie chciałam na niego iść bo będą nasi rodzice i wiele, wiele innych znanych osobowości których w większości nie lubiłam. Niestety, muszę się do tego przyzwyczaić w końcu kiedyś ta firma będzie moja. Ale czy ja tego chce? Czy chce żyć właśnie w takim świecie? Z tymi myślami zasnęłam.

Jedna z milionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz