Schodząc rano do kuchni w piżamie, zobaczyłam śpiącego Christiana na kanapie. W ogóle się nie przebrał, był przepocony i na odległość czuć było alkohol. Wyszłam zza ściany oddzielającą salon od kuchni i zobaczyłam starszą kobietę stojącą przy blacie. Znieruchomiałam na chwilę i przetwarzałam w mojej mózgownicy kim ona może być, dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to gosposia, przecież ja sama miałam Marthę. Jestem blondynką i czasem to widać.
-Dzień dobry- powiedziałam wreszcie, a kobieta się odwróciła i uśmiechnęła, trochę przypominała mi moją Marthę.
-Dzień dobry panienko już robię jajka z bekonem, może być?- uśmiechnęłam się kiwając energicznie głową jak małe dziecko, co jak co, ale jajka z bekonem to smak mojego dzieciństwa
-Oczywiście, ale proszę mówić do mnie Olivia, nie jestem żadną panienką- pokiwała nie pewnie głową
-Pan Christian nie będzie zadowolony, co za maniery nie przedstawiłam się. Jestem Amy- To jakiego Christiana ja znam? Muszę się o nim wiele rzeczy nauczyć
-Proszę się nim nie przejmować- usiadłam przy wyspie kuchennej i zabrałam się do jedzenia a w między czasie Amy zaparzyła mi kawę
Po pysznym śniadanku, przeprosiłam i poszłam na górę ubrać się do szkoły. Na szczęście jest to już ostatni tydzień i oficjalnie zakończę naukę w liceum. Pozostaje tylko wybrać studia. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż i założyłam bordową spódniczkę do tego biały crop top i szary sweter. Spakowałam torbę i zeszłam na dół ostatni raz spoglądając na mojego męża, wyglądał jak typowy menel. Przykryłam go kocem. Przed domem stał mój samochód i oparty o niego mężczyzna ok 30 lat.
-Proszę wsiadać- powiedział stanowczym, ale przyjemnym głosem, miał czarne włosy starannie ułożone, zielone oczy i idealnie zarysowane policzki. Przez czarny t-shirt można było dostrzec wyrzeźbiony brzuch i mięśnie
-Pojadę sama, nie potrzebuję szofera- starałam się być miła, chociaż zaczynała mnie wkurzać ta sytuacja
-Dostałem polecenie, że mam panią wozić do szkoły, ja tylko wykonuję swoją robotę- powiedział otwierając mi drzwi
-Tylko nie pani, po prostu Olivia... dobra pojadę, ale tylko dzisiaj, jutro jadę sama- wsiadłam do samochodu a po chwili on zajął miejsce kierowcy
Całe 40 minut jechaliśmy w ciszy od czasu do czasu zamieniając kilka zdań. Wydawał się być całkiem sympatyczny.
Cały dzień w szkole minął bardzo szybko i fajnie. Alison wyszła wczoraj ze szpitala, dostała jakieś leki. I czuje się znacznie lepiej, oraz co najważniejsze pomału zaczyna normalnie się odżywiać. Mia chodzi zakochana po uszy, bo coraz lepiej układa jej się z chłopakiem. Tylko ja mam problemy z Christianem, ale nie chciałam ich martwić. Kilka osób gadało za moimi plecami o tym, że mam męża, ale ja się tym nie przejmuje w końcu widzę ich po raz ostatni, więc niech gadają ile chcą. Oczywiście na parkingu czekał na mnie... no właśnie nawet nie wiem jak ma na imię.
-W ogóle nawet nie wiem jak masz na imię- powiedziałam zapinając pasy
-David- tak samo jak mój tato, a właśnie muszę do nich dzisiaj zadzwonić
W domu odgrzałam sobie spaghetti zrobione przez Amy i usiadłam do stołu, byłam sama więc wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać co się ostatnio wydarzyło w sieci. Po chwili usłyszałam trzaskanie drzwiami na co się wzdrygnęłam a zaraz w całej okazałości pokazał się Christian schodząc po schodach i zabijając mnie wzrokiem. Przełknęłam z trudem to co miałam w buzi i odechciało mi się dalej jeść, wbiłam w niego wzrok i po prostu się bałam. Bałam się własnego męża. Dlaczego?
-Olivia, musimy porozmawiać- mówił chłodnym tonem, jakby wszystko było dla niego obojętne, ale jednak strasznie ważne
-O czym?- starałam się powiedzieć to tak, aby mój głos nie drżał, ale nie jestem pewna czy mi się to udało
-Czy myślisz, że ja się nie dowiem, że chcesz jeździć sama do szkoły? I służbie pozwalasz mówić po imieniu?- był zły, znowu z mojego powodu, zaciskał dłonie i szczękę
-A dlaczego by nie? Mam prawko, mogę jeździć i chcę. I kim ja jestem, że będą mi tu na panienko mówić- już się nie bałam, byłam zła i smutna, że on tak mnie traktuje- Jestem Olivia i tak mają się do mnie zwracać z resztą nie masz prawa zabraniać mi wszystkiego i z góry wszystko za mnie ustalać
-Oj uwierz, że mam takie prawo. Będziesz jeździć z Davidem koniec i kropka. A z tą Olivią niech ci będzie- ton jego głosu trochę złagodniał- I jeszcze jedno, nie czyta się cudzych sms-ów
-A czy ty jesteś cudzy? Do cholery jesteś moim mężem, nie powinieneś mieć przede mną tajemnic, skoro ty o mnie wszystko wiesz to tak samo ja powinnam wszystko wiedzieć o tobie, a w tej chwili czuję, że nie wiem o tobie kompletnie nic. Z każdym wypowiedzianym przez ciebie zdaniem, stajesz się dla mnie obcą osobą. Dlaczego, Christian, dlaczego tak jest?- czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy
-Poznasz mnie na tyle, na ile ci pozwolę- łzy wygrały, zaczęły spływać po moich policzkach. Nie było w tym żadnych emocji, tylko zwykły zimny ton
-Ty.. ty jesteś potworem. Zniszczyłam sobie przez ciebie życie! Czyli od teraz tak to będzie wyglądało? Będę robić to na co mi pozwolisz? Może wszczepisz mi jeszcze chip żebym ci przypadkiem nie uciekła?- ledwo co dałam radę to wypowiedzieć i od razu uciekłam do łazienki, aby się w niej zamknąć, nie powinnam uciekać, ale nie mam wystarczająco dużo chęci by się z nim kłócić
-Olivia, wracaj!- tylko to zdążyłam usłyszeć, później przestałam go słuchać- Liv, przepraszam...- nie chciałam go słuchać, wzięłam szczotkę do włosów z umywalki i rzuciłam nią w drzwi, może przypadkiem przeleci przez nie i uderzy Christiana- Nie chcia... nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało. Wyjdź proszę- nie krzyczał już i cała ta złość z niego wyparowała, w jego głosie można było usłyszeć smutek, przeprosiny chyba szczere i żal
Kiedy usłyszałam jego oddalające się kroki wstałam wzdychając z ulgi i wyszłam na balkon zapalić. Ostatnio co raz częściej sięgam po papierosy, one stają się dla mnie wybawieniem, odskocznią w inny świat. Nie powinno tak być, moim wybawieniem powinien być mój mąż. Zgaszając papierosa w popielniczce po moim policzku popłynęła łza, ostatnia łza, która będzie oznaką smutku, złości i strachu przed Christianem. Od tej chwili postaram się nie płakać, muszę, muszę pokazać mu, że ja też mam swoje zdanie. I powinien je szanować. Nie mogę dać się zniszczyć. Po prostu nie mogę. Muszę stać się silna, dla siebie.
~~~~~~
Kochani! Dziękuję wam z całego serduszka za 1k wyświetleń, może to nie wiele w porównaniu do tych co mają po kilka milionów, ale dla mnie to bardzo dużo. Dziękuję, każdemu z osobna <3
Publikuje drugi raz, bo za pierwszym nie wszystkim się wyświetlił 😇
CZYTASZ
Jedna z miliona
RomanceTo uczucie, kiedy jesteś zmuszana do czegoś czego nie chcesz. Nikogo nie obchodzi twoje zdanie, kochają cię chcą dla ciebie jak najlepiej, ale w tej decyzji oni nie ustąpią. Po prostu musisz to zrobić dla dobra wszystkich... ale po jakimś czasie two...