Rozdział 4

3.3K 159 71
                                    

Myszy. Trzy słodkie myszki. Jedna była czarna, druga szara, a trzecia biała. Zwróciły oczy ku mnie. Niepewnie do mnie podeszły. Wyciągnęłam rękę w ich stronę, a one weszły na nią. Szara myszka weszła mi na ramię.

– Cześć, malutkie – powiedziałam z uśmiechem.

– Cześć! – odpowiedziały mi trzy głosy.

– Wy mówicie? – spytałam zdezorientowana. Myszy gadają? Od kiedy?

– Ty nas słyszysz? – spytała czarna.

– Tak – odpowiedziałam. – Jestem Annabelle.

– Ja jestem Onet – powiedziała biała myszka. – Ten czarny to Getry, a ten szary to Percy.

– Miło mi.

– Nam też.

Pogadałam jeszcze trochę z myszkami. Potem trzeba było iść na śniadanie. Postanowiłam przynieść też coś dla małych gryzoni. Zostawiłam ich w pokoju i udałam się do kuchni. Była tam Erista. Przywitałam się z nią i podeszłam do lodówki, po czym wzięłam stamtąd ser. Pobiegłam na górę z jedzeniem dla moich nowych przyjaciół. Gdy położyłam ser przed myszkami były w niebowzięte. Dziękowały mi zaczynając jeść. Zrobiłam z nich przykład i też poszłam coś zjeść. Po najedzeniu się poszłam porysować. Nie wiem czemu, ale namalował całkiem fajny rysunek. Onet'a, Getry'ego i Percy'ego z mieczami i walczących ze smokiem. Trochę mnie ten rysunek śmieszył. Pokazałam to myszkom.

– Jaki ja jestem tu przystojny – powiedział dumnie Getry.

– Fajnie ci to wyszło – powiedział do mnie Onet. Uśmiechnęłam się na jego słowa.– Zrób jeszcze jakieś.

– Zgadzam się z Getry'm – rzekł Percy.

– Też uważasz, że jestem przystojny?–  spytał Getry.

– Nie, uważam, że ja jestem przystojny – po słowach Percy'ego wszyscy się zaśmiali. Wszyscy oprócz Getry'ego. Ten to odwrócił się do nas plecami.

– Ej, Getry, nie obrażaj się – powiedziałam, po czym wzięłam go na rękę. – Ja uważam, że i tak jesteś przystojny.

– Chociaż jedna – westchnął Getry.

– Annabelle! – usłyszałam głos Estana.

– Pod łóżko – powiedziałam do myszek.

Ledwo się schowały, a do pokoju wpadł mój brat. Był cały upaćkany jakimś kremem, a na twarzy miał...błoto? Zaśmiałam się krótko, ale gdy usłyszałam głośne śmiechy spod łóżka umilkłam. Estan chyba tego...nie słyszał.

– Co ci się stało? – zapytałam rozbawiona.

– John i Oscar się stali –  odpowiedział zdenerwowany.

– Co znowu im zrobiłeś?

– Zabrałem im cukierki.

– Rozumiem ich. Też ci tak kiedyś zrobiłam, gdy zabrałeś mi żelki.

– Ta...oblałaś mnie wtedy bitą śmietaną i obsypałaś brokatem.

Oboje się zaśmialiśmy.

– Dobra, idź się umyj – powiedziałam.

Estan wyszedł, a ja się jeszcze śmiałam.

– No i z czego się ryjesz?! – usłyszałam Estana.

Na jego słowa jeszcze bardziej się roześmiałam. Uspokoiłam się po jakiś pięciu minutach. Onet, Getry i Percy wyszli spod łóżka.

– To było przekomiczne – powiedział Percy śmiejąc się.

– Skisłem –  zaśmiał się Onet.

– On Was nie słyszał – powiedziałam. – On Was nie słyszy. Nikt Was nie słyszy, tylko ja.

– To serio dziwne, że w ogóle nas słyszysz – powiedział Getry.

– Ta....

To może mieć związek z moimi mocami. Nagle do pokoju weszła moja mama, ale była tak zajęta robieniem czegoś w telefonie, że nawet na mnie przez chwilę nie patrzyła. Onet, Getry i Percy zdążyli się schować.

– Annabelle, wyjdziesz z Kasprysem na spacer? – spytała.

Kasprys to mój piesek. To Husky syberyjski średniego wzrostu o pięknych, błękitnych oczach.

|
|
|
\/

|||\/

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszyscy uwielbiamy Kasprysa i trzymamy go w domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszyscy uwielbiamy Kasprysa i trzymamy go w domu. Ma on własne legowisko w salonie. Wzięłam smycz i zapięłam mu ją do obroży po czym wyszłam z nim na dwór kierując się do parku. Lubiłam z nim wychodzić. Co chwilę obwąchiwał jakąś lampę. Gdy weszłam do parku zobaczyłam ich. Ohoho, no żem się nie zesrała. Co oni tu robią, do cholery? Na moje nieszczęście zauważyli mnie i uśmiechnęli się parszywie. Podeszli do mnie, a wtedy Kasprys zaczął warczeć.

– Cześć, Annabell – powiedział Mark i chciał do mnie podejść bliżej, ale Kasprys zaczął głośno szczekać. – No proszę, proszę. Z kim nasza koleżanka przyszła? Ze swoim piesiulkiem? Jak się nazywa?

– Nie twoja sprawa. – odpowiedziałam głaszcząc Kasprysa.

Patrick wziął jakiś patyk i zaczął się
droczyć z moim psem. Kasprys zaczął głośniej szczekać i warczeć. Chłopak chciał mnie popchnąć, ale mój pies...

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz