Rozdział 19

1.7K 110 12
                                    

Obudził mnie nagły ciężar przygniatający mnie do łóżka.

- Getry, kuźwa, jak nie zejdziesz ze mnie to zabiję! - krzyknęłam w poduszkę, ale wiem, że mnie słyszał.

- A proszę Cię bardzo, kto ci broni? - spytał rozbawiony.

Przyłożyłam dłoń do jego skóry i pstryknęłam palcami rażąc go prądem. Chłopak wzdrygnął się i spadł z łóżka. Po chwili położył głowę na materacu cały czas będąc na podłodze.

- No wiesz, jak mogłaś? - spytał patrząc na mnie.

- Mogłam, sam powiedziałeś, że nikt mi nie broni - uśmiechnęłam się posyłając mu buziaka w powietrzu, a on udał, że go łapie i przyłożył rękę do serca.

- Gdzie ty nam wczoraj zniknęłaś?

- Przecież napisałam wam na kartce, że poszłam do zamku.

- Ale ja zaraz potem poszedłem do zamku, a Ciebie nie było, szukałem wszędzie - no to klops.

- Poszłam się przejść - odpowiedziałam kłamiąc. Źle się z tym czułam.

- Ale na aż tak długo? - zmarszczył brwi. - Nie było Cię trzy godziny.

- No, jak widać, na tak długo.

- Coś mnie tu oszukujesz, okłamujesz - uśmiechnął się lekko.

- Ja? - prychnęłam. - Nigdy.

- Ja już wiem swoje. Powiedz o co chodzi?

- O nic nie chodzi, Getry.

- Jesteśmy przyjaciółmi. Najlepszymi - popatrzył się na mnie smutno. - Nie ufasz mi?

- Jasne, że ci ufam.

- Coś nie widzę - wstał i powoli skierował się do drzwi, a ja spuściłam głowę.

- Znalazłam sposób, żeby ich uwolnić - oznajmiłam po chwili. Chłopak zastygnął w bezruchu trzymając już dłoń na klamce. Popatrzył na mnie przez ramię zainteresowany. - Ale nie mogę powiedzieć - spuściłam wzrok.

- Dlaczego?

- Po prostu nie mogę.

- To powiedz chociaż, na czym to polega.

- Muszę zdobyć pieniądze.

- Tylko mi nie mów, że pracujesz, jako prostytutka.

- Pogrzało Cię?! - rzuciłam w niego poduszką.

- To, jak masz zamiar zdobyć tą kasę?

- Ja już mam własny sposób - ukratkiem spojrzałam w stronę garderoby, gdzie był mój strój na wyścigi i się uśmiechnęłam.

- Już się boję.

- Tylko proszę, nie śledź mnie - popatrzyłam na niego. - Wtedy pomyślę, że to ty mi nie ufasz.

- No dobrze - bez namysłu mnie przytulił, a ja na chwilę zdrętwiałam. - Tylko uważaj na siebie. Nie zniosę tego, jeśli coś ci się stanie.

Poczułam ciepło na sercu i też go przytuliłam. Teraz już wiedziałam, że to mój prawdziwy przyjaciel, który nigdy mnie nie opuści. Cieszyłam się, że go mam. Po chwili Getry wyszedł z pokoju zostawiając mnie wzruszoną i uśmiechniętą. Poszłam się przejść po miasteczku. Wzięłam telefon i pieniądze do kieszeni. Wyszłam z zamku i skierowałam się w stronę domów. Kiedy tak chodziłam zauważyłam, że ci ludzie nie mają dużo kasy, ale i tak są szczęśliwi. W pewnej chwili zobaczyłam chłopaka. Miał może z trzynaście lat i wyglądał okropnie siedząc pod jednym z domów. Brązowe włosy były rozwalone na wszystkie strony, a niebieskie, zmieszane z żółcią oczy błądziły po twarzach ludzi. Miał poszarpane ubrania i był cały brudny. Zrobiło mi się to żal. Podeszłam do niego i usiadłam obok z lekkim uśmiechem.

- Hej, czemu tak tu siedzisz? - spytałam patrząc na niego.

- A co Cię to obchodzi? - spojrzał na mnie obojętnie.

- Tak pytam.

- Jak już chcesz wiedzieć, to nie mam domu i tu siedzę, a teraz daj mi spokój.

- Może dałoby się znaleźć dla Ciebie miejsce w zamku - powiedziałam po chwili namysłu.

- W zamku? - był zdziwiony, to widać. - Kim ty jesteś?

- Księżniczką - dokończyłam z uśmiechem. - Ale mów mi Annabelle - chłopak przyglądał mi się z zaciekawieniem.

- Mam ci się kłaniać na powitanie? - spytał.

- Nie ma takiej potrzeby - zaśmiałam się na jego słowa.

- Jestem Jake - uśmiechnął się do mnie.

- To co? Idziemy?

- Jasne.

Wstaliśmy z ziemi i ruszyliśmy do zamku. Jake co chwilę spoglądał na mnie z lekkim uśmiechem. Zaprowadziłam go do wolnego pokoju, a on od razu rzucił się na łóżko.

- Masz jakieś ciuchy? - spytał.

- Poczekaj tu.

Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju mojej mamy. Siedziała na łóżku i rozmawiała z kimś przez telefon.

- Miałeś nie dzwonić - powiedziała. - Nie obchodzi mnie, że mój mąż nie żyje. Nie zobaczysz Anny!

Zdziwiłam się. Z kim ona rozmawia? Kto ma mnie nie zobaczyć? I dlaczego wspomniała o tacie? Wiem, nieładnie jest podsłuchiwać, ale ja muszę.

- Ona nie może o tobie wiedzieć! A tylko spróbuj tu przyjść to zobaczysz! Przekonasz się. Nie przychodź tutaj, nie mów jej! - usłyszałam ciche pikanie, czyli rozmówca się rozłączył. Weszłam do pokoju, a mama popatrzyła na mnie ze strachem w oczach. - Ile słyszałaś?

- Tyle, ile powinnam - popatrzyłam na nią surowo. - Zastanawiam sie, ile jeszcze przede mną ukrywasz.

- Annabelle, to nie tak.

- To teraz nieważne! - machnęłam ręką. - Mamy jakieś ciuchy, na oko, dla trzynastolatka?

- Po co ci?

- A co cię to obchodzi?! Ty mi nic nie mówisz!

- Ale, dziecko, ja...

- Nie obchodzi mnie co ty! Jesteś moją matką, a czuję, jakbyś była kimś obcym, który nie ma do mnie zaufania!

- Annabelle, wszystko w porządku? - niespodziewanie Jake wychylił się zza ściany i popatrzył na mnie.

- Odpowiesz mi na moje pytanie? - nadal patrzyłam na matkę.

- Kto to jest?! - a ta ciągle patrzyła na chłopaka.

- Ktoś na pewno! Odpowiadaj! - wściekłam się.

Mama westchnęła i zaprowadziła mnie do jednego z pokoi. Poszła do garderoby i wyciągnęła cały worek ubrań. Bez słowa go zabrałam i ruszyłam do pokoju Jake'a. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi rzuciłam worek na łóżko. Nie chciałam teraz nikogo widzieć, ale też nie chciałam być chamska dla Jake'a.

- Idź do łazienki się przebrać - powiedziałam kładąc się na podłodze. Wiem, jest od tego łóżko, ale podłoga jest wygodniejsza.

- Mogę się przebierać tutaj - uśmiechnął się, na co ja się lekko zarumieniłam.

- To łazienki! - podniosłam głos lekko zawstydzona.

Chłopak zaśmiał się słodko i poszedł się przebrać, a ja leżałam na podłodze. Po chwili Jake pokazał się. Miał na sobie czarną bluzkę z krótkim rękawem i dżinsy z dziurami. Był już cały czysty, ale jego włosy nadal były roztrzepane. Przyznam szczerze, że było to słodkie. W ogóle nie powiedziałabym, że to ta sama osoba, którą poznałam na początku.

- Wyglądasz świetnie - powiedziałam i wstałam z podłogi. - Pokazać ci zamek?

- No pewnie, że tak - odpowiedział entuzjastycznie i ruszył za mną zwiedzać.

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz