Gdy byłam już w domu chłopcy rzucili mi się na szyję. Kurde, chyba naprawdę byłam tam tak długo. Odrobiłam lekcje i zajęłam się rysowaniem. Gdy skończyłam kolejny rysunek oparłam się na krześle, nogi dałam na biórko i gapiłam w sufit.
– Chłopaki?-– spytałam.
– No? – zapytał Getry.
– Kiedy będę mogła pójść do Seranii?
Moi przyjaciele westchnęli.
– Co? - spytałam. – Powiedziałam coś nie tak?
– Nie, nie po prostu wiedzięliśmy, że kiedyś o to zapytasz – wyjaśnił Percy.– Jednak przejście do świata Seranii jest trochę bolesne?
– Bolesne? – na te słowa wywróciłam się do tyłu.
– Musisz to zrobić najlepiej tam gdzie nie ma ludzi – zaczął Onet. – Bierzesz wodę w misce i nóż...
– Jaki nóż?! – przerwałam mu. – Ja mam się zabić, żeby tam dotrzeć?!
– Nie! – krzyknął Percy i przejął pałeczkę od Onet'a. – Musisz położyć miskę na trawie, a następnie nalać do niej wody. Potem bierzesz nóż, nacinacz sobie lekko nadgarstek i dajesz rękę nad wodę tak, aby twoja krew spłynęła do niej. Później wypowiadasz magiczną formułkę i otwierasz wrota. Ta dam! – gapiłam się na nich, jak na bandę idiotów.
– Was chyba posrało – powiedziałam.
– Takie zasady – powiedział Onet.
Westchnęłam i pogodziłam się z tym, że tylko tak mogę zobaczyć się z mamą. Pogadaliśmy jeszcze, a potem zasnęłam.
***
Obudziłam się. Był weekend! Było jeszcze ciemno. Zauważyłam, że Onet i Percy jeszcze śpią obok mnie. Od tego zajścia z mamą, która prawie nas nakryła zaczęłam zamykać na noc drzwi na klucz. W pokoju było jednak jasno. Spojrzałam w stronę światła. Była to lampka na biórku, przy którym siedział Getry. Bezszelestnie podeszłam do niego, a jako że był odwrócony do mnie plecami nie widział mnie. Spojrzałam przez jego ramię i chyba w tym momencie prawie mi oczy wyszły z orbit.
Kurde, on rysuje nawet lepiej ode mnie.– Wow – szepnęłam z uśmiechem, na co Getry prawie się wywrócił na krześle.
– Eh, Anna, myślałem, że śpisz – odszepnął.
– Nie wiedziałam, że tak pięknie rysujesz – ciągle się uśmiechałam.
– Dziękuję-– Getry się zarumienił.
– Ile Ty nad tym siedziałeś? – spytałam.
– Całą noc.
– Idź spać – powiedziałam stanowczo.
– Ale, nie jestem śpią-– ziewnął nim zdążył dokończyć.
– Właśnie widzę – zaśmiałam się cicho.-– Chodź.
Wzięłam go za rękę i poprowadziłam do łóżka. Jezu, jak to brzmi. Połorzyliśmy się i po chwili Getry spał. Ja już się wyspałam, więc tylko leżałam. I tak do dziewiątej. Postanowiłam, że powieszę rysunek Getry'ego na mojej tablicy. Podpisałam rysunek "By: Getry" i przypięłam pineskami. W tej samej chwili wstali chłopcy. Uśmiechnęłam się i przywitałam ich, po czym zeszłam na śniadanie. Na dole czekała cała moja rodzinka. To co mnie zdziwiło najbardziej to to, że mieli walizki.
– Hej? - powiedziałam. – Co tu się dzieje?
– Zapomnieliśmy ci powiedzieć, że wyjeżdżamy na tydzień – powiedziała mama.
– Beze mnie? – spytałam przechylając głowę w bok.
– Ty masz szkołę, swoje obowiązki – powiedział ojciec.
– Amanda też ma szkołę.
– Siedź cicho – syknęła moja starsza siostra.
– Ale Amanda ma przerwę – włączyła się Erista.
– A Kasprys?
– Zaopiekujesz się nim.
– Mogę się chociaż pożegnać? – spytałam.
– Oczywiście – powiedziała mama.
Od razu rzuciłam się na szyję Estanowi. Ściskałam go mocno.
– Ej, a my? – spytała zawiedziona mama.
– Będę za Tobą tęsknić, braciszku – powiedziałam dalej go tuląc.
– Ja za Tobą też – odpowiedział chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
– No super-– mruknęła Erista.
Kiedy się od siebie odczepiliśmy cała moja rodzina pojechała. I tak nie chciałam jechać. Nie lubię takich wycieczek i oni dobrze o tym wiedzieli. Nagle coś wpadło mi do głowy. Pobiegłam na górę do chłopaków.
– Chłopcy – zaczęłam, ale przerwałam. Moi przyjaciele patrzyli na moje rysunki. Pewnie zobaczyli już rysunek Getry'ego. Uśmiechnęłam się szeroko.
– Zabiję Cię kiedyś – powiedział czarnowłosy.
– Do usług – odpowiedziałam śmiejąc się. Zaraz po tym spoważniałam i spuściłam wzrok.-– Moja rodzina wyjechała na tydzień.
– Czyli chata wolna – powiedział Percy.
– Tak, a skoro wyjechali to chyba możemy pójść spotkać się z moją mamą? – cała trójka spojrzała na mnie.
– Jesteś na to gotowa? – spytał Onet z troską na co pokiwałam lekko głową.
– Ale wiesz, dosyć łatwo się tam dostać, ale gorzej z powrotem – powiedział Getry.
– Nie dbam o to – szepnęłam. – Ważne, że zobaczę mamę.
– Okey! – krzyknął Onet i wystawił rękę do przodu, jakby miał tam miecz i był rycerzem. Zaśmiałam się. – Cel: kuchnia! Przedmiot: miska i woda!
Teraz to już nie panowałam nad śmiechem, z resztą tak, jak moi przyjaciele. Kiedy się ogarnęliśmy poszliśmy do kuchni.
– A mogę chociaż iść pożegnać się z Zack'iem? – spytałam.
– Nie – powiedzieli stanowczo.
– Dlaczego?
– Nie możesz się z nim już widywać – powiedział Percy. - I nie pytaj, o co chodzi.
– Ale...
– Nie i koniec! – krzyknął Getry.
Oni na mnie krzyczeli. W kącikach oczu pojawiły mi się łzy. Nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Chłopcy dopiero po chwili zauważyli mój stan i od razu złagodnieli.
– Anna – zaczął Getry, ale uciszyłam go ruchem ręki.
Zaczęłam wyciągać potrzebne mi rzeczy. Oni tylko patrzyli się na mnie w milczeniu. Wzięłam scyzoryk, małą miskę i butelkę z wodą.
– Wyjdźcie i czekajcie na mnie na zewnątrz – powiedziałam cicho.
Chłopcy posłusznie wykonali polecenie. Ostatni raz przeszłam się po domu. Wspominałam wszystkie piękne chwile, które tu przeżyłam. Wzięłam klucz i wyszłam. Przedstawienie czas zacząć.
CZYTASZ
Bogini słońca ✓
FantasyAnnabelle - miła, nieśmiała, piękna. Ma szesnaście lat, piękne, piwne oczy i długie blond włosy. Annabelle przygarnięta z domu dziecka mieszka w Londynie i chodzi do liceum, w którym jest nękana przez innych. Pewnego dnia odkrywa w sobie wielką moc...