Rozdział 9

2.6K 146 20
                                    

Gdy byłam już w domu chłopcy rzucili mi się na szyję. Kurde, chyba naprawdę byłam tam tak długo. Odrobiłam lekcje i zajęłam się rysowaniem. Gdy skończyłam kolejny rysunek oparłam się na krześle, nogi dałam na biórko i gapiłam w sufit.

– Chłopaki?-– spytałam.

– No? – zapytał Getry.

– Kiedy będę mogła pójść do Seranii?

Moi przyjaciele westchnęli.

– Co? - spytałam. – Powiedziałam coś nie tak?

– Nie, nie po prostu wiedzięliśmy, że kiedyś o to zapytasz – wyjaśnił Percy.– Jednak przejście do świata Seranii jest trochę bolesne?

– Bolesne? – na te słowa wywróciłam się do tyłu.

– Musisz to zrobić najlepiej tam gdzie nie ma ludzi – zaczął Onet. – Bierzesz wodę w misce i nóż...

– Jaki nóż?! – przerwałam mu. – Ja mam się zabić, żeby tam dotrzeć?!

– Nie! – krzyknął Percy i przejął pałeczkę od Onet'a. – Musisz położyć miskę na trawie, a następnie nalać do niej wody. Potem bierzesz nóż, nacinacz sobie lekko nadgarstek i dajesz rękę nad wodę tak, aby twoja krew spłynęła do niej. Później wypowiadasz magiczną formułkę i otwierasz wrota. Ta dam! – gapiłam się na nich, jak na bandę idiotów.

– Was chyba posrało – powiedziałam.

– Takie zasady – powiedział Onet.

Westchnęłam i pogodziłam się z tym, że tylko tak mogę zobaczyć się z mamą. Pogadaliśmy jeszcze, a potem zasnęłam.

***

Obudziłam się. Był weekend! Było jeszcze ciemno. Zauważyłam, że Onet i Percy jeszcze śpią obok mnie. Od tego zajścia z mamą, która prawie nas nakryła zaczęłam zamykać na noc drzwi na klucz. W pokoju było jednak jasno. Spojrzałam w stronę światła. Była to lampka na biórku, przy którym siedział Getry. Bezszelestnie podeszłam do niego, a jako że był odwrócony do mnie plecami nie widział mnie. Spojrzałam przez jego ramię i chyba w tym momencie prawie mi oczy wyszły z orbit.
Kurde, on rysuje nawet lepiej ode mnie.

– Wow – szepnęłam z uśmiechem, na co Getry prawie się wywrócił na krześle.

– Eh, Anna, myślałem, że śpisz – odszepnął.

– Nie wiedziałam, że tak pięknie rysujesz – ciągle się uśmiechałam.

– Dziękuję-– Getry się zarumienił.

– Ile Ty nad tym siedziałeś? – spytałam.

– Całą noc.

– Idź spać – powiedziałam stanowczo.

– Ale, nie jestem śpią-– ziewnął nim zdążył dokończyć.

– Właśnie widzę – zaśmiałam się cicho.-– Chodź.

Wzięłam go za rękę i poprowadziłam do łóżka. Jezu, jak to brzmi. Połorzyliśmy się i po chwili Getry spał. Ja już się wyspałam, więc tylko leżałam. I tak do dziewiątej. Postanowiłam, że powieszę rysunek Getry'ego na mojej tablicy. Podpisałam rysunek "By: Getry" i przypięłam pineskami. W tej samej chwili wstali chłopcy. Uśmiechnęłam się i przywitałam ich, po czym zeszłam na śniadanie. Na dole czekała cała moja rodzinka. To co mnie zdziwiło najbardziej to to, że mieli walizki.

– Hej? - powiedziałam. – Co tu się dzieje?

– Zapomnieliśmy ci powiedzieć, że wyjeżdżamy na tydzień – powiedziała mama.

– Beze mnie? – spytałam przechylając głowę w bok.

– Ty masz szkołę, swoje obowiązki – powiedział ojciec.

– Amanda też ma szkołę.

– Siedź cicho – syknęła moja starsza siostra.

– Ale Amanda ma przerwę – włączyła się Erista.

– A Kasprys?

– Zaopiekujesz się nim.

– Mogę się chociaż pożegnać? – spytałam.

– Oczywiście – powiedziała mama.

Od razu rzuciłam się na szyję Estanowi. Ściskałam go mocno.

– Ej, a my? – spytała zawiedziona mama.

– Będę za Tobą tęsknić, braciszku – powiedziałam dalej go tuląc.

– Ja za Tobą też – odpowiedział chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.

– No super-– mruknęła Erista.

Kiedy się od siebie odczepiliśmy cała moja rodzina pojechała. I tak nie chciałam jechać. Nie lubię takich wycieczek i oni dobrze o tym wiedzieli. Nagle coś wpadło mi do głowy. Pobiegłam na górę do chłopaków.

– Chłopcy – zaczęłam, ale przerwałam. Moi przyjaciele patrzyli na moje rysunki. Pewnie zobaczyli już rysunek Getry'ego. Uśmiechnęłam się szeroko.

– Zabiję Cię kiedyś – powiedział czarnowłosy.

– Do usług – odpowiedziałam śmiejąc się. Zaraz po tym spoważniałam i spuściłam wzrok.-– Moja rodzina wyjechała na tydzień.

– Czyli chata wolna – powiedział Percy.

– Tak, a skoro wyjechali to chyba możemy pójść spotkać się z moją mamą? – cała trójka spojrzała na mnie.

– Jesteś na to gotowa? – spytał Onet z troską na co pokiwałam lekko głową.

– Ale wiesz, dosyć łatwo się tam dostać, ale gorzej z powrotem – powiedział Getry.

– Nie dbam o to – szepnęłam. – Ważne, że zobaczę mamę.

– Okey! – krzyknął Onet i wystawił rękę do przodu, jakby miał tam miecz i był rycerzem. Zaśmiałam się. – Cel: kuchnia! Przedmiot: miska i woda!

Teraz to już nie panowałam nad śmiechem, z resztą tak, jak moi przyjaciele. Kiedy się ogarnęliśmy poszliśmy do kuchni.

– A mogę chociaż iść pożegnać się z Zack'iem? – spytałam.

– Nie – powiedzieli stanowczo.

– Dlaczego?

– Nie możesz się z nim już widywać – powiedział Percy. - I nie pytaj, o co chodzi.

– Ale...

– Nie i koniec! – krzyknął Getry.

Oni na mnie krzyczeli. W kącikach oczu pojawiły mi się łzy. Nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Chłopcy dopiero po chwili zauważyli mój stan i od razu złagodnieli.

– Anna – zaczął Getry, ale uciszyłam go ruchem ręki.

Zaczęłam wyciągać potrzebne mi rzeczy. Oni tylko patrzyli się na mnie w milczeniu. Wzięłam scyzoryk, małą miskę i butelkę z wodą.

– Wyjdźcie i czekajcie na mnie na zewnątrz – powiedziałam cicho.

Chłopcy posłusznie wykonali polecenie. Ostatni raz przeszłam się po domu. Wspominałam wszystkie piękne chwile, które tu przeżyłam. Wzięłam klucz i wyszłam. Przedstawienie czas zacząć.

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz