Rozdział 20

1.7K 108 9
                                    

– Ale, gdzie ty idziesz? – spytał Jake, po raz kolejny.

– Mam coś do zrobienia – odpowiedziałam myśląc o tym, że zaraz spóźnię się na wyścigi.

– A nie mogę iść z tobą?

– No nie! – weszłam do garderoby i przebrałam się w Dark Rider. Trzymając opaskę w kieszeni wyszłam.

– To ja ci będę grzebać w rzeczach, kiedy cię nie będzie – uśmiechnął się wrednie. Franca jedna...

– Nie masz prawa – zmrużyłam oczy patrząc na niego.

– No to zobaczymy – podszedł do mojej szafki.

– Dobra! Pójdziesz ze mną – możecie mnie wziąć za wariatkę, ale ja cenię sobie prywatność, bardziej niż jedzenie, a to dużo. – Ale nikomu ani słowa – złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam go do siebie tak, że nasze twarze były bardzo blisko i popatrzyłam mu w oczy. – Obiecaj – chłopak uśmiechnął się uroczo i pocałował mnie lekko w nos.

– Obiecuję – powiedział z uśmiechem.

Zarumieniłam się na jego gest. Puściłam go i próbując ukryć rumieńce odwróciłam się, po czym ruszyłam do wyjścia. Jake z cichym śmiechem poszedł za mną. Patrząc, czy nikt nie idzie, pobiegłam do wielkiego garażu na tyłach zamku. Wsiadłam do czarnego samochodu, co później zrobił też Jake i ruszyłam do miejsca, w którym odbywały się wyścigi.

– Ale mogę ci zaufać? – spytałam zakładając moją przepaskę na oczy. – Bo wiesz, znam cię bardzo krótko.

– Jasne, że możesz, ale gdzie jedziemy, teraz mi powiedz.

– Zobaczysz – powiedziałam uśmiechając się tajemniczo.

– Już się boję.

– Nie masz czego.

Stanęłam przed wejściem do lasu i dałam Jake'owi czerwoną przepaskę na oczy, którą zarąbałam z garderoby mojego ojca. Chłopak popatrzył na mnie pytająco.

– Nikt nie może cię rozpoznać – wyjaśniłam.

Pokiwał powoli głową i bez słowa założył maskę. Pojechałam dalej. Kiedy byliśmy już na miejscu ja podeszłam do budki Ericka, a Jake został w aucie.

– To znowu ty – uśmiechnął się. – Dark Rider.

– Czyli widziałeś – oparłam ręce na biodrach.

– Czy widziałem? Kobieto, napisałaś to na całym boku auta!

– Dobra, nie cwaniakuj. Chcę się zapisać. Ile dzisiaj?

– 20 tyś. Masz farta, bo za minutę się zaczyna.

– Dzięki, Erick – uśmiechnęłam się do niego.

– Ty znasz moje imię, ale ja nie znam twojego.

– I nie poznasz – z uśmiechem puściłam mu buziaka w powietrzu i wróciłam z powrotem do samochodu. Pojechałam na start i od razu zaczęło się odliczanie.

– Uważaj, młody, będzie trochę trząść – ostrzegłam chłopaka.

Nie odpowiedział, bo ruszyłam z piskiem opon naprzód. Mieliśmy do zrobienia pięć kółek. Na początku jechałam w miarę wolno, ale kiedy już byliśmy przy mecie na ostatnim okrążeniu dałam całą naprzód, na co Jake krzyknął z entuzjazmem uśmiechać się i wyprzedziłam wszystkie auta, tym samym wygrywając. Wyszłam z auta i poczułam na sobie spojrzenia tych wszystkich wku*wionych zawodników. Uśmiechnęłam się do nich tryumfalnie i po odebraniu nagrody odjechałam w stronę zamku.

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz