Rozdział 10

2.6K 144 15
                                    

Gdy wyszłam i zamknęłam drzwi usłyszałam znienawidzone głosy.

– O proszę – powiedziała Nika. – Taka jesteś puszczalska, że bierzesz od razu trzech chłopaków?

– Stul pysk, tleniaku – powiedziałam zirytowana.

– Odszczekaj to!

– Szczekać to potrafią tylko psy i ty.

– Ty wredna mała...

–Głupia małpo – dokończył za nią Patrick.

Kiedy to powiedział Percy podszedł do niego, złapał go za bluzkę i podniósł tak, że nie dotykał nogami ziemi.

– Posłuchaj, śmieciu! – zaczął brunet. – Jeszcze raz tak powiesz do Annabelle, to dostanie ci się w tą twoją śliczną mordkę, kapujesz?!

Patrick przestraszony pokiwał głową. Percy go puścił.

– A teraz won mi stąd – powiedział Getry groźnie.

Natychmiast się ulotnili. Podziękowałam chłopakom i udaliśmy się do lasu. Zaszliśmy bardzo w głąb puszczy. Wkońcu się zatrzymaliśmy. Uklęknęłam, nalałam wody do miski i wzięłam nożyk do ręki. Dałam rękę nad miskę i przejechałam scyzorykiem po nadgarstku robiąc na nim kreskę. Syknęłam cicho z bólu, ale wytrzymałam. Krew spłynęła mi po ręce i wpadła do wody. Wypowiedziałam formułkę, której uczyłam się nie wiem ile, ale to podobno jakiś język aniołów. Sama się dziwię, że to zapamiętałam. Kiedy powiedziałam ostatnie słowo wszystko wokół mnie jakby wybuchło i pojawiła się wielką dziura w ziemi. Spojrzałam do niej. Było tam bardzo ciemno. Przeniosłam wzrok na chłopaków. Pokazali mi ruchem ręki, że mam tam wskoczyć.

Bałam się, ale chciałam za wszelką cenę dotrzeć do Seranii. Zeskoczyłam tam.

***

Nie wiem ile spadałam, ale spadłam. Spadłam na trawę, która była soczyście zielona, tak samo, jak liście drzew. Wstałam z niej i rozejrzałam się. Byłam w jakimś lesie. Po chwili z dziury wypadli moi przyjaciele.

– Ale tu pięknie – powiedziałam rozmarzona.

–Prawda? – przyznał mi rację blondyn.

– No, to czeka nas godzina drogi do zamku królowej! – powiedział wesoło Percy.

–Godzina? – spytałam. – To gdzie my jesteśmy?

–Daleko od królestwa – powiedział Getry.

Zaczęliśmy spacer do zamku. Po drodze podziwiałam tą magiczną krainę. Gdy po długim czasie spaceru chłopcy pokazali mi taki widok, że aż zaparło mi dech w piersiach.

– Wow – tylko tyle udało mi się wykrztusić.

– Widzisz ten zamek? – spytał Getry pokazując ręką na wielki pałac. Skinęłam głową. – Tam idziemy.

– No to w drogę! – krzyknęłam z entuzjazmem.

Po moim krzyku nad nami niespodziewanie przeleciało coś. To był żółw ze skrzydłami. Wystraszyłam się trochę.

– Co to było?! – spytałam.

– To Saprin – odpowiedział Onet. – Jeden z licznych stworów w tej krainie.

– Dobra, chodźmy już – powiedziałam.

Ruszyliśmy w stronę zamku. Gdy byliśmy w małej wiosce. Wszyscy mieszkańcy patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Kiedy byliśmy przy bramie prowadzącej do zamku drogę zagroził nam strażnik. Onet coś szepnął mu na ucho. Po tym mężczyzne się ukłonił i otworzył nam bramę. Wnętrze zamku było piękne. Na suficie były obrazy walczących ze sobą aniołów. Wszystko było pozłacane, a o żyrandolu to ja nawet nie wspomnę. Stróż otworzył wielkie drzwi. W pomieszczeniu stała kobieta, była ona brunetką, chyba niebieskie oczy. Była bardzo ładna. Była ubrana w niebieską suknię do ziemi, ale nie taką rozkloszowaną, tylko normalną dosyć obcisłą. Stała i rozmawiała z jakimś mężczyzną. Spojrzałam na chłopców, a oni skinęli tylko głowami. Podeszłam bliżej i stanęłam na środku sali. Nadal mnie nie zauważyli.

– Mamo? – spytałam niepewnie z wahaniem.

Kobieta odwróciła się. Momentalnie jej oczy bardzo się rozszerzyły. Upuściła na ziemię wszystko, co miała w rękach. Zakryła sobie usta ręką, a z jej oczu zaczęły lecieć łzy.

– Annabelle! – krzyknęła, po czym rzuciła się w moim kierunku i mocno przytuliła. Praktycznie mnie dusiła, ale ja odwzajemniłam przytulasa. – Dziecko, jak się cieszę, że Cię widzę.
Rozpłakałam się i ryczałam razem z nią.

– Tak za Tobą tęskniłam, córeczko – popatrzyła mi w oczy i złapała twarz w dłonie. Zaśmiałam się krótko. – Ale ty wyrosłaś.

– Dziękuję, chłopcy – zwróciła się do Percy'ego, Onet'a i Getry'ego. – Spisaliście się na medal.

– To prawda – powiedziałam i spojrzałam na nich z uśmiechem. – To prawdziwi przyjaciele.

– Awww! – Getry pobiegł do nas i nas przytulił.

Reszta nie chciała być gorsza i też się dołączyła. I tak tuliliśmy się w piątkę. Wreszcie się puściliśmy.

– Dobrze – powiedziała mama i zwróciła się do mężczyzny, z którym rozmawiała. – Archibaldzie, przekaż, proszę, baronowi, że spotkanie odwołane. – niejaki Archibald skłonił się i odszedł.

– No, a teraz, musimy nadrobić stracone czasy–  powiedziała i zaciągnęła mnie chyba do salonu, po czym usadziła na kanapie. Do późna rozmawialiśmy i mówiliśmy sobie, co się u nas działo. Moja mama jest bardzo miła i radosna. Po długim czasie zaczęłam ziewać.

– Ktoś tu jest śpiący – uśmiechnęła się kobieta. – Percy, pokaż Annabelle jej pokój.

– Dobrze, chodź – odpowiedział i wziął mnie na barana, ponieważ byłam zbyt zmęczona, żeby iść.

Doszliśmy do białych drzwi. Gdy Percy je otworzył zobaczyłam taki widok.

 Gdy Percy je otworzył zobaczyłam taki widok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podobał mi się bardzo. Od razu rzuciłam się na łóżko. Percy się zaśmiał i chciał już wyjść, ale go zatrzymałam.

– Nie, ja nie chcę zostać sama – powiedziałam i zrobiłam oczy pieska. – Zostań ze mną.

– Nie powinienem – odpowiedział zmieszany.

– Powinieneś, chodź – zrobiłam mu miejsce obok siebie. Po jakimś czasie ustąpił i położył się obok mnie. Kilka minut patrzyliśmy na siebie, ale potem i tak zasnęliśmy.

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz