Percy POV.
Czekaliśmy z chłopakami na balkonie i obserwowaliśmy przez szybę pokój Annabelle. Wreszcie drzwi się otworzyły i weszła przez nie dziewczyna, a za nią...momentalnie nasze oczy się powiększyły.
– Ej, co on tu robi?-– spytał Onet.
– Nie pytaj się mnie, bo ja nawet sam nie wiem – odpowiedziałem zszokowany.
Usiedli przy biórku i zaczęli robić zadania. Boże! Niech on się przestanie gapić na Annabelle!
– Możesz się w końcu gapić na kartkę, a nie na mnie? – spytała. – Nie po to tracę swój cenny czas, żebyś ty się niczego nie nauczył.
Na te słowa się uśmiechnąłem. Zack jeszcze coś do niej gadał, ale ona się nawet na niego nie patrzyła. Wygląda tak słodko, kiedy kogoś ignoruje. Nie no dobra, Percy, o czym Ty myślisz, stary?! W pewnym momencie złapał za jej podbródek i zaczął się przybliżać! Nie no, zajebię gnoja! Już chciałem tam wparować, ale Onet i Getry mnie zatrzymali.
– Stary, głupi jesteś czy co?! – krzyknął Getry. – Chcesz tam wejść?! No chyba cię pogrzało!
– Nie mogę pozwolić, by on ją całował! – krzyknąłem i się mu wyrwałem, ale złapali mnie po raz kolejny. Po chwili zacząłem się nerwowo jąkać. – Z-ze względu na jej bezpieczeństwo.
– Ta, na bezpieczeństwo - uśmiechnął się wrednie Onet. – Przyznaj podoba ci się.
– N-nie? Tak. Nie wiem!-– zsunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłonie. Poczułem, jak chłopcy siadają obok mnie.
– Zresztą czy to ma znaczenie? – spytałem zirytowany swoim zachowaniem. – Ona jest księżniczką, a ja zwykłym chłopakiem zmieniającym się w gryzonia.
Poczułem smutek. To była prawda. Taka dziewczyna, jak Annabelle z takim chłopakiem, jak ja? Nie ma szans. Poczułem, jak moje policzki stają się mokre. Ja płaczę? Szybko wytarłem łzy, ale nie uszły one jednak uwadze moich przyjaciół.
– Ej, Percy, nie płacz-– powiedział pocieszalnie Getry. – Ona Cię lubi. Chyba najbardziej z nas wszystkich, więc dlaczego miałaby Cię nie kochać.
– Nie wiem – przyznałem.
– Zack wyszedł-– zawołał nas Onet. – Annabelle płacze.
Gdy wypowiedział te słowa, jak torpeda wparowałem do pokoju dziewczyny i mocno ją przytuliłem. Chłopcy przyszli jakiś czas po mnie i zrobili to samo. Annabelle zasnęła nam w ramionach.
– Percy połóż ją na łóżko – powiedział Onet.
W sumie Onet był najmądrzejszy z naszej trójki. Był zawsze poważny. No może nie zawsze, ale zawsze rozsądnie myślał. Wziąłem Annabelle na ręce w stylu panny młodej i zrobiłem, co kazał przyjaciel. Pocałowałem dziewczynę w czoło i już miałem wychodzić z pokoju, gdy ona złapała mnie za rękę i pociągnęła do siebie tak, że teraz leżałem obok niej. Annabelle zaśmiała się cicho.
– Nie zostawiaj mnie – szepnęła i się we mnie wtuliła.
Poczułem ciepło w sercu. Przytuliłem dziewczynę, jakby miała mi zaraz uciec. Po jakimś czasie usłyszałem jej równomierny oddech. Zasnąłem zaraz po niej lekko się uśmiechając.
Annabell POV.
Jak zawsze przed wejściem do szkoły naskoczyła na mnie elita, ale nie było z nim Marka. Jessica podeszła do mnie i zaczęła mnie szarpać.
– Coś Ty mu zrobiła?! – wrzeszczała na mnie, jak opętana. Odepchnęłam ją tak, że upadła na beton.
– Niby komu?-– spytałam.
– Markowi!
– Ja mu nic nie zrobiłam.
– Zrobiłaś, widziałam! Zaczęłaś się z nim miziać, a potem coś mu zrobiłaś, po czym upadł!
– Nie moja wina, że na mnie naskoczył – wzruszyłam ramionami. – I na to, że tak słabo znosi paralizator.
– Paralizator?! – wydarła się.
– Jeśli nie chcesz skończyć, jak Mark, to lepiej nie wchodź mi w drogę.
Po tych słowach odeszłam zostawiając Jess na ziemi. Poszłam do biblioteki, usiadłam przy stoliku i zaczęłam czytać.
– A myślałem, że jesteś miła – usłyszałam nad sobą głos Zack'a.
– Say what? – spytałam nie odrywając wzroku z książki.
– Chodzi mi o tą akcję przed chwilą.
– Nie moja wina, że na mnie naskoczyła – odpowiedziałam obojętnie. Chłopak westchnął i usiadł obok mnie. Przez ten cały czas nie patrzyłam na niego, tylko na książkę.
– Słuchaj – zaczął. – Wiem, że masz mnie za kompletnego frajera, dupka i debila, ale nie jestem taki.
– No nie wiem – to mówiąc spojrzałam na niego. Kiedy gadamy na ten temat wspomnienia wracają. Po moich policzkach zaczęły kapać łzy. Zack wytarł je kciukiem. – Zrozum, ja po prostu nie chcę być znowu zraniona i wykorzystana – powiedziałam płacząc.
– Nie będziesz – odpowiedział przytulając mnie.
Wtuliłam się w niego i płakałam, a on mnie nie uciszał. W sumie cieszę się, że jest przy mnie. Odepchnęłam go lekko i ponowiłam czytanie. Chłopak wstał i odszedł. Przypomniało mi się, jak wczoraj zasnęłam. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Tak bardzo nie chciałam być sama i też bardzo chciałam, by został ze mną Percy. Gdy lekcje minęły poszłam w moje ulubione miejsce. Na mały, zniszczony i opuszczony placyk zabaw. Kiedy tam dotarłam usiadłam na chuśtawce, zaczęłam się lekko chuśtać i zaczęłam rozmyślać. Nawet nie wiem, ile tam byłam, ale pewnie długo, bo zadzwonił do mnie Getry. Odebrałam.
– Stara, gdzie ty jesteś?! – krzyknął tak głośno, że aż musiałam odsunąć telefon od ucha. – My się tu martwimy! A najbardziej Percy. Ten to dopiero odchodzi od zmysłów.
Zaśmiałam się cicho.
– Nic mi nie jest, Getry – powiedziałam uśmiechnięta. – Daj na chwilę Onet'a.
– Tak? – usłyszałam głos blondyna.
– Onet, uspokój Percy'ego. Albo daj na głośno mówiący – jak mówiłam, tak zrobił. – Percy? – spytałam niepewnie.
– Tak? – spytał zachrypnięty. Usłyszałam w jego głosie radość i smutek. Jeśli się nie myliłam, płakał.
– Proszę, uspokój się. Nic mi nie jest. Już wracam do domu, ok? Tylko się nie martw i nie płacz już.
– Ja nie płaczę – zaprzeczył.
– Ta, jasne - powiedzieliśmy z Onet'em i Getry'm jednocześnie, na co zaśmiałam się cicho.
– Ale dobra, tylko już wracaj, proszę.
– Wracam-– po tych słowach rozłączyłam się i poszłam do domu.
CZYTASZ
Bogini słońca ✓
FantasyAnnabelle - miła, nieśmiała, piękna. Ma szesnaście lat, piękne, piwne oczy i długie blond włosy. Annabelle przygarnięta z domu dziecka mieszka w Londynie i chodzi do liceum, w którym jest nękana przez innych. Pewnego dnia odkrywa w sobie wielką moc...