Rozdział 16

1.8K 116 22
                                    

Obudziłam się bardzo niewyspana. Od razu po przebudzeniu ubrałam się i poleciałam szukać chłopaków. Po godzinie poszukiwań usiadłam na drzewie i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili jednak usłyszałam głos dochodządzy z dołu.

– Słuchajcie, chłopaki. Musimy znaleźć Percy'ego bez względu na wszystko.

Zeskoczyłam na ziemię i wylądowałam przed grupką chłopaków.

– Znacie Percy'ego? – spytałam.

– Tak. A co, księżniczko? – uśmiechnął się jeden z nich. Miał brązowe włosy, mocno zielone oczy i był opalony. – Ty też go szukasz?

– Tak. Od wczoraj do późna latałam po Seranii i szukałam i Percy'ego i Onet'a. Bardzo się martwię, to moi przyjaciele.

– Właśnie mieliśmy zacząć ich szukać – zaśmiał się jeden z chłopców i zmienił się w smoka. Popatrzyłam na niego zaciekawiona z lekkim uśmiechem.

– Jestem Luke – powiedział z uśmiechem zielonooki i zaczął pokazywać na pozostałą czwórkę. – To jest Mike, Cendal, Nino i Adrien. Ja i Mike jesteśmy Kotołakami, Adrien, jak widzisz, smokiem, Cendal jest upadłym aniołem, a Nino aniołem, prawie tak, jak Ty.

– Jestem Annabelle.

– Ja już mam plan – powiedział Cendal. – Ja i Nino będziemy szukać z góry, Mike i Luke spróbują ich wytropić, Adrien poszuka w górach, może tam ich zabrał.

– Mi pasuje – wszyscy zgodzili się z chłopakiem.

– Dobra, Cendal i Nino, Luke i Annabell, ja i Adrien, takie są składy – powiedział Mike.

Wszyscy rozeszli się w swoje strony. Od razu wznosłam się do góry i rozglądałam się na wszystkie strony. Usłyszałam głośny ryk, a należał on do Adriena, który poleciał w góry. Między mną, a Luke'iem panowała niezręcznie cisza. Jak widać, żadne z nas nie chciało jej przerywać. W sumie to chyba normalne, praktycznie się nie znamy. Luke przystanął w miejscu i zaczął wąchać trawę, a potem głośno zamiałczał. W tym miałknięciu było słychać wycie wilka. Ruszył biegiem przed siebie, a ja poleciałam za nim.

– Mam trop! – krzyknął szczęśliwy. – Wiem, gdzie jest Percy!

– Szybciej! – poleciałam wyprzedzając go, ale potem on wyprzedził mnie i tak w kółko.

Zaczęłam się śmiać i dalej bawiliśmy się w wyścigi, jakby ta akcja z porwaniem nie miała miejsca. Wkońcu chłopak zwolnił i zmienił się w człowieka. Przycisnął guzik na swoim zegarku, a po chwili pojawiły się nad nim hologramy pozostałych chłopaków.

– Mike, zgarnij wszystkich i idź za moim tropem, wiem gdzie jest Percy – powiedział, a Mike kiwnął głową i się "rozłączył". Luke znowu ruszył przed siebie zostawiając mnie w tyle. Schowałam skrzydła i poszłam za nim.

– To gdzieś blisko? – spytałam, gdyż dręczyła mnie już ta cisza.

– Tak, bardzo blisko i uwolnimy chłopaków ot tak – pstryknął palcami i się uśmiechnął. – No, jeśli uda nam się uniknąć nieprzyjemności.

– A jakie mogą być nieprzyjemności? – w tym momencie w drzewo, centralnie obok mojej głowy, wbiła się strzała.

– No to spadamy – złapał mnie za rękę i zaczął uciekać, a za nami jacyś ludzie strzelali w nas z łuków. – Czerwony alarm, strzelają do nas, won mi stąd! – powiedział do swojego zegarka.

Odwróciłam głowę i popatrzyłam do tyłu. Moja mina wyglądała gorzej, niż kiedy dowiedziałam się prawdy o mnie. Wśród tych osób, którzy strzelali był Zack.

– Nie dostaniecie swoich przyjaciół, debile! – powiedział Zack śmiejąc się. Następnie strzelił i trafił mnie w ramię.

Jęknęłam cicho, a do moich oczu napłynęły łzy. Nie wierzę w to. Wszyscy od początku mieli rację. Myślałam, że Zack jest inny. Mimo strzały w ramieniu biegłam dalej.

– Nic Ci nie jest? – spytał Luke z troską w głosie.

– Przeżyję – odpowiedziałam.

Rozłożyłam skrzydła, złapałam Luke mocno za rękę i wyleciałam w górę odlatując daleko od nich. Po kilku minutach lotu zaczęło mi się robić słabo. Zaczynałam spadać w dół, ale nie poddawałam się.

– Annabelle, ląduj – chłopak popatrzył się na mnie. – Obydwoje wiemy, że nie wytrzymasz dłużej z tą strzałą.

Zrobiłam, co kazał. Postawiłam go na ziemi i nie chowając skrzydeł usiadłam na trawie. Złapałam się za mocno bolące ramię, które teraz zaczęło krwawić.

– Ej, mała, co ci jest? – Luke usiadł koło mnie, szturchając mnie przy tym w zranione ramię, na co cicho jęknęłam z bólu. Chłopak westchnął. – Chłopaki, przyda się apteczka – powiedział do zegarka.

– Co jest? – usłyszałam głos Adriena.

– Anna dostała – wytłumaczył krótko.

– Spoko, mam dom po drodze – powiedział, tym razem Cendal.

– Powiesz mi, czemu płaczesz? – Luke rozłączył się i popatrzył na mnie.

– Tam był Zack – powiedziałam cicho i schowałam twarz w dłoniach.

– Nic dziwnego.

– To był mój przyjaciel.

– On nie ma przyjaciół. Przynajmniej nie dobrych.

Po jego słowach rozpłakałam się jeszcze bardziej i się do niego przytuliłam. Po chwili przyszedł Cendal i razem z Luke'iem wyciągnęli strzałę z mojego ramienia i mi je opatrzyli, a potem przyszła reszta ekipy.

– Nie udało się? – spytał Adrien.

– A jak miało się udać?! – Luke wstał i popatrzył zdenerwowany na Adriena.- Annabelle dostała, strzelali do nas! Nie mieliśmy nawet, jak dostać się do chłopaków! – zaczął nerwowo chodzić w tą i z powrotem.

– Uspokój się – powiedziałam cicho.

– Uspokój?! – popatrzył teraz na mnie wściekły. – Porwali mojego przyjaciela!

–To jest też mój przyjaciel! – wstałam z wielkim trudem i patrzyłam mu w oczy.

– Wielka mi przyjaźń! Nie żałujesz nawet, że się nie udało! Masz go w dupie!

– Ja go kocham! – dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, co powiedziałam. – To znaczy...

– Serio? – spytał Mike.

– Nie wiem – usiadłam na ziemi i patrzyłam na swoje ręce. – Prawda, kiedy mnie pocałował to – nie dane mi było skończyć tego zdania.

– Pocałował Cię?! – myślałam, że wszystkim tu zaraz oczy wybuchną.

– Tak.

– Chłopaki, szykujcie szampana! – uśmiechnął się Nino.

– Zamknij się, idioto! – popatrzyłam na niego – Percy'ego porwał mój niby przyjaciel, a Ty chcesz teraz szampana otwierać?!

– Angama to twój przyjaciel? – wszyscy popatrzyli na mnie. Lekko się zawahałam.

– Już nie – poczułam, jak po policzkach spływają mi łzy. – Myślałam, że to co wszyscy o nim mówią to kłamstwo. A ja mu jeszcze pomogłam uciec – schowałam twarz w dłoniach

– Nie przejmuj się, mała – powiedział Luke i mocno mnie przytulił.

– Luke, ramię – jęknęłam cicho, a on poluzował uścisk.

– Przepraszam. Tak czy inaczej Zack to debil – uśmiechnęłam się, pożegnałam się z chłopakami i poleciałam do zamku.

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz