Rozdział 15

1.8K 117 3
                                    

Byłam mocno zdziwiona, ale odwzajemniłam pocałunek. Chłopak się ode mnie oderwał i spojrzał na mnie zarumieniony.

– Przepraszam, nie powinienem – jąkał się, a potem wstał i uciekł.

– Percy! – pobiegłam za nim, ale gdy tylko wybiegłam na korytarz zgubiłam go z oczu. Westchnęłam cicho i oparłam się o ścianę.

– Tutaj jesteś! – usłyszałam surowy głos matki. – Co Ty sobie wyobrażasz? Narobiłaś nam wstydu!

– Mamo! – krzyknęłam z całej siły i popatrzyłam na nią ze łzami w oczach. – Obiecałaś.

Wyskoczyłam przez okno, rozłożylam skrzydła i poleciałam przed siebie płacząc. Nie patrzyłam, gdzie lecę, więc wleciałam w kogoś. A tym kimś był Zack.

– Patrz, jak latasz, idiotko! – krzyknął na mnie.

Teraz to się ostro zdziwiłam.

– Słucham? – spytałam czując, jak więcej łez zbiera mi się w oczach.

– Wracaj do zamku królewno.

I tyle go widziałam. Odleciał zostawiając mnie samą. Nie rozumiem go. Dlaczego się tak zachował? Jeszcze wcześniej był normalny, a teraz odzywał się, jak ostatni cham. Usiadłam na drzewie i schowałam twarz w dłoniach rozpłakując się. Nie zauważyłam, kiedy zasnęłam oparta o gałąź.

***

Obudziło mnie słońce, które raziło mnie w oczy. Rozglądnęłam się i stwierdziłam, że nie chcę wracać do zamku. Nie po tej całej sytuacji. Wstałam i zaczęłam chodzić po lesie. Nagle ktoś na mnie skoczył i przytulił, czego skutkiem było nasze wywalenie i przeturlanie się kawałek.

– Dziewczyno, Ty wiesz, ile Cię szukałem? – Getry popatrzył na mnie z troską.

– Na darmo – powiedziałam. – Nie wrócę do zamku.

– Musisz.

– Nie. Nie wrócę do zamku i do matki. Ty byś był zadowolony, gdyby twoja matka zaplanowała Ci życie?

– Ja nie mam mamy.

– No to ojciec.

– Ojca też nie mam.

– Jak to? – chłopak mnie puścił, zmienił się w myszkę i położył się na moim brzuchu.

– Kiedy byłem mały rodzice zostawili mnie w lesie na pastwę wilków – wytłumaczył, a mi zrobiło się przykro. – Sara mnie znalazła i przygarnęła. Ona jest dla mnie, jak mama. – przytuliłam go do siebie, a on wlazł mi na głowę.

– Wrócisz? – spytał jeszcze raz.

– Nie wiem – popatrzyłam w górę, przez co myszka spadła z mojej głowy. – No dobra, ale tylko dla Ciebie – myszka zmieniła się w chłopaka, wzięła mnie na ręce i ruszyła w stronę zamku. – Możesz mnie tak nieść – zaśmiałam się i go przytuliłam.

Po chwili byliśmy w zamku. Kiedy weszliśmy przez bramę podbiegł do nas jeden ze strażników.

– Porwali Percy'ego i Onet'a – powiedział.

Poczułam, jak robi mi się słabo. Popatrzyłam na niego z szokiem wymalowanym na twarzy, a nogi odmówiły mi posłuszeństwa.

– Jak to porwali? – wyjąkałam, łapiąc za końcówki swoich włosów i je ciągnąc.

– Normalnie. Chodźcie, idziemy – pobiegł z powrotem do zamku, a ja natychmiast się ożywiłam i ruszyłam za nim.

Wbiliśmy, to znaczy ja wbiłam pierwsza, do sali tronowej praktycznie z takiego "z buta wjeżdżam". W sali była moja matka, która obgryzała paznokcie, chodząc od jednego końca sali do drugiego.

– Anna – popatrzyła na mnie smutnym oczami.

– Kto ich porwał?! – zignorowałam ją i popatrzyłam na Archibalda. – Kiedy?! Jak?!

– Niczego nie wiemy – westchnął. – Ale wiemy, że porwał ich Zack.

– Annabelle – mama zaczęła cicho płakać patrząc na mnie.

– To niemożliwe – ciągle ignorowałam kobietę i popatrzyłam w podłogę, nie wierząc w to, co on mówi.

– Ale to prawda.

– Annabelle Elizo Victorio White, spójrz na mnie! – kobieta tupnęła nogą.

Trochę mnie zdziwiło to, jak mnie nazwała, ale pewnie to moje pełne imię.

– Co?! – popatrzyłam na nią wściekła. – Co, znowu chcesz się na mnie wydrzeć?! Nie dotrzymałaś obietnicy i jeszcze masz do mnie pretensje! O co ci chodzi?! Czy tak bardzo chcesz zniszczyć mi życie, żeniąc mnie z chłopakiem, którego nie znam i nie kocham?! Odpuść sobie! Muszę szukać moich przyjaciół!

Nie dając jej dojść do słowa rozłożyłam skrzydła i wyleciałam przez okno. Przeleciałam chyba z pół tej krainy, przeszukałam każdą dziurę, każdą jaskinię, ale i tak ich nie znalazłam. Było już pewnie grubo po północy, ale ja musiałam ich znaleźć. Bardzo się o nich martwiłam. Szczególnie o Percy'ego. Od tego pocałunku w mojej głowie zmieniło się wiele. W sercu też. Jeśli stało im się coś złego. Nie chcę nawet o tym myśleć. Nie wierzę, że Zack mógłby zrobić coś takiego. A może oni od początku mieli rację co do niego?
Szukałam ich jeszcze pewnie jakieś dwie godziny, ale wkońcu odpuściłam i poleciałam do zamku. Weszłam do mojego pokoju zmęczona i kopnęłam drzwi nogą, a te zamknęły się z trzaskiem. Padłam na łóżko i tuląc poduszkę zaczęłam cicho płakać. Nie mogę pozwolić, żeby coś im się stało. Znajdę ich, chodźby nie wiem co. Muszę. Po niedługim czasie padłam z wyczerpania i zasnęłam.

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz