Rozdział 21

1.6K 112 9
                                    

Czuję się oszukana. Niegodna zaufania. Okłamywana przez całe życie. Oczywiście podczas moich przemyśleń leciałam i na kogoś wpadłam. Na kogoś, kogo teraz nie mam ochoty widzieć.

– Hej, księżniczko, co jest? –spytał Zack.

– A ty teraz nie udawaj, że się mną przejmujesz – powiedziałam lekko łamiącym się głosem.

– O czym Ty mówisz? – był zdziwiony. Ta, jasne, ja go nie obchodzę.

– Nie bądź już taki zaskoczony, dostaniesz swoją kasę wcześniej niż ci się wydaje.

– Jaką kasę? O co ci chodzi?

– Ty już dobrze wiesz, o co.

Zostawiając go odleciałam. Usiadłam na moim ulubionym, zeschniętym drzewie i zaczęłam cicho płakać. Nie mogę uwierzyć, że moja własna matka nie raczyła mi powiedzieć o moim ojcu.

– A ty co tu tak sama siedzisz? – usłyszałam głos Cendal'a.

– Nie mam ochoty na rozmowę – odpowiedziałam ponuro.

– Co się stało? – usiadł koło mnie.

– Właśnie dowiedziałam się, że moim ojcem nie jest król, tylko ktoś inny.

– To słabo, ale nie martw się – przytulił mnie.

– Cendal, zostaw nas samych – ten głos. To jest chyba mój prawdziwy ojciec.

– Co Ty tu robisz, tato? – spytał chłopak patrząc się na mężczyznę.

– Tato? – zdziwiłam się. – To jest twój tata?

– No tak – mój ojciec podrapał się po karku. – Candal, masz przyszywaną siostrę.

– Dopiero teraz mi to mówisz?! – Cendal wstał i zacisnął dłonie w pięści. Był zdenerwowany.

– No to wygląda na to, że jesteśmy rodzeństwem – zaśmiałam się nerwowo. – Całe życie żyłam w kłamstwie.

– Annabelle, spokojnie – tata uśmiechnął się lekko. – Cendal, zostaw nas samych.

– Ale...

– Proszę – chłopak westchnął i odleciał. Białowłosy usiadł koło mnie.

– Wiem, że teraz jesteś zła na swoją matkę.

– Jestem.

– I czujesz się okłamana.

– Czuję.

– Jak tylko usłyszałem o tym, że wróciłaś do Seranii od razu chciałem się z Tobą spotkać, ale Sara mi zabroniła. Bała się naszego spotkania. Prawda jest taka, że zdradziła swojego męża ze mną. Kilka razy. Nie była mu wierna. Kilka miesięcy po naszym ostatnim spotkaniu urodziłaś się Ty. Sara wmówiła wszystkim, że jesteś córką Arnolda. Wszystkich okłamała, przestała się ze mną spotykać i zagroziła, że jeśli chociaż raz pokażę się w zamku albo, broń Boże, powiem wszystkim prawdę to skaże mnie na śmierć. Widziałem Cię tylko raz, jak miałaś kilka miesięcy. Bardzo mi Cię brakowało. Na szczęście miałem jeszcze Cendal'a, ale nie było takiego dnia, żebym nie myślał o tobie – zaśmiałam się cicho. – Co Cię tak bawi?

– Ty tu sobie gadu gadu, a ja nawet nie znam Twojego imienia i nie wiem, kim jesteś – wyjaśniłam rozbawiona. Trochę było mi lepiej. Mój ojciec też się zaśmiał.

– Dominic Askey, upadły unioł – przedstawił się tak uroczyście, że nie mogłam się nie zaśmiać. – Widzę, że już Ci się humor poprawił.

– Tak, ale jestem taka wkurzona na mamę.

Na chwilę przypomniałam sobie o niej i trochę się zezłościłam. Nawet nie wiem, jak to zrobiłam. Uniosłam rękę i skierowałam ją na najbliższe drzewo. Z mojej dłoni wydostało się światło, które trafiło w drzewo. Został po nim tylko pieniek, reszta roztrzaskała się na kawałki. Patrzyłam na to z szeroko otwartymi oczami.

– Czyli jednak masz coś po mnie – rzekł mój ojciec z uśmiechem.

– Po tobie? – nie zrozumiałam.

– Jesteś moją córką. Odziedziczyłaś po mnie moc niszczenia. Wszystkie upadłe unioły mają ten dar. Ty jesteś mieszańcem, czyli połączeniem białego anioła z upadłym aniołem. Z wiekiem twoje skrzydła prawdopodobnie zmienią kolor – po tych słowach rozłożył swoje skrzydła. Miał je czarne z dziwnymi wzorkami na końcach. Szczerze mówiąc były piękne.

– Będę miała takie same? – spytałam zaciekawiona.

– Tylko jedno – odpowiedział. – Drugie pozostanie takie, jakie było. Jeszcze dużo musisz się dowiedzieć.

– Na przykład?

– Sara rzeczywiście nie mówi ci wszystkiego. Za kilka tygodni, a może nawet dni odbędzie się bitwa pomiędzy jasną i ciemną stroną Seranii.

– A ty? – spojrzałam ukradkiem na jego skrzydła. – Będziesz po naszej stronie?

– Oczywiście – przytulił mnie. Kiedy tata mnie puścił coś we mnie wleciało i mocno przytuliło, tym samym zwalając mnie z drzewa na ziemię.

– Zawsze chciałem mieć młodszą siostrę! – krzyknął szczęśliwy Cendal.

– Ja miałam dwóch młodszych braci, jednego starszego, młodszą siostrę, starszą siostrę i psa – zaśmiałam się na wspomnienie mojej zwariowanej rodzinki.

– No to miałaś zgraję – powiedział rozbawiony tata.

– No miałam.

– Poznajmy się! · wpadł na jakże wspaniały pomysł mój brat.

– Bardzo chętnie, ale później, bo mam coś do zrobienia – rozłożyłam skrzydła i poleciałam do zamku, a potem na wyścigi.

Bogini słońca ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz