Był wieczór, a ja siedziałam spokojnie na łóżku i czytałam książkę, kiedy zadzwonił mój telefon. Wzięłam go do ręki i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- Halo?
- Hej, sprawa jest. Spotykamy się pod rezerwatem.- Usłyszałam głos Stilesa po drugiej stronie
- Cześć. Jak się czuję? Dobrze, dzięki że pytasz. Tak na marginesie, co jest tak ważnego, że przerywasz mi w czytaniu?
- Tak, jasne wiem, że kiedy czytasz mam ci nie przeszkadzać, ale to sprawa nie cierpiąca zwłoki, więc rusz dupę i przyjedź do rezerwatu.
- No dobrze, skoro to takie ważne, to przyjadę, ale jeśli będę się nudzić kupujesz mi nową parę butów. Możesz chociaż powiedzieć, co się stało?
- Mój tata dostał telefon, w lesie znaleziono ciało.
- Skoro już je znaleźli, to właściwie czego szukają?
- I właśnie to jest najlepsze. Jest tylko połowa
- Od tego mogłeś zacząć. Zaraz tam będę. - Powiedziałam szybko do słuchawki, po czym się rozłączyłam. Wstałam z łóżka, wyciągnęłam z szafy jeden z moich awaryjnych zestawów, następnie ruszyłam do łazienki przyłączonej do mojego pokoju, gdzie przebrałam się w ubrania. Padło na zwykłe, czarne jeansy z wysokim stanem, białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę, gdzie, nie gdzie wykończoną złotymi ćwiekami, wyszłam z pokoju, uprzednio zabierając telefon, który wsunęłam do kieszeni spodni i zbiegłam szybko po schodach mijając po drodze starszego brata, który akurat wchodził na górę. Złapałam kluczyki, wrzuciłam je do kieszeni kurtki i założyłam pierwsze buty, które miałam pod ręką, padło na czarne botki na niewielkim słupku i delikatnej platformie. Wyszłam z domu i ruszyłam do samochodu. Po drodze wyciągnęłam klucze i z pilota otworzyłam zamek. Wsiadłam do pojazdu i ruszyłam w stronę miejsca spotkania.Kiedy dotarłam na miejsce Stilinski'ego jeszcze nie było. Podejrzewałam, że pojedzie również po Scotta i nie myliłam się. Po upływie jakichś piętnastu minut zobaczyłam niebieskiego Jeepa, jadącego w moją stronę. Wysiadłam z Auta i oparłam się o drzwi. Kiedy chłopaki stali już przede mną ruszyłam do lasu.
- Czy to na pewno bezpieczne?
- To ty narzekasz, że nigdy nic się nie dzieje. Teraz nie wymiguj się. Nie jesteś małym dzieckiem, nie marudź i chodź. – Powiedziałam szybko przechodząc pod łańcuchem, który miał blokować przejście dalej.
- Łatwo ci mówić. Ile razy byłaś w takim lesie nocą? Z tysiąc?
- Żeby tylko... Ale gadamy o tobie, nie o mnie, a ty nie zmieniaj tematu.
- Tak właściwie, której połowy ciała szukamy?- Zapytał Scott, po dłuższej chwili.
- Nad tym się nie zastanawiałem.
- A co jeśli morderca dalej tu jest?
- Nad tym też się nie zastanawiałem.
- To akurat jest proste. – Mówiłam szybko. - Z racji, że zaczynam być głodna, moje kiełki, wylądują w jego szyi, a jak skończę, to go uleczę i sprawię, że będzie myślał, że jest małą pięcioletnią dziewczynką.- Powiedziałam z miną aniołka.
- Widzisz... Masz odpowiedź.- Zwrócił się do Scotta. – Cami, przypomnij mi, żebym cię nigdy nie denerwował.
- Ej, dbam o przyjaciół. Czy to coś złego? Przecież nie powiedziałam, że go zabiję, namieszam mu tylko w głowie.
- Przecież, nic nie mówię. – Powiedział podnosząc ręce w geście poddania, tym samym zakańczając naszą wymianę zdań.***
Wchodziliśmy właśnie na małe wzniesienie, ja szłam przodem, Stiles, który niósł latarkę za mną, a na samym końcu był Scott.
- Nie uważacie, że to astmatyk powinien nieść latarkę?! – Zapytał opierając się o drzewo
- Skoro jej nie niesiesz, znaczy, że nie koniecznie. – Odpowiedziałam, po czym poszłam dalej. Na szczycie dostrzegłam światła latarek skierowane w naszą stronę. Ukryłam się za, sądząc po grubości pnia, dość starym drzewem, i czekałam na chłopaków, kiedy byli w zasięgu mojego wzroku, zaczęłam próby zwrócenia ich uwagi na policję, która była coraz bliżej. Stiles'owi udało się mnie zrozumieć i pierwsze co zrobił padł na ziemię jak długi, ciągnąc za sobą też przyjaciela. Po chwili jednak wstał i zaczął prawie szaleńczy bieg, zaraz za nim Scott. Dzięki mojej szybkości poruszałam się nie zauważona pomiędzy drzewami. Nagle Stiles się potknął i wylądował u stup swojego ojca, a ja i Scott Ukryliśmy się za drzewami. Kiedy wreszcie Pan S. skończył swoje małe przesłuchanie zabrał syna do domu, a my ruszyliśmy w drogę powrotną.Szliśmy chwilę, aż usłyszałam coś jakby stado jeleni biegło prosto na nas. Odwróciłam się i okazało się, że w sumie się nie pomyliłam. Padliśmy na ziemię i unikaliśmy jak najbardziej się dało zgniecenia. Gdy wreszcie zwierzęta nie stanowiły dla nas większego zagrożenia wstaliśmy, a Scott zaczął szukać inhalatora, który zgubił, przez to całe zamieszanie. Oświetlając sobie drogę latarką w telefonie chodził schylony i co jakiś czas przegrzebywał liście. Rozglądałam się wraz z nim, z tą różnicą, że ja nie potrzebowałam dodatkowego oświetlenia. Nagle nastolatek oświetlił coś, czego zapewne nie chciał zobaczyć, a równocześnie coś, czego szukaliśmy. Usłyszałam cichy szmer i poczułam zapach alfy, ale pachniał dość dziwnie, jakby z dodatkiem zapachu szpitala. Normalnie, wampir przestraszyłby się, wiedząc, co może go spotkać, po jego ugryzieniu, jednak mnie nie było to straszne, z tego względu, że dzięki zaklęciu matki, śmierć nie groziła mi prawie w ogóle. Wilkołak skoczył na nas, powalił chłopaka i ugryzł go w bok. Od razu odepchnęłam stworzenie, najdalej jak tylko mogłam, pomogłam przyjacielowi wstać i z prędkością światła znaleźliśmy się na drodze. Kiedy zorientowałam się, w którą stronę mamy iść do mojego samochody, zabrałam go właśnie tam. Zapakowałam Scotta do pojazdu i sama wsiadłam na miejsce kierowcy.
- Co to było?- Zapytał przerażony, kiedy odjeżdżaliśmy, a z lasu dobiegło do nas wycie.
- Powiem ci jutro. Teraz mi powiedz czy mam cię zawieźć do domu, czy może raczej do szpitala. I zakryj to, bo zaraz na prawdę zrobię ci krzywdę.- Dodałam widząc, że chłopak ogląda ranę. Może i nie widziałam samej krwi, ale czułam jej zapach, a to mi w zupełności wystarczyło bym straciła nad sobą panowanie, zwłaszcza kiedy pewien niewychowany alfa postanowił zaatakować kogoś, z moich przyjaciół, kręgu ludzi, którzy po prostu są nietykalni.
- Do domu. Dam sobie z tym radę. Dzięki. Prawdopodobnie, gdyby nie ty, to coś rozszarpałoby mnie.
- Nie ma problemu. Mówiłam. Dbam o swoich.Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy, ja patrząc na drogę, a Scott obserwując widoki za oknem, znaczy głównie las, ale nauczyłam się, że wszystko, kiedy na to spojrzeć pod odpowiednim kontem, jest piękne i wspaniałe, na swój własny sposób. Gdy dojechaliśmy pod dom nastolatka, ten pożegnał się ze mną szybkim "cześć i dzięki" po czym pobiegł do domu. Ja za to pojechałam do siebie i pierwszym co zrobiłam, bo wejściu do własnego pokoju, po szybkiej wieczornej toalecie, było rzucenie się na moje łóżko i pójście spać.
***
Następnego dnia, po szybkim prysznicu zeszłam na dół, a tam czekało na mnie śniadanie przygotowane, przez mamę. W progu jadalni spotkałam się z moim bratem, i kiedy dokładnie zobaczyliśmy co przygotowała, nasze oczy zapewne powiększyły się od rozmiarów średniej wielkości bombek na choinkę.
- Gofry na śniadanie. Mamuś rozpieszczasz nas.- Powiedzieliśmy chórem, wchodząc do pomieszczenia i siadając przy stole.
- A kogo mam, jak nie was? Wnucząt się nie doczekam, chyba że adoptowanych, więc sami widzicie.- Odpowiedziała, napełniając ostatnią szklankę krwią z torebki, tata, jest lekarzem, dzięki czemu mamy ułatwiony dostęp do tego i nie musimy polować, chociaż nie powiem, świeża krew, jest dużo lepsza od tej z torebki.Po śniadaniu skierowałam się do mojego pokoju, gdzie sprawdziłam pogodę z oknem, zapowiadał się całkiem przyjemny dzień, więc wyciągnęłam z szafy, czarną spódnicę i szmaragdowy sweterek. Do tego i innej szuflady bieliznę i rajstopy, w kolorze cielistym, tak dobrze dopasowującym się do mojej skóry, że nie było ich widać. Następnie udałam się do łazienki, gdzie doprowadziłam do porządku zęby i całą twarz, ubrałam przygotowany zestaw, i uczesałam włosy (dwa pasma spięłam razem wsuwkami z tyłu głowy, a resztę włosów zostawiłam rozpuszczone).
Wychodząc zabrałam, wcześniej spakowaną torbę, do której wrzuciłam klucze i telefon, wsunęłam na nogi czarne buty na dość szerokim obcasie, kolorem i fakturą przypominającym drewno, po czym ruszyłam do szkoły.
CZYTASZ
Pomimo przeszkód/ Derek Hale
FanfictionJestem wielką fanką "Teen wolf" i "The Vampair Diaries". W mojej szufladzie jest wiele opowiadań na podstawie tych dwóch seriali. Postanowiłam więc napisać kolejne z nich, jednak tym razem publikując je tu. Sprawdźcie jak mi do wyszło *** Wampiry i...