Rozdiał 2

1.9K 78 7
                                    

Do szkoły jechałam jakieś dwadzieścia minut. Placówka otoczona była lasem, a za budynkiem, było boisko do lacrosse, gdzie członkowie naszej szkolnej drużyny, wylewali siódme poty na treningu, a gdzie ja w prost uwielbiałam spędzać czas w czasie okienek. Często uczyłam się na świeżym powietrzu, ponieważ, lubiłam wtedy czuć zapach otaczającego mnie świata. Często w takich chwilach, wracałam też do tego co przeżyłam, zastanawiałam się co u moich starych przyjaciół, w mieście które pomagałam zakładać i czy Klaus dalej, z taką łatwością wbija rodzinie sztylety w serca, tylko dlatego, że zrobią, czy powiedzą coś, co nie do końca mu odpowiada.

Droga, którą aktualnie pokonałam, minęła mi w podobnych rozważaniach. Przed drzwiami buli już Stiles i Scott, którzy debatowali o tym co przydażyło się poprzedniej nocy temu pierwszemu. Jeden z nich upierał się, że stworzeniem, które go zaatakowało był wilk, drugi natomiast zaprzeczał temu stwierdzeniu. W sumie... Obaj mieli rację... Po części. Pochwaliłam się, Stilinski'emu, że znaleźliśmy ciało, przerywając ich wymianę zdań, oczy chciały wyjść mu z orbit, a McCall zdążył ponażekać na to, że będzie miał koszmary.

Przeszła obok nas Lydia Martin, wielka miłość syna szeryfa. Ten próbował do niej zagadać, ale ta go zignorowała.

- To wasza wina.- Powiedział oskarżycielskim tonem wskazując nas ręką.
- Jasne, ale pragnę zauważyć, że ja się z nią przyjaźnię. Taki mały szczegół, który ci umkną. Powiedziałam, jak najsłodszym głosem, po czym ruszyłam do klasy, w której aktualnie miałam lekcje.

Zajęcia trwały, już kilka minut, a ja nie mogłam się skupić. Ciągle myślałam czy Scott przeżyje efekty wydarzeń zeszłej nocy. Nagle rzeczony nastolatek zaczął się rozglądać, jakby coś słysząc. Wyostrzyłam słuch i okazało się, że komuś dzwoni telefon. Cieszyłam się w duchu z tego, ponieważ oznaczało to, że mój przyjaciel przechodzi przemianę, co było równoznaczne z tym, i zostanie przy życiu. Wreszcie właściciel aparatu odebrał połączenie. Nie chcąc podsłuchiwać, postanowiłam skupić się na lekcji.

Szybko jednak moją uwagę, jak i wszystkich obecnych w pomieszczeniu, odwróciło inne zdarzenie. Do klasy wszedł dyrektor prowadzący nową ucennicę. Dziewczyna przedstawiła się jako Allison Argent, a mężczyzna zostawił ją na pastwę losu. Nastolatka zajęła wolne miejsce za Scottem, a ten odrazu odwrócił się i podał jej długopis.

Stałam obok swojej szafki i rozmawiałam z Lydią, kiedy obok nas przeszła Alisson. Spojrzałyśmy na siebie i zgodnie ruszyłyśmy w jej stronę.

- Skąd masz tę kurtkę?- Zaczęła Martin
- Moja mama pracowała kedyś w butiku.
- Chyba zostaniesz naszą nową przyjaciółką.- Stwierdziłyśmy zgodnie.

***

Po treningu chłopaków, na którym swoją drogą Scottowi poszło bardzo dobrze, pojechaliśmy do lasu, jeszcze raz poszukać inhalatora należącego do chłopaka, Stiles i McCall pojechali Jeep'em Stilinskiego, a ja moim własnym autem.

- No mówię ci. Coś jest ze mną nie tak. Słyszę i czuję rzeczy, których nie powinienem.
- Na przykład?
- Gumę do żucia w twojej kieszeni.- Odpowiedziałam za chłopaka
- Nie mam...- Zaczął sym szeryfa, ale szybko przerwał, ponieważ znalazł w swojej kieszeni wskazany przeze mnie przedmiot, na vo ja posłałam mu zwycięzki uśmiech

Przesziśmy małe jeziorko i znaleźliśmy się w tym samym miejscu, w którym wczoraj Scott zgubił inhalator. Zaczeliśmy się rozglądać.

- Co tu robicie?! To teren prywatny!- Usłyszałam nagle za plecami

Pomimo przeszkód/ Derek HaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz