Rok później
Zobaczyłam go ponownie. Stał po drugiej stronie ulicy, ubrany tak, jak zwykle. Szerokie ramiona zakryte przez czarny, długi płaszcz zimowy, zauważyłam też, że miał na sobie grafitowe spodnie od garnituru, oraz lakierowane buty i oczywiście czarny kaptur na głowie. Wyglądał elegancko, lecz nonszalancja w jego pozie rozmazała cały obraz poukładanego faceta. Opierał się plecami o ścianę sklepu odzieżowego, mając między palcami odpalonego papierosa i wyglądał, jak typowy facet z brudnymi tajemnicami.
Odwróciłam szybko wzrok, ponownie skupiając się na materiale trzymanej przeze mnie sukienki. Przez ten cały rok nauczyłam się go ignorować, a nawet czułam się chwilami lepiej, że był tam gdzieś obok i patrzył na mnie. Był jak anioł stróż, lecz o czarnych skrzydłach.
- Wybrałaś już coś? - Max niemal wyrwała z moich rąk błękitną sukienkę z seksownym wycięciem na plecach i cmoknęła z uznaniem. - No laska, widzę, że dzisiaj nie będziesz próżnować.
- Zamknij się. Tylko oglądałam. - Prychnęłam, zabierając od niej sukienkę. Była piękna i zamierzałam ją kupić nawet bez jej wcześniejszego przymierzania. Stwierdziłam, że miała w sobie coś ujmującego, a ja miałam dzisiejszego dnia ochotę zaszaleć na całego.
Max uśmiechnęła się i oparła ramię o stojak na wieszaki, przyglądając mi się w ciszy. Uniosłam na nią brew. - O co chodzi? - Zapytałam, nie lubiłam być tak długo obserwowana.
Och, co za ironia.
Wzruszyła ramionami i szczelniej owinęła się sztucznym futrem. - Nie, nic. Wyglądasz inaczej. - Skomentowała.
- To znaczy? - Powróciłam wzrokiem do sukienki i przyłożyłam ją sobie do ciała, oglądając się w lustrze przede mną.
- Nie jesteś już tą samą Lydią Hosk, co rok temu. Kiedy tak wydoroślałaś? - Niemal mnie zatkało. Spojrzałam się z autentycznym zdziwieniem wymalowanym na twarzy, wprost w oczy przyjaciółki. - No, co? Nie mówię, że to źle, wręcz przeciwnie. Fajnie mieć przyjaciółkę, która w końcu przestała być cnotką.
Szturchnęłam ją ramieniem. - Jesteś okropna. - Skomentowałam.
Mogłam przyjrzeć się bliżej słowom Max, bo sama ostatnimi czasy zauważyłam, że byłam odważniejsza w kwestii mężczyzn, oraz częściej miałam ochotę na wyjścia w plener, pomimo pracy następnego dnia. Możliwe, że wiedziałam, co było tego przyczyną, a konkretniej, kto, lecz nie potrafiłam sobie tego szczerze przyznać. Nie chciałam, żeby powodem mojej zmiany był mój prześladowca, który - jak tylko się odwróciłam za siebie - był w zasięgu wzroku.
Max nie powiedziałam o niczym. Nie powiedziałam jej o tym, że codziennie czuję na sobie wzrok tego samego mężczyzny i wcale, a wcale nie usiłowałam iść z tą sprawą na policję. Nie czułam się zagrożona, a jedynie z lekka niekomfortowo, więc nie trudziłam się z wyjaśnieniami na Nowojorskiej policji, która - niestety - takie przypadki nie bierze na poważnie. Bardziej martwią się narkomanami i ulicznymi gangami, a nie kobietą, którą od roku ktoś prześladuję i nic dotychczas jej nie zrobiono. Wolałam dmuchać na zimne i nie pogarszać swojej sytuacji, bo skąd mogłam wiedzieć, czy po opowiedzeniu swojej sytuacji policji, mój prześladowca nie odwiedzi mnie w domu?
- Moja zmiana była pewna, mając taką imprezową przyjaciółkę, która więcej czasu przybywa w klubach, niż we własnym domu. - Odgryzłam się, uśmiechając się od ucha, do ucha. Max jedynie uśmiechnęła się nie komentując moich słów.
Po krótkim obejściu sklepu, zdecydowałam się dodatkowo na białe platformy z cekinami. Uśmiech Max powiększał się za każdym razem, gdy komentowałam, jakie to cudne mają sukienki w sklepie i za każdym razem chwaliła mój gust mówiąc, że przeszłam transformację i przyjaźń ze mną jest o wiele lepsza. Za każdym razem wytykałam w jej stronę język.
CZYTASZ
ROCKSTAR | +18 ✔
RomanceDRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU!!! "Dzieci bały się go, bo inni się go bali. Był przerażający, bo taką miał reputację." Czułam jego spojrzenie, kiedy przechodziłam na drugą stronę ulicy. Jego wzrok towarzyszył mi nawet wtedy, kiedy...