*Perspektywa Fear*
Przysłuchiwałem się klubowej muzyce, a damskie, wijące się w tańcu ciało, przysłaniało mi widok na bar, przy którym mój przyjaciel zamawiał drinki, przy okazji owijając sobie wokół palca kolejną jego ofiarę. Prychnąłem na jego poczynania, w podrywie był kiepski, za to interesy szły z nim, jak bułka z masłem. Dopiłem do końca whisky i odłożyłem z hukiem szklankę na stolik obok mnie.
Mój wzrok był utkwiony w nagich piersiach tancerki, tańczącej na rurze przede mną. Oparłem łokcie na kolanach i kiwnąłem do niej palcem, kiedy ponownie zwróciła na mnie swoje spojrzenie. Zeszła z rury z gracją, poprawiając czarny materiał, który chronił jej płeć przed ukazaniem, po czym postawiła pierwszy krok w moją stronę, od razu przybrałem poważny wyraz twarzy, przez co się zatrzymała.
- Dziwki do mnie w ten sposób nie podchodzą. - Obserwowałem jej mimikę twarzy, która zrobiła się nie tyle, co zaskoczona, a zupełnie onieśmielona. - Na kolana.
Posłusznie klęknęła, wypięła tyłek i podeszła do mnie, utrzymają cały czas ze mną spojrzenie. Czułem, jak podniecenie we mnie wzrasta, kiedy jej sztucznie niewinne spojrzenie, próbowało mnie zmiękczyć. Nawet ona nie potrafiła tego zrobić. Nikt nie mógł tego uczynić, a szczególnie Lydia.
Och, Lydia.
Ta mała, nieposłuszna suka z każdym dniem przyprawiała mnie o nieopisaną złość. Zasypiałem wkurwiony i budziłem się, aby przez resztę dnia być zły na kogokolwiek, lecz przy niej... Nie... Wtedy też byłem wkurwiony. Zbyt szybko jej się ujawniłem i wiedziałem o tym, lecz nie potrafiłem zatrzymać swojego własnego ciała, kiedy tak bezlitośnie szła do samochodu jakiegoś gnojka, aby tak bezceremonialnie się z nim pieprzyć. Nawet ja nie byłem, aż tak popieprzony, aby patrzeć, jak ktoś się bzyka. Nawet jeżeliby to była ona.
Miałem wobec niej plan, straszny plan, który już nie raz poszedł w odstawkę, przez jej autentyczną niewinność. Była zbyt delikatna i ufna, aby mnie znienawidzić i jednocześnie mi się poddać, lecz za każdym, cholernym razem ona do mnie wracała z tym samym onieśmieleniem i pożądaniem w oczach.
Aż miałem za każdym razem ochotę ją pieprzyć.
A nie mogłem jeszcze tego zrobić i to wcale nie przez to, że byłem masochistą, skądże. Miałem w planach ją podsycić i sprawić, że sama będzie mnie o to błagać. Uwielbiałem kiedy to robiła, za każdym razem byłam twardy, kiedy jej usta układały się w słowo „Proszę", a jej oczy wyrażały tyle, pieprzonych uczuć, że byłem skłonny dać jej siebie, choćby odrobinę.
Jeszcze żadna, wcześniejsza nie miała tyle szczęścia.
- No dalej, wypnij do mnie te cycki. - Warknąłem, pchając ją w tył, przez co jej ciało wygięło się, a olbrzymie, sztuczne piersi zafalowały mi przed oczami. Uśmiechnąłem się kącikiem ust, po czym złapałem prawą w dłoń i ścisnąłem mocno, słysząc głośny pisk z jej ust. - Muszę ci mówić, co masz robić? Zakręć mi tutaj tą dupą.
Kobieta nieco chwiejnie przewróciła się na brzuch i wypięła w moją stronę swój wielki sprzęt, kręcąc nim na każdą stronę, wydając z siebie co rusz dziwne, wysokie dźwięki. Była do dupy.
- Kurwa, jesteś beznadziejna. - Prychnąłem i wymierzyłem jej mocnego klapsa, po czym bez najmniejszego zawahania zacisnąłem pięść w jej blond włosach. Przyciągnąłem jej głowę do swojego torsu, pochyliłem się i wciągnąłem zapach jej skóry. Nie pachniała, jak ona.
Lydia w przeciwieństwie do tej dziwki, miała delikatny, nieco usypiający zapach, który uwielbiałem. Był jej idealną mieszanką, plus słodkawy żel pod prysznic, który używała. Bosko.
CZYTASZ
ROCKSTAR | +18 ✔
RomanceDRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU!!! "Dzieci bały się go, bo inni się go bali. Był przerażający, bo taką miał reputację." Czułam jego spojrzenie, kiedy przechodziłam na drugą stronę ulicy. Jego wzrok towarzyszył mi nawet wtedy, kiedy...