JEDENASTY

34.1K 1.1K 314
                                    

W pomieszczeniu wydobywał się głośny, pewny siebie głos wokalisty, burząc romantyczną aurę, która adekwatnie w tamtym momencie nie pasowała. Fear po raz ostatni pchnął w moim wejściu, po czym wyszedł, dochodząc na moim brzuchu. Jego palce rozluźniły chwyt na mojej szyi i niemal od razu wciągnęłam potężną dawkę tlenu do płuc, czując się lepiej, niż wspaniale.

— Muszę zapalić. — Wysapał, wstając chwiejnie i zakładając luźne dresy na goliznę. Odgarnęłam włosy ze spoconego czoła i podniosłam się na łokciach, obserwując jak szukał po kieszeniach kurtki puszki z używką. — Kurwa, gdzie to jest?

Obserwowałam, jak spiął wszystkie mięśnie pleców i ramion, i nie mogłam powstrzymać się od przegryzienia wargi, widząc tak potężnego i seksownego mężczyznę. Tamtejszego wieczoru pieprzyliśmy się kilka razy, raz po raz testując nowe, nieznane mi wcześniej pozycje. Tak, jak obiecał, po naszym pierwszym stosunku, hamulce mu nieco puściły i wiedziałam, że ból gardła i siniaki na tyłku nie pojawiły się znikąd.

Wiedziałam, że potrafił być jeszcze bardziej ostrzejszy.

I czekałam na to.

— Co jest? — Zapytałam, wstając i wycierając resztkę jego orgazmu z brzucha, za pomocą chusteczki higienicznej. Podeszłam do niego, zbierając białą koszulę z podłogi. Zarzuciłam ją na siebie, zapięłam dwa guziki i oparłam się o komodę ramieniem, aby dokładnie widzieć co robił.

Spojrzał na mnie i zmierzył mnie spojrzeniem z góry na dół. — Dlaczego wstałaś?

— Chciałabym wciąż prysznic. — Wzruszyłam ramionami, obserwując, jak pochyla się i zagląda do najniższej szuflady.

— A powiedziałem ci, że to koniec? — Prychnął, nawet na mnie nie patrząc. Zmarszczyłam brwi i zajrzałam w szufladę, gdzie tak ostentacyjnie coś przekładał. Zamknął ją, zanim mogłam coś dostrzec. — Nie bądź zbyt ciekawska, okay? — Syknął, prostując się i otworzył mały, czarny woreczek, wysypując zawartość na blat komody.

Wpatrywałam się, jak umiejętnie rozdziela marihuanę na małe części, układając jej większą część na białym papierku, zwanym bletką, po czym patrzy na mnie i mruży oczy. — Wystaw język. — Rozkazuje, co robię z wahaniem.

Przejeżdża końcówką papierka po moim języku, nawilżając go, umieszcza ustnik, po czym skręca i umieszcza skończonego blanta między swoimi ustami, podpalając końcówkę zapalniczką. Zaciąga się, przytrzymuje w płucach, po czym z wahaniem wypuszcza, opierając dłoń na komodzie. Jego wzrok przesuwa się po moim ciele i czuję, jak wstępuję na nie gęsia skórka, po czym prycha i po raz kolejny zażywa używki.

Byłam ciekawa, skąd ma tyle tego zioła i czemu ma, aż tyle tego przy sobie i w komodzie. Wiedziałam, że jej zawartość ma coś z tym wspólnego, więc przysięgłam sobie, żeby sprawdzić, czy moje przepuszczenia się sprawdzą. A co, jak miał coś wspólnego z dilerką? To by dużo wyjaśniało, oraz to, skąd ma tyle pieniędzy.

— Jesteś dilerem? — Zmarszczył brwi, odchodząc w stronę łóżka i siadając na jego krańcu, dopalając używkę.

— Skąd takie przypuszczenia? — Zapytał chrapliwym głosem, klepiąc kolano. — Chodź do mnie.

Odepchnęłam się od komody i podeszłam do niego, mając zamiar usiąść, lecz uprzedził mnie, agresywnie przyciągając mnie na swoje kolana. Oparłam dłonie na jego ramionach i wpatrzyłam się w jego niebieskie, lekko przekrwione oczy. Patrzył na mnie uważnie, niemal chłonąc obraz mojej twarzy, gasząc końcówkę blanta w popielniczce, mieszczącej się na stoliku obok łóżka.

— Ciągle jesteś na haju, masz sporo pieniędzy i obracasz się w towarzystwie... — Zacięłam się, szukając odpowiedniego słowa.

— Ćpunów i sadystów. — Parsknął, opierając się na łokciach. Moje dłonie zjechały po jego klatce piersiowej, aż do napiętego brzucha. Czułam, jak wzbiera się w moim centrum wilgoć. — Nie diluję, mam od tego ludzi.

ROCKSTAR | +18 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz