CZWARTY

34.2K 1.3K 1K
                                    

Dwudziesty trzeci grudnia był dniem, któremu musiałam poświęcić sporo czasu. Zaczęły się przygotowania świąteczne i pomimo, że nie dotyczył mnie świąteczny huragan gotowania, czy szaleńczy szał kupowania lampek do ustrojenia domów, to w jakimś stopniu byłam zniesmaczona faktem, że będę musiała pokonać ponad dwa i pół tysiąca mil, aby dostać się do swojego rodzinnego domu we Fresno. Jak co roku moja nad wyraz tradycyjna rodzina, zadzwoniła do mnie wczorajszego popołudnia, aby poinformować mnie, iż jeżeli się nie pojawię na rodzinnym zjeździe, to mnie wydziedziczą. Oczywiście wiedziałam, że był to żart, ale nie chciałam ryzykować.

Poinformowanie Jeffreya - mojego szefa - o kilka dni wolnego, przyszło mi łatwo. Stwierdził, że skoro większość przechodniów, wpadali do środka, zamawiali kawę na wynos i wyruszali w poszukiwaniu wyśnionych prezentów dla swoich członków rodzin, to nie widział problemu, aby dać mi wolne. Dwudziestego drugiego grudnia wyszłam na duże zakupy z Max, która ubolewała nad tym, że nie będzie kogo denerwować przez te kilka najbliższych dni, a jej nienawidząca świąt dusza będzie skazana na twarze swoich dalekich krewnych, za którymi nie przepadała. Za każdym razem obrywała ode mnie w głowę.

Fear, mój prześladowca, wciąż nawiedzał mnie w snach, oraz nie przestawał do mnie pisać SMS-ów. Pisał, gdy nie mogłam spać w nocy, oraz wtedy, gdy miałam przerwę na lunch w pracy. Za każdym razem wiedział kiedy był doskonały moment, aby do mnie napisać, lecz od tamtejszej sytuacji w kawiarni, ani razu nie zaobserwowałam go na ulicy. Na początku sądziłam, że wreszcie zyskałam spokój od jego natarczywego spojrzenia, a przy samym pisaniu wiadomości, w końcu się znudzi i odpuści. Otóż pod koniec zakupów z Max, nawiedziło mnie przygnębienie. Nie wiedziałam, czy zanim tęskniłam i nie chciałam tego wiedzieć, bo jakby tak rzeczywiście było - musiałabym poradzić się psychologa.

Byłam pewna uczucia pustki w klatce piersiowej, kiedy z przyzwyczajenia odwracałam głowę na przeciwną stronę ulicy, aby dostrzec mężczyznę w kapturze, lecz spotykałam się jedynie z rozczarowaniem. Nie było go, a pytać nie odważyłam się, bo pomyślałby, że tęsknie za jego niebieskim spojrzeniem wędrującym po moim ciele.

A nie tęskniłam, to było jedynie coś nowego od roku codziennych spojrzeń.

Po siódmej zaszyłam się w mieszkaniu, kupiłam dwa słodkie wina, połowę pieczonego kurczaka na wynos i zaczęłam misję pakowania się na kilka dni spędzonych w moim rodzinnym mieście. Wylot miałam jutrzejszego dnia o godzinie szesnastej, więc stwierdziłam, że tamtejszego wieczoru na spokojnie się spakuję, wypiję winko i zjem, a na koniec zastosuję odprężającą kąpiel z drugą butelką słodkości. Po ósmej spakowałam najpotrzebniejsze kreacje do walizki, sukienkę na Boże Narodzenie schowałam do ochronnego pokrowca, a inne rzeczy i środki czystości, czy przyrządy do makijażu, zapakuję jutro.

Rozsiadłam się na kanapie, odziana w krótką bluzeczkę i spodenki, po czym zajęłam się swoim podgrzanym w mikrofalówce kurczakiem i dopijałam pierwsze wino, czując pod czaszką jego działające bąbelki. Rozluźniłam się w samotności, oglądając jakąś telenowele w telewizji i zajadałam się, kiedy przyszedł mi SMS. Sięgnęłam dłonią do telefonu leżącego na stoliku do kawy i odczytałam SMS, sądząc, że był on od Max, jednak myliłam się.

Od: Fear

Dobrze się bawisz?

Wzruszyłam niedbale ramionami, jakbym myślała, że mógłby to zobaczyć, po czym odpisałam pędzona słodkimi bąbelkami. Zauważyłam, że rozmowa z nim nie była dla mnie krępująca, gdy tylko wlałam w siebie kilkanaście kropel alkoholu. Zawsze wtedy miałam słabą głowę i zbyt przyjazną naturę.

Do: Fear

Owszem. Jem kurczaka, jak prawdziwy jaskiniowiec, nie używając żadnych sztućców, oraz dopijam litrową butelkę słodkiego wina, czując się nieco swobodniej.

ROCKSTAR | +18 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz