DWUDZIESTY

20.8K 1K 255
                                    

Na wstępie zwracam się do was z prośbą o wstąpienie i zapoznanie się z treścią mojej baby, która zaczęła pisać książkę (:
KSIĄŻKA SERIO JEST MOCNA!

GAME OF FIVE MURDER
autor: yelone

Łzy ciekły mi policzkach, kończąc swoją wędrówkę na podbródku. Głośny szloch wydobył się z moich ust, kiedy po otwarciu na powrót oczu, zobaczyłam tego samego faceta co cztery lata temu, lecz zupełnie innego. Moje serce urosło o kilka rozmiarów, aby złamać się na miliony kawałków, aby potem poskładać się i na powrót zamienić się w wielką górę krwawiących odłamków. Nie miałam pojęcia co widzę i dlaczego.

— Ty nie żyjesz. — Szepnęłam, na powrót dławiąc się łzami.

Usłyszałam jedynie perlisty, kpiący śmiech, zupełnie podobny do Fear, choć dobrze wiedziałam, że on stał za mną w milczeniu obserwując wszystko.

— Powinienem, skarbie, choć tego kogo widzisz przed sobą, zapewniam, że jest mną. — Uniosłam na niego spojrzenie i ponownie zadławiłam się własnym szlochem. Jakim cudem? Jakim cudem przeżył spotkanie z ciężarówką? — Wiem o czym myślisz, skarbie i ja sam nie jestem pewny tego, jakim cudem przeżyłem.

Podszedł do mnie i kiedy zauważyłam czubki jego sportowych butów przed moimi kolanami, ponownie na niego spojrzałam. Wydawał się inny, choć nadal posiadał ciemne, lekko kręcone włosy spadające łobuzersko na jego czoło i te same, niebieskie oczy, łudząco podobne do Fear. Wydawał się, że przez te cztery lata nie zmienił się w ogóle, choć z jego twarzy zniknął wesoły ślad dwudziestojednoletniego mężczyzny, w którym byłam szaleńczo zakochana. W tamtym momencie był poważny, a jego oczy były przymrużone.

Zupełnie, jak Fear.

— O co tu chodzi? — Zapytałam zduszonym głosem. Leon parsknął śmiechem i spojrzał się na siedzącego w kącie pokoju zatopionego w ciszy Fear, po czym sięgnął po mnie dłonią i ustawił w pionie. — Leon...

Czułam suchość w gardle po ponownym wymówieniu jego imienia. Nie wymawiałam go od przeszło czterech lat.

— Zanim opowiem ci, skąd się tutaj wziąłem, musisz wiedzieć kilka, poważnych spraw. — Puścił mnie i ruszył do Fear, który jak tylko mógł unikał mojego wzroku. Z poważnym wyrazem twarzy pochłaniał przez usta narkotyk, wytwarzając wokół siebie otoczkę gęstego dymu, patrząc się na... Leona. — Pamiętasz, jak bardzo denerwowałem się kiedy wypytywałaś o moją rodzinę?

Spojrzał na mnie, stając między mną, a Fear. Uśmiechnął się w moją stronę, zupełnie jak kiedyś, choć było w tym uśmiechu wiele tajemniczości i czegoś, czego nie potrafiłam pojąć. Zachowywał się, jak on. Uśmiechał się, jak on. Dlaczego?

— Mówiłem ci, że mam brata... — Przełknęłam ślinę, czując narastające napięcie. — ...który wyjechał, gdy tylko skończyłem siedemnaście lat, prawda? — Odwrócił się całym ciałem w moją stronę i podszedł o krok. Górował nade mną i wiedziałam, że stał się bardziej męski, władczy i straszny. — Jest starszy ode mnie o cztery lata, skarbie, wiesz?

— Nie rozumiem... Ja... — Gubiłam się we własnych myślach, co on chciał mi powiedzieć?

— Ma na imię Austin Roth i w tej chwili ma dwadzieścia dziewięć lat, skarbie. — Podszedł bliżej i kiedy ujął kosmyk moich brązowych włosów, uśmiechnął się. Zupełnie chłopięco. Tak, jak kiedyś. — Przed wypadkiem miałem w planach powiadomić cię, że muszę wyjechać, z bratem, skarbie, choć ty, jak zawsze... — Prychnął cicho. Zabolało mnie serce. — ... musiałaś mnie wkurwić. Wszystko się posypało, kiedy jebnęła w nas ta ciężarówka... — Zmrużył oczy, łapiąc mnie w talii. Znieruchomiałam na znajome ruchy. — Kiedy wylądowałem w szpitalu ze śpiączką, z której wybudziłem się po dwudziestu minutach, Austin był ze mną i zapytał, czy chcę z nim wyjechać.— Ujął za mój policzek, a z moich oczu wypłynęły gorzkie łzy. — Zgodziłem się, choć nie było łatwo zaaranżować moją śmierć. — Moje oczy powiększyły swoje rozmiary... Jak to? Co...?

ROCKSTAR | +18 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz