Tydzień później
Kolejny raz tego dnia mój żołądek zbuntował się przeciwko mnie i zawirował porządnie. Zsunęłam się z kanapy na rzec ekspresowego biegu do łazienki, a następnie do muszli. Kolejne salwy mojego śniadania lądowały do klozetu, a z moich oczu ciekły na przemian gorzkie łzy. I kiedy mój żołądek dał upust, doczołgałam się do umywalki, aby opłukać usta i twarz wodą, po czym czując się na siłach, dźwignęłam się na rękach i wstałam. Usilnie próbowałam nie spojrzeć na swoją twarz w lustrze przede mną, ale ciekawość była, aż zżerająca.
Pierwsze, co zauważyłam po zobaczeniu siebie w odbiciu to to, że byłam straszliwie blada i wyczerpana. Nie tylko psychicznie, a fizycznie. Odgarnęłam spocone kosmyki z twarzy i ponownie opłukałam twarz w zimnej wodzie. Po tygodniowych konwulsjach żołądkowych, braku apetytu i syndromu złamanego serca, stałam się wrakiem człowieka. Wyglądałam strasznie, to musiałam przyznać.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że moje ciągłe zmęczenie i wymioty, prowadziły moje myśli tylko w jednym kierunku.
Otrząsnęłam się i zanosząc się w płaczu, zakręciłam kurki z wodą i wybiegłam na wacianych nogach do salonu. Dobrałam się do nieużywanej od tygodnia komórki i ignorując setki wiadomości i nieodebrane połączenia, wynalazłam w tym wszystkim numer jedynej, zaufanej mi osoby.
Odebrała w zawrotnym dla niej tempie, jakby wiedziała, że stało się coś złego.
— Max? Potrzebuję twojej pomocy...
— Kurwa, Lydia! — Max krzyknęła w wejściu, taszcząc w dłoni dwie, plastikowe reklamówki z logiem sklepu spożywczego. — Wyglądasz okropnie.— Wiem, masz to, o co cię prosiłam? — Wysapałam nerwowo, wpuszczając ją do środka. Szybko zamknęłam za nią drzwi, zakluczając je na kilka zamków.
Kobieta zmrużyła na mnie oczy i pokiwała głową. Położyła torby na aneksie kuchennym i podeszła do mnie z wyraźnym zmartwieniem na twarzy. Złapała za moje ramiona i ścisnęła, łapiąc moją uwagę.
— Lyd? Co się dzieję? — Zapytała cicho. Spojrzałam w jej oczy i siłowałam się z tym, aby nie wpaść w jej ramiona i nie rozpłakać się, jak małe dziecko. — Widzę, że coś nie tak, czemu ze mną nie rozmawiasz?
— Max, ja... — Poczułam, jak oczy zaczynają mnie piec, zwiastując fale łez.
Przyjaciółka widząc mój stan, objęła mnie ramieniem i poprowadziła do kanapy, na której chwilę później usiadłyśmy. Wpatrywała się we mnie, a moje serce bolało bardziej na to, że tak naprawdę okłamywałam ją przez cały ten czas. Nic nie wiedziała o tym, co było z Fear, nawet go nie znała! Byłam okropną przyjaciółką i wiedziałam, że dłużej nie mogłam trzymać tego wszystkiego trzymać w sobie. Musiałam z nią porozmawiać.
— To zaczęło się ponad rok temu, kiedy miałyśmy iść na naszą coroczną imprezę i wtedy zobaczyłam...
Max słuchała mnie w ciszy, kiedy przez dobrą godzinę szczegółowo opisywałam stalking Fear, oraz naszą późniejszą relacje. Jej oczy na zmianę robiły się wielkie, jak spodki, aby po chwili zmrużyć się we łzach. Ja nie potrafiłam przebrnąć przez to ponownie bez krzty emocji. Dławiłam się własnymi łzami, a z moich ust wychodziły ciche pomruki słów, które miałam nadzieję, ze Max zrozumie. Ominęłam część z Leonem, bo wiedziałam, że przyjaciółka, od razu zaprowadziłaby mnie na komisariat policji, abym złożyłam zeznania w kwestii morderstwa. Nie chciałam tego. Pomimo rozstania z Austinem, wciąż go kochałam.
CZYTASZ
ROCKSTAR | +18 ✔
RomanceDRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU!!! "Dzieci bały się go, bo inni się go bali. Był przerażający, bo taką miał reputację." Czułam jego spojrzenie, kiedy przechodziłam na drugą stronę ulicy. Jego wzrok towarzyszył mi nawet wtedy, kiedy...