Czułam jego ciepły oddech na skórze policzka, a moje oczy zacisnęły się, kiedy Leon przywarł do mnie mocniej. Owinął swoje dłonie wokół mojej talii i zanurzył nos w moich włosach, napawając się ich zapachem. Zacisnęłam oczy, niezdolna uczynić żadnego ruchu, kiedy moja dawna, szaleńcza miłość najwidoczniej napawała się moim strachem, który zawiązywał wokół mnie ciasną pętle.
Chciałam, aby to się skończyło.
— Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem, skarbie. — Wychrypiał mi prosto do ucha, zagryzając jego miękką część. Zadrżałam ponownie, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że dawny Leon już dawno przestał istnieć, że jego miła i radosna strona została zakopana razem z jego niedoszłą trumną dwa metry pod ziemią. — Wciąż czujesz to samo, kiedy dotykałem cię cztery lata temu? — Uśmiechnął się, dotykając ustami mojego policzka. — Wciąż czujesz rozchodzące się ciepło w podbrzuszu, huh? — Złapał mnie za szczękę i pokierował moją twarz naprzeciw swojej. — Och, skarbie, otwórz oczy. — Uchyliłam lśniące od łez oczy i spojrzałam się prosto w jego niebieskie, pełne pożądania tęczówki.
— Proszę, Leon. — Zapłakałam, a mężczyzna zmarszczył grube brwi. — Nie rób mi krzywdy i pozwól mi odejść. — Parsknął śmiechem i puścił mnie, podchodząc do okna. Wyjrzał za nie, po czym uśmiechnięty odwrócił się w moją stronę.
— Zostajesz ze mną. — Warknął niespodziewanie i złapał się za swoje przyrodzenie przez materiał ciemnych spodni. Zadrżałam w zupełnie przeciwny sposób, niżeli by chciał. — Czas przestać wreszcie pościć, skarbie.
Podszedł w moją stronę w mniej, niż pięciu krokach i złapał mnie boleśnie za policzki, popychając w tył. Na ratunek przed upadkiem pojawiła się komoda, o którą nadal opierał się ze znudzeniem Fear. Spojrzałam na niego ukradkiem, aby niemo błagać o pomoc, lecz miał głowę opuszczoną w dół, a dłonie mocno zaciskał w kieszeniach spodni. Zapłakałam żałośnie, lecz nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.
Usta Leona znalazły się na moich, uciszając mnie agresywnie. Zacisnęłam oczy i wyrywałam się z jego objęć, móc wydostać się i uciec, lecz niestety. Był silniejszy, niż przypuszczałam. Byłam na przegranej pozycji. Nie odpowiedziałam na żaden z jego pocałunków, w głowie przypominając sobie strukturę jego ust cztery lata wcześniej. Nie całował już delikatnie, ani na tyle, aby wzniecić we mnie płomień pożądania. W tamtej chwili jego usta atakowały moje agresywnie, mocno i dominująco.
Zupełnie, jak Fear.
— Rozluźnij się, skarbie, no chyba, że Austin ma dołączyć i rozluźnić cię, huh? — Zakpił, odsuwając się ode mnie i oblizując wargi. Brzydziłam się nim tak mocno, że coś takiego zaproponował.
Fear drgnął obok nas i ustał prosto. Jednym sprawnym ruchem położył dłoń na ramieniu swojego brata i cofnął go tak, że uderzył plecami o ścianę. Jęknął gardłowo, mrużąc na starszego brata oczy. Zaciskałam palce na komodzie, obserwując tą dwójkę z rozszalałym oddechem i biciem serca.
— Powiedziałem ci, że masz mnie w to nie mieszać. — Wysyczał prosto w jego twarz Fear i zwolnił rękę z jego ramienia. Oboje mierzyli się spojrzeniami.
Byli w tamtym momencie do siebie tak łudząco podobni, że po raz kolejny biłam się w głowie za to, że nie potrafiłam ich ze sobą połączyć i odkryć tajemnice wcześniej, niż mieli to zaplanowali. Wtedy mogłabym cofnąć różne sytuacje z Fear, znaczy... Z Austinem.
— Masz ją z powrotem, mnie w to już nie mieszaj. — Obrócił się w moją stronę z jadowitym spojrzeniem i spojrzał prosto w moje oczy. Przeszedł mnie dreszcz. — Mam w dupie to, co z nią robisz.
CZYTASZ
ROCKSTAR | +18 ✔
RomanceDRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU!!! "Dzieci bały się go, bo inni się go bali. Był przerażający, bo taką miał reputację." Czułam jego spojrzenie, kiedy przechodziłam na drugą stronę ulicy. Jego wzrok towarzyszył mi nawet wtedy, kiedy...