Trzymał swoją prawą dłoń na zgięciu mojej talii, a w drugiej dzierżył blanta, przez którego zaczęły mi się zawroty głowy. Jeszcze przed wyjściem proponował mi, czy abym nie chciała zapalić, odmówiłam. Chociaż już po kilku minutach zaczęłam żałować mojej decyzji wiedząc, że marihuana, jako tako zaćmieni mój strach i pozwoli opanować drżenie całego, mojego ciała. Było już za późno.
Moje wcześniejsze rozmyślenia, nad pozycją Fear, potwierdziły się. Był strasznie nadziany i miał swój, cholerny, prywatny samolot! Teraz wiedziałam, jakim cudem przyleciał tak szybko. Oprócz niego przyleciało dwóch osiłków, którzy byli jego ochroniarzami? Sama nie wiedziałam. Jak ktoś taki, jak Fear potrzebował ochrony? Przecież on samym wyrazem twarzy powodował, że ludzie kulili się w sobie.
Po wyjściu z łazienki dla niepełnosprawnych kurczowo mnie przy sobie trzymał, jakby obawiał się, co do mojej ucieczki, której w ogóle nie brałam pod uwagę, skoro wiedziałam, że nie miałam najmniejszego cienia powodzenia. Przeszliśmy przez całe lotnisko, wyszliśmy na zewnątrz i zostałam niemal siłą wepchnięta do jego samolotu.
Wciąż byłam zapłakana i pewna, że mój lekki makijaż tymczasem ozdabiał czarnymi smugami moje policzki, lecz miałam to gdzieś. Właściwie było to dla mnie dobrym wyjściem. Możliwe, że Fear mi odpuści ze względu na wygląd i mnie zostawi w spokoju?
Och, nawet moje myśli były niedorzeczne.
- Siadaj. - Rozkazał syknięciem, siłą pchając mnie na beżowy fotel, mieszczący się w centrum samolotu. Usiadłam posłusznie i wyprostowałam się, móc jedynie udawać, że miałam w sobie jakiekolwiek okruszki pewności siebie.
Przyjrzałam się ukradkiem wnętrzu samolotu i spodziewałam się tutaj, jakiś szarych kolorów, kończących na czerń, lecz okazało się, że główny kolor to beż i biel, które nieco rozjaśniło wnętrze. Fear zamknął przesuwane drzwi, oddzielając nas od jego ochroniarzy i samych kapitanów, po czym rozsiadł się na fotelu przede mną. Dzielił nas jedynie mały, biały stoliczek, który mógłby stopić się przez jego palące spojrzenie. Jakby przeszkadzał mu w tym, że dzieli naszą dwójkę.
- Chciałabyś coś do picia? - Zapytał, lecz nie dał mi szansy na odpowiedź, bo już po chwili sięgnął po coś pod stolik, a po wnętrzu rozbrzmiał melancholijny głos jakiejś kobiety.
- Witamy na pokładzie, w czym mogłabym panu pomóc? - Jej głos był spokojny i brzmiała na radosną. Serio? Czy ktoś w jego towarzystwie mógłby być radosny?
Oczywiście pominę osoby zjarane trawką.
- Przynieś dwie szklanki whisky, pośpiesz się.
Kobieta potwierdziła, a po niecałej minucie w drzwi ktoś zapukał. Fear wyraził pozwolenie do wejścia, a do malutkiego pomieszczenia wkroczyła pewnym krokiem wysoka blondynka w niebieskim uniformie stewardessy. Uśmiechnęła się szeroko, głównie do Fear, lecz ten wciąż wzrok miał utkwiony we mnie, dekoncentrowało mnie to. Położyła na stoliku tacę z dwiema szklankami whisky, całą butelkę tego trunku i osobną szklankę na lód.
- Z lodem? - Czemu wydawało mi się, że w jej głosie była ukryta aluzja? Zniesmaczyło mnie to. Fear spojrzał na nią jadowitym wzrokiem i bezceremonialnie spojrzał w jej wyeksponowany dekolt, oblizał się, po czym machnął ręką.
- Wyjdź.
- Ale...
- Nie słyszysz, co do ciebie powiedziałem? - Przerwał jej, mrużąc na kobietę oczy. Zagryzłam wargę, aby się nie rozpłakać. Nienawidziłam jego tonu głosu. - Wypierdalaj stąd.
- Tak, sir. - Jęknęła zrezygnowana, po czym zabrała tacę i pośpiesznie wyszła, zostawiając nas samych.
- Nieposłuszna suka. - Prychnął, po czym jednym ruchem przechylił całą zawartość alkoholu do swoich ust. Skrzywił się lekko, po czym odpiął marynarkę i zrzucił ją z siebie, kładąc na oparcie fotela. Przyglądałam się w ciszy, gdy podciągał rękawy swojej białej koszuli, po czym oparł łokcie o kolana i wbił poważny wzrok we mnie. - Wypij to.
CZYTASZ
ROCKSTAR | +18 ✔
RomanceDRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU!!! "Dzieci bały się go, bo inni się go bali. Był przerażający, bo taką miał reputację." Czułam jego spojrzenie, kiedy przechodziłam na drugą stronę ulicy. Jego wzrok towarzyszył mi nawet wtedy, kiedy...