Uspokojenie Thomasa było nie lada wyczynem, kiedy to za każdym moim mało uspokajającym „To nic" wyrywał się do mojej komórki, aby spotkać się z Fear i obić mu mordę. Jeszcze nie miałam okazji oglądać go tak bardzo wkurzonego, z rozszerzonymi źrenicami i oddechem, godnym maratończyka. Po wielu minutach nawoływań do niego, udało mi się go uciszyć na tyle, żeby nie obudził swojej córki śpiącej za ścianą i zaalarmować niepotrzebnie Rosalie, która po jego krótkim „Nigdzie nie idziemy", została w salonie, naburmuszona oglądając nocne telenowele.— Masz szczęście, że przyszliśmy po cieplejszą kurtkę dla Rosalie, w innym wypadku nadal bym o niczym nie wiedział, prawda? — Mówił, rozzłoszczony siadając ciężko na moje, dawne łóżko. Przekręciłam oczami, jakby jego wściekłość na faceta, który mnie w ten sposób potraktował, była zupełnie normalna. A nie była. — Jak mogłaś do czegoś takiego dopuścić, Lydia?
— Thomas, ja wiem, że zachowałam się nieodpowiedzialnie, ale uważam, że nie jesteś kimś, kto ma prawo mi o tym wypominać, wiesz? — Westchnęłam, kiedy po dobrej godzinie tłumaczenia mu od zera, co w relacji mojej i Fear się wydarzyło, usiadłam obok niego. — Nigdy go już nie zobaczę.
— I przypilnuję tego. — Warknął, na powrót zaciskając obie dłonie w pięści. — Jak mogłaś mi o tym nie wspomnieć, co? Przecież na wejściu, odnalazłbym typa i rozprawił się z jego mordą, jak chodnikiem.
Szturchnęłam go, aby się opamiętał. — Właśnie dlatego nikomu o nim nie wspominałam, Tom!
— Nim powinna zająć się policja, Lydia, dlaczego nie zgłosiłaś tego, kiedy zauważyłaś, że cię obserwuje? — Pokręcił głową, jakby prawda o moim nie do rozwinięciu umysłowym, dopiero dotarła do niego.
— Nie wiesz, jaka jest Nowojorska policja, oni nie przejmują się takimi zgłoszeniami. — Opadłam bezwładnie na pościel. — Fear jest wpływowy, ma wiele znajomości i nie zdziwiłabym się, jakby miał je również w policji. Jest niebezpieczny, Thomas, więc proszę cię, nie wtrącaj się w to.
Wstał energicznie, wyrzucając dłonie w powietrze. Jego blond włosy zawirowały na jego czole, a brązowe oczy iskrzyły w moją stronę. Zaczynałam żałować, że wszystko mu opowiedziałam. Mogłam rozegrać to inaczej. Wymyśleć ckliwą bajeczkę z głupimi żartami i dzieciakami z sąsiedztwa, ale wiedziałam na starcie, że ten plan nie wypaliłby. Thomas był zbyt mądry i ciekawski. Zupełnie, jak nasz ojciec.
— Nie wtrącać się? Jesteś normalna, Lydia?! — Podniósł głos, lecz zniżył go również szybko, przypominając sobie o śpiącej córce. — Jestem twoim starszym bratem, do cholery i powinienem się tobą opiekować!
— Nic nie musisz, Thomas, jestem dorosła, zapomniałeś? — Zmarszczyłam brwi. Nie potrzebowałam jego opieki, nawet w takiej sytuacji, w której się niefortunnie znalazłam. — Nie potrzebuję niańki, nabroiłam i się doigrałam. Sprawa zamknięta, Fear nigdy już mnie nie zobaczy.
Jeszcze przez chwilę patrzył na mnie wzrokiem starszego brata, oceniającego mnie z góry, lecz po kilku sekundach wymięknął. Zgarbił się i z westchnięciem, usiadł obok mnie i przygarnął mnie do siebie, przytulając do swojego, szybko bijącego serca.
— Nie pozwolę, żeby taki gnojek, jak on, dotknął ciebie ponownie, rozumiesz? — Pogłaskał mnie czule po włosach i ucałował czubek mojej głowy. Uśmiechnęłam się lekko. — Przeprowadź się na ten czas do mnie, Lyd, aż to wszystko ucichnie i...
— Co? — Od razu wstałam, zakładając dłonie na biodra. — Nie ma nawet takiej opcji, Thomas. — Warknęłam, siląc się na poważny ton. Nie chciałam wchodzić mu na głowę, przez moje złe decyzje. — Poradzę sobie u siebie, pojadę do Max i pomieszkam trochę u niej, dobra?
CZYTASZ
ROCKSTAR | +18 ✔
RomanceDRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU!!! "Dzieci bały się go, bo inni się go bali. Był przerażający, bo taką miał reputację." Czułam jego spojrzenie, kiedy przechodziłam na drugą stronę ulicy. Jego wzrok towarzyszył mi nawet wtedy, kiedy...