TRZYNASTY

25.3K 1.2K 312
                                    



Uspokojenie Thomasa było nie lada wyczynem, kiedy to za każdym moim mało uspokajającym „To nic" wyrywał się do mojej komórki, aby spotkać się z Fear i obić mu mordę. Jeszcze nie miałam okazji oglądać go tak bardzo wkurzonego, z rozszerzonymi źrenicami i oddechem, godnym maratończyka. Po wielu minutach nawoływań do niego, udało mi się go uciszyć na tyle, żeby nie obudził swojej córki śpiącej za ścianą i zaalarmować niepotrzebnie Rosalie, która po jego krótkim „Nigdzie nie idziemy", została w salonie, naburmuszona oglądając nocne telenowele.

— Masz szczęście, że przyszliśmy po cieplejszą kurtkę dla Rosalie, w innym wypadku nadal bym o niczym nie wiedział, prawda? — Mówił, rozzłoszczony siadając ciężko na moje, dawne łóżko. Przekręciłam oczami, jakby jego wściekłość na faceta, który mnie w ten sposób potraktował, była zupełnie normalna. A nie była. — Jak mogłaś do czegoś takiego dopuścić, Lydia?

— Thomas, ja wiem, że zachowałam się nieodpowiedzialnie, ale uważam, że nie jesteś kimś, kto ma prawo mi o tym wypominać, wiesz? — Westchnęłam, kiedy po dobrej godzinie tłumaczenia mu od zera, co w relacji mojej i Fear się wydarzyło, usiadłam obok niego. — Nigdy go już nie zobaczę.

— I przypilnuję tego. — Warknął, na powrót zaciskając obie dłonie w pięści. — Jak mogłaś mi o tym nie wspomnieć, co? Przecież na wejściu, odnalazłbym typa i rozprawił się z jego mordą, jak chodnikiem.

Szturchnęłam go, aby się opamiętał. — Właśnie dlatego nikomu o nim nie wspominałam, Tom!

— Nim powinna zająć się policja, Lydia, dlaczego nie zgłosiłaś tego, kiedy zauważyłaś, że cię obserwuje? — Pokręcił głową, jakby prawda o moim nie do rozwinięciu umysłowym, dopiero dotarła do niego.

— Nie wiesz, jaka jest Nowojorska policja, oni nie przejmują się takimi zgłoszeniami. — Opadłam bezwładnie na pościel. — Fear jest wpływowy, ma wiele znajomości i nie zdziwiłabym się, jakby miał je również w policji. Jest niebezpieczny, Thomas, więc proszę cię, nie wtrącaj się w to.

Wstał energicznie, wyrzucając dłonie w powietrze. Jego blond włosy zawirowały na jego czole, a brązowe oczy iskrzyły w moją stronę. Zaczynałam żałować, że wszystko mu opowiedziałam. Mogłam rozegrać to inaczej. Wymyśleć ckliwą bajeczkę z głupimi żartami i dzieciakami z sąsiedztwa, ale wiedziałam na starcie, że ten plan nie wypaliłby. Thomas był zbyt mądry i ciekawski. Zupełnie, jak nasz ojciec.

— Nie wtrącać się? Jesteś normalna, Lydia?! — Podniósł głos, lecz zniżył go również szybko, przypominając sobie o śpiącej córce. — Jestem twoim starszym bratem, do cholery i powinienem się tobą opiekować!

— Nic nie musisz, Thomas, jestem dorosła, zapomniałeś? — Zmarszczyłam brwi. Nie potrzebowałam jego opieki, nawet w takiej sytuacji, w której się niefortunnie znalazłam. — Nie potrzebuję niańki, nabroiłam i się doigrałam. Sprawa zamknięta, Fear nigdy już mnie nie zobaczy.

Jeszcze przez chwilę patrzył na mnie wzrokiem starszego brata, oceniającego mnie z góry, lecz po kilku sekundach wymięknął. Zgarbił się i z westchnięciem, usiadł obok mnie i przygarnął mnie do siebie, przytulając do swojego, szybko bijącego serca.

— Nie pozwolę, żeby taki gnojek, jak on, dotknął ciebie ponownie, rozumiesz? — Pogłaskał mnie czule po włosach i ucałował czubek mojej głowy. Uśmiechnęłam się lekko. — Przeprowadź się na ten czas do mnie, Lyd, aż to wszystko ucichnie i...

— Co? — Od razu wstałam, zakładając dłonie na biodra. — Nie ma nawet takiej opcji, Thomas. — Warknęłam, siląc się na poważny ton. Nie chciałam wchodzić mu na głowę, przez moje złe decyzje. — Poradzę sobie u siebie, pojadę do Max i pomieszkam trochę u niej, dobra?

ROCKSTAR | +18 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz