I kiedy chciałam umieścić dłoń na jego policzku, móc poczuć, że nie śnie, wyszeptał nieznanym mi jeszcze głosem. — Ja... Ja nie potrafię.
I zamiast przestraszyć się jego dziwnie, nieznanemu głosowi i cofnąć dłoń, przybliżyłam się bardziej i otuliłam jego twarz dłońmi, gładząc żuchwę i policzki. Nie patrzył mi w oczy, umywalki obok mnie były dla niego w tamtym momencie ważniejsze i choć niemal zawsze czułam się maleńka pod jego czujnym i poważnym spojrzeniem – to w tamtym momencie pragnęłam poczuć go na sobie.
— Fear... — Wyszeptałam tak cicho, że zaczęłam myśleć, że tego nie usłyszał. Podniósł powoli głowę w górę i przejechał niebieskimi, błyszczącymi tęczówkami po mojej twarzy, zatrzymując się o wiele za długo na ustach.
— To nie miało tak być, Lydia, miało być wszystko tak, jak sobie zaplanowałem. — Warknął nagle i jednym ruchem zdjął moje dłonie z jego twarzy. Odszedł ode mnie kilka kroków i złapał się za włosy. — Gówno z tego wyszło!
Wrzasnął i z całej siły uderzył zaciśniętą pięścią w ścianę łazienki. Czułam, jak wszystko drgnęło pod jego uderzeniem. Objęłam się ramionami, zupełnie nie wiedząc, o co mogło mu chodzić. Co zaplanował? Jego poczynania przez ostatni rok były zupełnie wyjęte z jego zaplanowanych działań? Trzymał się swojego, tajemniczego planu nawet wtedy, kiedy mu się oddałam? To chciał powiedzieć?
W głowie miałam tyle pytań, lecz zbyt mało odpowiedzi. Chciałam krzyknąć na niego i zażądać wyjaśnień, lecz nie zrobiłam tego. Nadal siedziałam w ciszy, zupełnie zagubiona na jednej z umywalek i wpatrywałam się w jego napiętą sylwetkę, kiedy z całe siły uderzał dłońmi w ścianę, a kafelki pod jego wpływem zaczęły pękać.
— Miałaś być zupełnie inna! — Skierował spojrzenie na mnie, po czym długimi nogami ponownie znalazł się, tuż przede mną, niemal wgniatając mnie w lustro za mną. — Dlaczego stłamsiłaś mój umysł i powodujesz, że to ja zaczynam cię pragnąć mocniej i bardziej, co?! — Uderzył dłońmi w szybę za mną, a ta zadrżała pod jego dłońmi. Zagryzłam mocno dolną wargę, w obawie tego, że mógłby mi coś zrobić.
— To tylko ciało, Fear, ja...
— Tylko ciało? — Przerwał mi i prychnął głośno, obejmując moją twarz zakrwawionymi dłońmi. —Pragnę cię w sposób, w jaki nie potrafisz sobie wyobrazić... — Podniosłam na niego spojrzenie i wstrzymałam powietrze w płucach. Miał granatowe, tryskające niewiadomą na wszystkie strony oczy. — Pragnę być przy tobie, zacisnąć wokół ciebie ramiona i nigdy nie wypuścić, wiesz? — Warknął, opierając czoło o moje. — Pragnę dać ci wszystko, czego sobie zażyczysz, spełnić każdą twoją, jebaną, zachciankę, Lydia.
— Ja...
— Zamknij się przez chwilę, dobrze? — Ponownie spojrzał w moje oczy, a po chwili na usta. Dyszałam tak samo szybko, jak on. A nasze oddechy złączyły się w całość. — Przepraszam, Lydia, słyszysz? Przepraszam.
Potem mnie pocałował. Zupełnie inaczej, niż dotychczas. Całował moje wargi nieśpiesznie, jakby na nasze powolne pocałunki czekał cierpliwie cały świat. Smakował moje usta z ociąganiem, zgarniając z nich mój smak. Owinął zakrwawione dłonie wokół mojej talii i przyciągnął mnie bliżej, jednocześnie wsuwając język do moich ust. Nie walczył o dominacje, całował powoli i czule, zupełnie odmiennie, niżeli jak on. W tamtej chwili byliśmy tylko my. Nasze usta złączone w jedność, podniecenie wędrujące po naszych ciałach i dłonie, którymi badaliśmy powoli każde zakamarki naszego ciała.
Odsunął się z wahaniem i z iskrzącym spojrzeniem, tak po prostu uśmiechnął się. Obserwowałam, jak jego pełne, różowe wargi rozciągają się w pełnym, szczerym uśmiechu. Obserwowałam to, jak proste i białe posiadał zęby, po których po chwili przejechał językiem, jak i po swojej wardze, smakując mój smak z jego ust. Uśmiechnęłam się również, przypływ endorfin zmusił mnie do odwzajemnienia jego gestu, a Fear wydawał się jeszcze bardziej szczęśliwszy, kiedy to zauważył.
CZYTASZ
ROCKSTAR | +18 ✔
RomantizmDRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU!!! "Dzieci bały się go, bo inni się go bali. Był przerażający, bo taką miał reputację." Czułam jego spojrzenie, kiedy przechodziłam na drugą stronę ulicy. Jego wzrok towarzyszył mi nawet wtedy, kiedy...