Duma-Jiraiya

355 30 1
                                    

Stwór przeraźliwie krzyczał, jękał i rozpaczał, usiłując wyjść z moich objęć.
Podczas tego, miałem okazję wejść w tryb pustelnika i gdy zyskałem na sile, mocniej wciągałem go w gęstą warstwę śniegu.

-Pośpiesz się! -Krzyknąłem do mojego ucznia. Ten, przywołał przedmiot służący do zapieczętowania stwora. Jednak potrzebował on ogromnej ilości chakry, by go użyć.

-Nie możemy teraz go wciągnąć, znikniemy oboje.-Rzekł Minato,po czym owinąłem swoją szatę wokół potwora, a on zaznaczył go i przeteleportował do najbliższego drzewa, w który wcześniej rzucił swój kunai.

-Nieźle, strażaku. Kiedy się tego nauczyłeś?- Minato westchnął.

-Teraz to nieistotne. Do użycia butli potrzeba również i energii Naruto. Jego sage nic nie da. Ty i mój syn znajdujecie się na tym samym terytorium, a w trybie pustelniczyn pobieracie chakrę z otoczenia, która jednocześnie jest też pochodzenia ludzkiego. Ale tak się składa, że nie ma tu absolutnie niczego, oprócz drzewa, które znajduje około dwa kilometry dalej.
Dzielicie między sobą jego chakrę na pół, czyli pobieracie z niego jeszcze mniej energii, niż ma ogółem.

-Rozumiem. Nie mamy dużo czasu na przemyślenia. Znalazłeś jakieś rozwiązanie?

-Musimy wciagnąć go tam, skąd wylazł, częściowo go pieczętując.

-A co z drugą częścią?

-Zapieczętuję w sobie. To jedyne wyjście. Teraz zmora nie jest tak bardzo niebezpieczna, jak wchłonie ludzką chakrę. Lepiej podjąć pochopne działania.

-W takim razie poinformujmy Naruto, by nie przygotowywał sage. -skierowałem się w stronę mojego młodszego ucznia. Minato na odpowiedź, chwycił mnie za rękę.

-Teraz gdy Naruto myśli, że uczyni coś pożytecznego, możemy podjąć się działań bez narażania go na niebezpieczeństwo.

-Przecież mówiłeś, że on jest potrzebny! Jak możesz go tak przeceniać?! Poza tym, żeby zaciągnąć go do stawu, potrzeba pomocy Naruto!

- Skup się. - Zmora strasznie szybko zmierzała w naszym kierunku. Było widać czarną, rozmytą plamę z daleka.

-Osłaniaj Naruto, ja muszę gdzieś skoczyć.

-Nawet nie myśl o przebierankach w takich momentach! - Powiedziałem, po czym ten zniknął z żółtym błyskiem.

-Zostałem tylko ja i ty. Chyba nie dasz się znowu nabrać na sztuczkę ze wzrokiem.- Stwór warknął na mnie agresywnie, otwierając szeroko swoją kościstą i zgniłą szczękę.
Zamachnął się, ale na czas uniknąłem jego uderzenia odskakując na kilka metrów. Znowu naparł na mnie i zaczęła się potyczka.

Wiele razy byłem narażony na dotyk stwora, ale mimo tego udało mi się przetrwać.
Zmora rozkojarzyła się i zamierzała ruszyć w kierunku pogrążonego w medytacji Naruto.

-Myślisz, że dam ci przejść tak łatwo?

Wykonałem pieczęcie i uszykowałem się do użycia jutsu.

-Katon! Gokakyuu no jutsu!-Krzyknąłem, a z moich ułożonych w dziubek ust ukazał się wielki ogień, który otoczył przeciwnika.

-Nawet ryski.-Oznajmiłem, ujżawszy jego nienaruszony stan.

Nie uniknąłem negatywnych skutków używania chakry.
Powoli znikałem, po moich stopach nie zostało ani śladu.

Podczas tej dość wyrównanej potyczki, skupiłem się jednocześnie na analizowaniu wroga.
Zerknąłem na jego worek, który miał ze sobą od początku. Musi on do czegoś służyć, ale do czego?
Z tego co wiem, ta zmora powstaje ze zlepku złych emocji uwięzionych w stawie niedaleko granicy światów. Wychodzi na zewnątrz w przeciągu kilku godzin od naruszenia prywatności, chcąc zemsty na sprawcy.
W środku niego mogą być jej zapasy energii, a żywi się tylko ciemną stroną ludzkości.
To bardzo prawdopodobne. Gdyby nie miała dostępu do niej, nie istniałaby.

Zamachnąłem się na wór, co potem okazało się bezcelowe. Minato pojawił się nad potworem z peleryną czwartego hokage.

-Rasengan!-krzyknął i użył na nim techniki.
Zmora przez chwilę leżała wgnieciona w śnieg, nie ruszając się. Czwarty odskoczył w moją stronę, dumnie się uśmiechając

-Teleportowałem się do miejsca, które jest najbliżej stawu oraz naznaczyłem lilię wodną. Jak użyjemy mojej techniki na zmorze, ta od razu znajdzie się pod wodą i zaśnie.

-Świetna robota, Minato. Teraz tylko trzeba zamienić plan w działanie. Jak zamierzasz na nim użyć jutsu?

-Owinę go swoim płaszczem i wezmę go w objęcia. Reszta to improwizacja.

-Improwizacja?To nie w twoim stylu, ale zaufam ci.- Uśmiechnąłem się do swojego ucznia.
Minato znów rzucił swój kunai nad leżącą zmorę. Teleportował się i z rozmachem nałożył na niego swoją pelerynę.
Zniknął pozostawiając po sobie pojemnik pieczętujący, który kilkakrotnie odbił się od ziemi.

-Mądry chłopak. -Uśmiechnąłem się poytywnie, jednak mimo to wciąż czułem obawę o swojego ucznia.

-JESTEM GOTOWY! GDZIE ON JEST?! - Krzyknął Naruto.
Westchnąłem ciężko.

-Już po akcji,Naruto.

-Heeeee?Po co wszedłem w ten tryb pustelniczy!? Do niczego się nie przydałem!

-Owszem nie, ale mogłeś, gdyby Minato nie zmienił planów.

-Heeee...?

-Chciał zapieczętować zmorę w butli. Zmienił plany, bo nie chciał nas narażać na zniknięcie. Doskonale sobie poradził samodzielnie, jak na Hokage przystało...- Stwierdziłem, chwaląc Minato.

-Czy ja wiem. Bycie Hokage to nie tylko niezwykłe umiejętności walki i strategii, sensei. Do tego tytułu trzeba chcieć chronić bliskich!

-Cha cha! Masz rację, kurduplu!- Przyznałem i zacząłem głaskać go po głowie. Ten tylko przewrócił oczami, słodko się rumieniąc.

-Mój uczeń zapieczętował połowę z niego w tym, by na dnie mógłby się regenerować, co trwa strasznie długo. To zabezpieczy Konohę przed jego następnym atakiem. Chyba, że nadejdzie czas, w którym uzupełni swe siły. To będzie trwać dobre dwieście naszych lat.

-Gdzie niby go uwięził...?

-Tam gdzie był, w Jeziorze Prawdy.-Naruto skrzywił się zdziwiony.
Westchnąłem ponownie.

-To miejsce na które nieumyślnie wszedłeś. Przy okazji obudziłeś śpiącą w nim zmorę.

-HEEEEE...? - Naruto złapał się za głowę i uklęknął.

-Hej... Lisku, to nie twoja wina.- Ten spojrzał na mnie z nadzieją.

-Znaczy tak, to twoja wina.
Cha cha... ale na serio, nic się nie stało.To ma miejsce dość często. -Ten znowu zanurzył się w swoich ramionach.
Minato wrócił nawet nie w całości. Posiadał tylko swoją prawą rękę, klatkę piersiową i głowę. Był okropnie poobiany oraz sapał ze zmęczenia.

-Minato! wszystko dobrze? Udało się? -Podbiegłem do ucznia. Ten tylko dumnie się uśmiechnął.

-T-ak. -Wydusił z siebie.
Podniosłem go.

-Naruto! Rozwiń zwój! Odeślemy go spowrotem! -Naruto zerwał się i pobiegł po zwój. Było go dobrze widać w ciemności, dzięki jego jaskrawemu kolorowi. Wrócił oraz położył go przede mną.

-Kushina się tobą zajmie, odwaliłeś kawał dobrej roboty. - Minato odwzajemnił uśmiech i zniknął wraz z dymem.

-Mogłem się wcześniej zorientować, że ta zmora nas chce odwiedzić. Inaczej nie padał by deszcz.

-A dlaczego?

-Mówiłem ci. Nie ma tu wody. Jezioro Prawdy to tylko zlepek naszych złych emocji. A gdy ten stwór się pojawia, przyciąga do siebie negatywną energię z niego, tworząc deszcz. Gdyby nie on i jego worek, zniknąłby.

NaruSasu: Spotkanie po ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz