Cel-Naruto

366 23 2
                                    

  Nieco się rozjaśniło. Okolice otaczały wysokie, ponure budynki. Pojedyńcze wiszące lampy oświetlały śnieżną warstwę ścieżki.
Ślady życia ludzi były znikome, jednak czuć było w powietrzu palący się węgiel w kominku. Uspokoiłem się i pomyślałem o moich przyjaciołach, którzy ciągle "tam" mnie szukają. Uśmiechnąłem się na myśl, iż niedługo mogę ich spotkać.
Wyobraziłem sobie mój konohański dom, w miejscu przypadkowego mieszkania Kraju Błyskawic. Zamiast dymu, zapach świeżego ramen, a za oknem moją rodzinę, z którą wspólnie grałem w karty. Lee przegrał i opadł zdumiony na ziemię, Shikamaru nad czymś rozmyślał, ja próbowałem ogarnąć zasady gry, Neji, Kiba i Shino o czymś żartowali, śmiejąc się głośno, a Chouji zajadał swoje ulubione chipsy, patrząc na karty Shikamaru.
Tak długo walczyłem o ich szacunek wobec mnie. Tak długo walczyłem o ich więzi. Tak długo poszukiwałem wyjścia z samotności, lecz teraz muszę znowu się zmierzyć, ale czymś znacznie potężniejszym: śmiercią.
Nagle cała grupka moich przyjaciół zniknęła i zostałem sam na sam z Sasuke.
Najpierw były bezpieczne, przeciętne flirty, jednak on zaczął się do mnie zbliżać, seksownie wypowiadając moje imię. Uchylił się i namiętnie mnie pocałował. Odparłem atak drapieżnie i przejąłem prowadzenie. Kompletnie pogrążyłem się w mojej wyobraźni oraz nie mogłem powstrzymać się od okazywania mojego podniecenia.

-Naruto...?- Odezwał się Jiraiya. Dziwnie na mnie spojrzał, widząc jak mi ślinka cieknie.
Ocknąłem się.

-Co...? Ah Tak! Shisui! Musimy się spieszyć, bo wyjdzie na to, że będziemy musieli zawrócić do Konohy, bo ten zakończy swoją misję! Cha cha...- Wtrąciłem, by zmienić tą krępującą atmosferę.

-Coś się stało...?

-Nie, nic! Tylko znowu wyobraziłem sobie... jak jem ramen! Ależ on był pysznościowy ,ttebayo!- Odparłem i wróciłem do wypełnienia celu wyprawy.
Biegliśmy w ciszy. Śnieg na szczęście nie padał, więc byliśmy bezpieczni.
Po około godzinie, trafiliśmy pod same drzwi siedziby Raikage.
Jiraiya jako pierwszy zapukał i po chwili ujrzeliśmy piękną kobietę, z brązową, opaloną skórą.
Była bardzo zadbana. Ubrana w przyzwoitą, ciemno-szarą sukienkę, ktora odsłaniała jej trochę dekoltu. Jasne włosy miała spięte w skromny koczek.
Zauważyłem, jak Jiraiya patrzy się tam, gdzie nie powinien, rumieniąc się.
Nadepnąłem mu z całej siły na stopę. Ten z jękiem przyjął na siebie uderzenie, nie odgrywając się. Chciał pewnie zgrywać "twardziela" przy tej kobiecie.
Głupi zarywacz.

- W czym mogę pomóc?- Spytała się kobieta.

-Pilnie przyszliśmy pomówić z prosty...Shisuim Uchiha.-Odpowiedział jej Jiraiya. Spojrzałem na niego rozgniewany. Mógłby zachować te resztki godności.

-Pan Shisui aktualnie rozmawia z Panem Raikage i jego doradcami, proszę poczekać na koniec spotkania. - Sekretarka kage, chciała zamknąć drzwi od gabinetu.
Ero-Sennin jednak zablokował drzwi stopą oraz przyjął pozę typowego podrywacza.
Pacnąłem się w czoło.

-Jak ta śliczność ma na imię?

-Miło mi Pana poznać, jestem Mabui. Jednak muszę wracać do pracy, nie mam czasu na rozmowy, przepraszam.

-Poczekaj ślicznotko! Może wskoczymy razem...- I w tym momencie drzwi się zamknęły. Zacząłem się śmiać, a Jiraiya z rozpaczą wpatrywał się w miejsce , gdzie niegdyś stała Mabui.

-Masz za swoje , zboczony podrywaczu.

-Yhm, ykhm. Musimy iść do sali spotkań!- Rzekł poruszony odrzuceniem pustelnik.

Jiraiya dokładnie wiedział gdzie ruszyć, mimo, iż przeszliśmy dość skomplikowaną trasę przez korytarze.

-No! To tutaj.-Sensei stanął przed wejściem do hali. Ja jednak nie miałem czasu na czekanie i wtargnąłem nieproszony do sali. Tłumy na mój widok ucichły.

NaruSasu: Spotkanie po ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz