Ratunek-Sasuke

347 34 0
                                    

   Okolicę otaczała mroczna i samotna ciemność, co nie pozwalała mi się obudzić w moim martwym ciele. Myślałem, że zostanę tam na zawsze. W tej przytłaczającej ciszy... bez niego.
To on wprowadził w moje życie powód mojego istnienia. Chciałem oddychać, czuć, kochać i opuścić ręce nienawiści, co trzymały mnie przy chęci zemsty, tylko dla Naruto.
Pragnąłem spędzić te ostatnie chwile z Uzumakim, ale ironia losu jak zwykle mi na to nie pozwoliła.
Bez niego nic nie ma sensu. Nawet śmierć i istnienie.

Czy to musi się tak skończyć?

Gnicie zakopanym pod ziemią to nie moja działka. Jeszcze nie skończyłem mścić się za mojego brata. To była tylko gra wstępna...
Dotyk na moim policzku. Czyżby niebiosa już chciały mnie wziąć pod swoje skrzydła? Nie, nie zasługuję na niebo. To musi być coś innego.

-Sasuke!?-kobiecy głos, jakby dochodzący z głębokiej próżni.Płacz? Ona płacze? Za mnie?

-Proszę, odezwij się...nie zostawiaj mnie, SASUKE!- Jej ton rósł na sile. Wraz z czasem, stawał się wyraźniejszy. Moje dręrwe ciało zaczęło otaczać ciepło uścisku, a na szyję kropiły zimne łzy rozpaczy.
Mogłem oddychać.
Powróciłem.

-Rusza się!- Kobieta wzięła moje nadal nieprzytomne ciało i przykryła mnie swoją szatą. Odzyskałem przytomność.

Otaczała mnie dwójka ludzi, Karin i Tobi.
Zamaskowany mężczyzna stał nad urwiskiem oraz wpatrywał się w księżyc, jakby nie przejmując się mną.

-Dobra robota, Karin. Możesz już iść, mamy coś z Sasuke do załatwienia.- Rzekł mężczyzna.

-Chyba sobie żarty robisz!Jest nadal półprzytomny i wykończony! Nie mogę go zostawić!

-Owszem możesz.

-Tak, nic mi nie jest.-Wyrwałem się z objęć Karin. Wstałam patrząc na nią z góry.

-Omal co nie zginąłeś z wyczerpania! Conajmniej zjedz coś, proszę. Moja technika leczenia nie zastąpi naturalnej energii z pożywienia.

-To w takim razie, złówmy coś.- Powiedział Tobi, spoglądając na mnie kątem swojego sharingana.

-Czy mogę nadal ci towarzyszyć?- Powiedziała Karin nieco zarumieniona.

-...Jeśli, jeśli zdarzy się wypadek... będę użyteczna!

-Tylko nie przeszkadzaj. Poza tym, dziękuję.

-Ruszajmy, Sasuke. Musimy jeszcze wziąć ciało Naruto.-
Pobiegliśmy w kierunku strumienia pod urwiskiem, pochodzącego z wodospadu. Nie był on duży.
Wraz z jego długością stawał się węższy i bardziej płytki. Karin i Tobi usiadli na kamieniach, a ja zająłem się połowem.
Wyłapywałem ryby co wyskakiwały z wody, po czym wyrzucałem je na brzeg, w międzyczasie używając techniki ogromu ognia tak, że w locie były już upieczone. Moi towarzysze zajadali się idealnie przygotowanym mięsem. Karin już po pierwszej sztuce oblizała się i podziękowała za posiłek. Tobi zaś nadal jadł, odsłaniając zza maski tylko swoją buzię.

- Zetsu zlokalizowało ciało Naruto. Znajduje się na dnie strumienia.

-Tym?

-Tak.- Widok jego zwłok. Coś gorszego od nocy wybicia klanu...
Moje serce zaczęło znowu bić jak szalone,a z moich oczu spływały łzy, co ciągnęły się jakby w nieskończoność.

-Sasuke...? Co się stało?-Spytała Karin

-Nie, nic takiego. Tylko przypomniałem sobie mojego brata. Gdybym zginął, nie mógłbym go pomścić. - Gdy każdy skończył jeść, ruszyliśmy wzdłuż strumienia w poszukiwaniu zwłok Naruto. Po dłuższym czasie na dnie zobaczyłem go. Jego włosy unosiły się rozpraszając się na wszystkie strony, a ubrania falowały. O dziwo wyglądał jakby tylko spał, bo jego cera, mimo śmierci miała wyrazisty kolor. Próbowałem wstrzymać się od emocji i oderwałem wzrok od przytłaczającego widoku jego samotnych zwłok. Spostrzegłem w połowie zakopany ochraniacz na czoło z symbolem wioski Konoha. Uklęknąłem, wykopałem go i zacząłem płakać na cały głos.
Krzyczałem i nikt nie próbował mi przerwać.Nie kontrolując swojego ciała, zwymiotowałem.

-Nie zabierzesz go, Tobi.- Ten, odwrócił się nagle w moim kierunku.

-Ah tak? Jesteś tego pewien?- Olałem jego wypowiedź i zanurkowałem w kierunku Naruto. Objąłem go wokół pasa i wynurzyłem się.
Chciałem uciec z jego ciałem, jednak zamaskowany mężczyzna powstrzymał mnie.

-Zdrada Akatsuki oznacza śmierć. Chcesz go odwiedzić na tamtym świecie? -Wyrwałem się z jego uścisku i położyłem ciało mojego ukochanego na ziemi.
Ten Uchiha nawet nie wiedział, że gdy się mnie zdenerwuje, należy uciekać.

-Karin! Zacznij go reanimować! -Na mój rozkaz, dziewczyna podbiegła do Naruto i zaczęła pierwszą pomoc.
Aktywowałem swoje Susanoo, niszcząc przy okazji drzewa i strasząc zwierzęta.

-POWTÓRZĘ JESZCZE RAZ, BY NIE BYŁO ZBĘDNYCH PYTAŃ:NIE ZABIERZESZ GO!

NaruSasu: Spotkanie po ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz