Prawda część 2-Naruto

676 59 0
                                    

    Proszę powiedzcie mi, że to tylko zły sen.

Przez dłuższą chwilę mojego zamyślenia zastanawiałem się nad tym, ile straciłem przez ten wypadek poza moim życiem. 

Śmierć jest strasznie egoistyczna.

Pewnie Sasuke nadal na mnie czeka, gdzieś, na tamtym świecie. A ja w głębi duszy obiecałem sobie go odnaleźć. 

Jestem beznadziejny, kolejny raz coś obiecałem i kolejny raz nie spełnię przyrzeczenia.

O CZYM JA MYŚLĘ ?! 

Naruto Uzumaki, to shinobi który nigdy się nie poddaje, nawet jeśli umrze! Naruto to najbardziej nieprzewidywalny ninja numer jeden w Wiosce Liścia i nie pozwolę ukraść mojego tytułu czemukolwiek i komukolwiek! Nawet moim własnym pesymistycznym myślom! 

Jeszcze wyjdę z tego bagna.

Zobaczycie.

- JESZCZE WYJDĘ Z TEGO PIEKŁA! CHOĆBY NIE WIEM CO!- W tym momencie zacząłem płakać.Czy opłaca się w takich sytuacjach zgrywać twardziela?Czy aby napewno, jak zacznę się wydzierać, pełen optymizmu, to ktoś mnie wysłucha? - PROSZĘ, DAJCIE MI ŻYĆ, NIE CHCĘ TAK SKOŃCZYĆ! MOI PRZYJACIELE NA MNIE CZEKAJĄ, NIE CHCĘ TU WIECZNIE SIEDZIEĆ!CHCĘ Z NIMI...! SPĘDZAĆ CZAS...! W KONOHA! - Zakrztusiłem się swoją własną wydzieliną, po czym upadłem z pluskiem na dno wody.

Spojrzałem na koniec strumyka, niczym umierający na światło w tunelu. Czy tylko to mi pozostaje? Spoglądać z żałobą na moje zwłoki i prosić o litość bogów? Palcami poczułem jakby niewidoczną ścianę, która migała w miejscu dotyku.

- Cha ,cha, nie dość, że zginąłem, to nawet nie dacie mi zobaczyć samego siebie?! NIECH TO SZLAG!- Z agresją uderzyłem w kamień, rozwalając go na kawałki. Kiedy chciałem zabrać się za kolejny, coś mnie powstrzymało. Silne, męskie dłonie, jednak ciepłe i pełne miłości.

Wzdrygnąłem się.

Był to mężczyzna w średnim wieku. Miał długie siwe włosy, które oplatały gęsto obie strony jego postarzałej i uśmiechniętej twarzy. Gdyby nie ochraniacz na czoło ze znakiem na „wierność",grzywka nachodziłaby mu na drobne i ciemne oczy. Mimo swojego wieku był naprawdę dobrze zbudowany, widać to było po jego szerokich barkach i muskularnych ramionach.

Klękał przy mnie, patrząc w moje duże, niebieskie i zapłakane ślepia.

- Yo! Naruto. -Przez chwilę oniemiałem. To był mój nauczyciel- Jirayia.

-E-ero sennin...?Ja ...- Nic więcej nie powiedziałem, słowa zastąpiłem płaczem z radości . A łzy szczęścia pokrywały się ze łzami smutku.

- Nawet nie wiesz chlip ,jak bardzo mi ciebie brakowało.- Sensei czule położył swoją ciężką dłoń na moich włosach, po czym mocno mnie przytulił.

- Chacha! Też się stęskniłem za swoim ukochanym uczniem! Opowiadaj Naruto! Co ci się tam w życiu przytrafiło ?Co z nim... ?- Rozweselony zacząłem opowiadać mu, jak przy pomocy jego szyfru, udało nam się pokonać wszystkie sześć ścieżek Bólu i zdradziłem jego prawdziwą tożsamość. On z dumą spojrzał na mnie, jak nauczyciel na zdolnego ucznia.

- Naprawdę nie jesteś tak niezdarny, na jakiego wyglądasz młody! Nieprzewidywalny ninja numer jeden ? Z tym się akurat zgodzę najbardziej! Wiedziałem , że ci się uda! - Jeszcze raz poczochrał moje włosy przy czym mając jeszcze szerszy, pełen dumy uśmiech.

- Jednak nie sądziłem, że tak szybko do mnie dołączysz. - Oboje posmutnieliśmy.

- Jak umarłeś ? Poświęciłeś swoje życie dla dobra wioski...? - I w tym momencie, strasznie mi się zrobiło głupio. Ten niesamowity Naruto Uzumaki, bohater i duma Wioski Liścia, umarł przez utonięcie w jakimś... nawiedzonym strumyku.

Nic tylko gratulować.

-Nie, miałem wypadek. Ale obiecuję, że wrócę do wioski, zostanę hokage i obronię swoich przyjaciół dattebayo! Tylko nie wiem jak się za to zabrać... - Po ogłoszeniu mojego niemożliwego celu z dumą, znowu opuściłem głowę ze zrezygnowaniem.

- Dopóki wierzysz w siebie, wszystko jest możliwe. Opowiedz Naruto, co to był za wypadek?- Właśnie, wiara w siebie to moja największa potęga. Lecz dlaczego w tych trudnych momentach mnie opuściła? 

Przez stres? 

Lęk? 

Obawę?

- Hmmm... - Złapałem się z zamyśleniem za podbródek.

- etooo, pamiętam, że po walce z Painem, bez pozwolenia babci Tsunade wymknąłem się z wioski poszukując Sasuke. Ale sam nie pamiętam, dlaczego tak bardzo w tym momencie mi na tym zależało...-Nie dokończyłem, bo Jirayia zaczął ironicznie kaszleć.

- Nie oszukuj się Naruto , zawsze ci zależy.- Spojrzałem na niego groźnie.

-Bez zbędnych stwierdzeń, okej?! - Warknąłem czerwieniąc się jak burak.

-... podczas podróży, w pewnym momencie zemdlałem, po czym upadłem do strumienia.- Wskazałem na niego palcem.-Potem zacząłem w nim tonąć, nie budząc się.

-Rozumiem. - Przytaknął Jirayia.

-Prawdopodobnie nie istnieje żaden sposób na wyjście z tego świata, ale czając się za tobą zauważyłem, że nie mogłeś dojść do swojego ciała, czyż nie?

-Yhm... no i co z tego?

- ehh... głupi jak zawsze. - Szepnął, jednak udawałem, że tego nie słyszałem. Przyzwyczajenie.

- Prawdopodobnie jak twoja chakra wróci do twego ciała , zostaniesz przywrócony do życia. Ale ta ochrona w ramach praw natury, nie pozwala ci do niego dojść.

-OOOO!! To ma sens!- Po moim okrzyku, Nauczyciel pacnął się w głowę,

-Jednak jak mam to zrobić?

- Bariera jak bariera, pewnie da się ją przełamać pieczęcią. -I tak zacząłem próbować ją przełamać technikami. Podczas tego, Jirayia podszedł do mojego ciała i zaczął je uważnie obserwować. Zauważył kartkę, wystającą z mojej kieszeni na shurikeny. Z ciekawości ją odczytał: „Yo Naruto, rozmyślałem nad naszą ostatnią rozmową. Zauważyłem, że tylko ty i nikt inny chciał mnie wyciągnąć z rąk zła. Nawet Sakura się ode mnie odwróciła. Myślę, że tylko moja miłość do ciebie może mnie uratować".

NaruSasu: Spotkanie po ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz