Szokujący zwrot akcji- Naruto

297 29 2
                                    

  Myślałem, że wspinaczka na największy sztyt Kraju Piorunów okarze się największą wyprawą w moim calutkim życiu. A tu proszę jak bliziutko. Nawet nie zdążyłem pokłócić się z ero-sanninem.

Było okropnie zimno, a w nasze twarze uderzał silny wiatr. Jednak nikt nie narzekał na warunki pogodowe. Jiraiya wręcz się nimi zachwycał.

Staliśmy na dość sporej wyżynie praktycznie obok wioski. Widok był znakomity. Połączenie zimowego pejzażu z szarymi budynkami, z których dochodziły pojedyńcze światełka, było idealne. A niebo przynosiło niesamowity efekt. Co niemal sekundę przelatywała spadająca gwiazda na tle przeolbrzymiego księżyca w pełni. A gdy spoglądało się w miejsce naprzeciwko niego, to dokładnie tam świeciło słońce. Była to okolica Konohy.

-Masz szczęście,smarkaczu. Gdyby Shisui nie stanął po twojej stronie, już byś nie żył.-Odezwał się Ay. Co jak co ,ale ten agresor już nieco przegiął. Za wtargnięcie do sali zabrań podczas jego trwania kara śmierci? Niech gościu zainwestuje w meliske.

- Nie denerwuj się tak tatulku! Nic się nie stało, a należy ci się trochę czilku! -Zaśpiewał Bee. Nie wiem jak on to robi, ale swoim wokalem nawet w bardzo nieprzyjemnej atmosferze potrafi mnie rozbawić. Posiadanie takiej osoby w drużynie, jak Dziadek Ośmiorniczka to przewielki skarb.

-Proszę wybaczyć szanownemu Raikage. Ustaliliśmy podczas zebrania kompromis, skutkujący unieważnieniu kary za nieproszone wtargnięcie do sali. To głównie zasługa Pana Shisui'ego. - Odezwała się Mabui. Uchiha spojrzał na mnie z uśmiechem pełnym troski.
To naprawdę spoko facet. Myślałem , że członkowie jego klanu to rządni władzy ignoranci. Przecież tylko dlatego Itachi uzyskał rozkaz wybicia jego rodziny.

-Przygotuję się do techniki.- Rzekła sekretarka kage.

Jiraiya wlepiał się samotnie w nocne niebo, czekając na gotowość jutsu. Podszedłem do niego z zaciekawieniem.
Ten, rozgniewany spojrzał na mnie kątem oka, jakby ostrzegając, żebym bliżej nie podchodził.

-Daj spokój, Pustelniku. Chcę tylko ci towarzyszyć, nie będę przeszkadzać.

-To świetnie.- Wyszeptał, znowu zatapiając swój wzrok w ciemne niebo.
Ale to jest nudne! Zamiast tego marnowania czasu na relaksik , można zrobić tyle rzeczy! Nie rozumiem takich ludzi.

-W końcu zacząłeś czerpać inspiracje z czegoś innego, niż podglądania kobiet w łaźni?- Retorycznie zapytałem. Jiraiya tylko westchnął, odnosząc wrażenie kompletnie niezainteresowanego moją osobą.

-Może byś na mnie spojrzał, gdy do ciebie mówię?!- Warknąłem,jednak ten nadal nie reagował.

- Naruto!Technika gotowa!-Krzyknęła z drugiego końca sczytu góry Mabui. Podekstytowałem się i zacząłem ciągnąć nauczyciela za ramię w stronę kobiety. Omal co się nie wywrócił.

-Pan Raikage podzieli się z wami jego chakrą natury błyskawic. Przez co, wasza egzystencja będzie zdrętwiała i trudniejsza do rozerwania podczas użycia techniki teleportacji. W ramach kolejnego zabezpieczenia, proszę użyć trybu sage, Wielmożny Sanninie.-Po jej słowach, obydwoje zaczęliśmy medytację. W minutę byłem już gotowy, jednak Jirayia potrzebował o wiele więcej czasu.

-Jak ty to robisz co? Prześcignąłeś mnie w jakości sage moda!-Stwierdził nauczyciel. Po chwili ten też miał charakterystyczny wygląd twarzy trybu pustelniczego. Stanęliśmy wraz z Uchihą, opancerzonym swoim Susanoo i Killerem Bee w formie ośmioogoniastego naprzeciwko Mabui, a ta wykonała pieczęcie. Niemal natychmiast znaleźliśmy się w gęstym, ponurym lesie.Wszyscy byliśmy w jednym kawałku, tylko nieco naelektryzowani przez naturę chakry techniki i Pana Raikage. Shisui ogarnął się oraz wstał, nie okazywając śladów zmęczenia.

-Szanowny Killerze Bee, proszę zaprowadzić nas do wodospadu. - Dziadek tanecznym krokiem skierował się w stronę trochę rozdeptanej, jednak gęsto zarośniętej, wąskiej ścieżki. Pozostała trójka, w tym ja, wężykiem ruszyła za nim.
Mimo gęstego zalesienia, nie było tu ani jednego zwierzęcia. Skoro to nie strona chakr zwierzęcych i nie ma tu ludzi, to skąd wyspa bierze energię do życia?
Killer Bee nagle stanął, a za nim cały nasz szereg. Zwrócił się do mnie oraz podał mi żółwika. Odwzajemniłem gest i nasze odczucia stały się wspólne. Jakby nigdy nic ponownie wyruszyliśmy.

-"Oy! Brachu! Nie ma co się dziwić, że wyspa ta jeszcze żyje! Roślinność znajduje się na ogromnym żółwiu, dzięki któremu jeszcze istnieje! Baka yaro, kono yaro."- Dziadek przemówił w moim umyśle.
Żółw?! Wielkości wyspy?! Niesamowite!

Bo kilku kilometrach nudnej wyprawy, było już słychać szum wodospadu. Czułem coraz to większy stres. Mam nadzieję, że misja się powiedzie.

-Oy, Naruto. Jesteś pewien,że to dobry pomysł? Nie widzę sensu używania na mnie genjutsu. Przemyśl moją propozycję.-Odezwał się demon w mojej podświadomości.

-E? Że niby dać ci moją chakrę?  - Kurama westchnął ze zrezygnowaniem.

-Przemyśl kontekst mojej wypowiedzi, Naruto.-Kyuubi zwinął się w kłębek tak, by mieć głowę skierowaną w moją stronę. Jednak jego zwrok tkwił nie na mnie. Bardziej w ścianie.

-Myślałem ostatnio o tobie, sądzę, że ta opcja będzie opłacalna dla nas obu. Chociaż nie wiem, czy taki ptasi możdżek jak ty mnie zrozumiał.- Stwierdził posmutniały dziewięcioogoniasty.

Trochę zszokowała mnie jego wypowiedź. Nie sądziłem, że podarowanie mu mojej chakry może skończyć się dobrze.

-Wystarczy, że podejdziesz do klatki i zdejmiesz pieczęć, a przywrócę cię do życia.-Rzekł spokojnie.
Kto by się spodziewał takiego dobrego czynu po nim? Chociaż to się wydaje zbyt łatwe. Taką długą drogę przeszedłem, by na końcu zmusić go do wskrzeszenia mnie. A mogłem tak po prostu mu zaufać.
Wiedziałem, że po czasie jaki ze sobą spędzamy, powstała między nami więź. Darzyliśmy siebie sympatią, ale nie okazywaliśmy tego. Dopiero teraz widać, że jesteśmy przyjaciółmi. Zerwać pieczęć? Błahostka.
Byłem coraz to bliżej krat. Gdy stanąłem niemal obok nich, płyn pode mną zaczął się zbierać i wziął mnie na wysokość techniki.
Tylko zerwać kartkę.
Będę znów żywy.
Wrócę do przyjaciół i do Sasuke. Uratuję go!

-Hmm? Wahasz się?- Powiedział Kurama, spoglądając na mnie oczekująco

-Nie, zrobię to.

Chwyciłem za koniec pieczęci i zaczałem ją odrywać.
Coraz bliżej do ponownej wolności w Konoha.
Zrobiłem to. Kyuubi był wolny.
Odskoczyłem, by nie oberwać od otwierających się krat.

-cha cha, nie sądziłem,że pójdzie tak łatwo. - Wyszeptał demon.

-Ty idioto! SZYKUJ SIĘ NA ZAGŁADĘ CAŁEGO ŚWIATA SHINOBI!

NaruSasu: Spotkanie po ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz