Początek końca-Jiraiya

234 11 1
                                    

Ze strachem wlepiałem swe oczy na widok za oknem, Raikage zaś błądził obok swojego biurka zamyślony, z rękoma założonymi na krzyż. Naprzeciwko niego stał Killer Bee, Mabui oraz Uchiha Shisui, rozmawiając ze sobą o tym , jak obronić się przed bliskim natarciem Kyuubiego.

-Raikage-sama, wojska gotowe ?- Zapytał się posiadacz sharingana.

-Tak, i to ustawione przez najlepszego stratega, są uszykowani na każdy nagły atak.

- W takim razie musimy zająć konkretne pozycje na froncie.-Dodał z powagą.

-A co z Naruto, Sanninie? -Powoli odwróciłem się w jego kierunku, ocierając szklane łzy z kącików oczu.

-Możemy na nim polegać, jednak martwię się o niego. Obiecałem jego tacie, że pomogę mu w powrocie do życia. A sytuacja się ciągle pogarsza. Nie wiemy nawet, czy uwolnienie demona nie miało większego wpływu na jego ciało.- Odpowiedziałem ze smutkiem.

-Byliśmy wtedy tak blisko świątyni, gdybyśmy wszedli tam na czas, nie doszłoby do takiej tragedii.-Dodałem, a Shisui zerknął na mnie żałobnie.

- Ale to nie znaczy, że nie możemy zmienić kierunku naszego losu!- Otrząsnąłem się i uśmiechnąłem pewnie do wszystkich słuchaczy.

-Na szczęście macie z nami akt pokojowy. -Zaśmiał się Uchiha.

-Nie sądzę, by poszło tak łatwo bez naszej pomocy.

-Zamknij się Uchiho! Nie doceniasz Kraju Piorunów!- Rzekł rozwścieczony Raikage.
Roztargniony Shisui pomachał rękoma.

-Nic z tych rzeczy! Chciałem tylko podkreślić wartość współpracy!- Zaprzeczył zdenerwowany niezrozumieniem.
Nagle z zewnątrz usłyszałem dźwięk syren, a dookoła miasta zaczęła błądzić straż miejska.

-Wszystko gotowe?!- Krzyknął jeden z nich.

-Tak! Nasz oddział nikogo nie znalazł w żadnym domu! - Odpowiedział drugi.

-W takim razie zgłoście się na front!Niedługo rozpocznie się istne piekło!

-Czyli jest już blisko. Żołnierze zbytnio się denerwują, nie wróży to nic dobrego.-Dodałem po chwili wsłuchiwania się w rozmowy shinobich.
Usłyszałem huk i jeszcze jeden, a za horyzontem pojawiły się ogony Lisa.
Nastąpiły pierwsze ataki ze strony sojuszniczych sił ninja.
Wpierw użyto bomb dymnych, co rozprzestrzeniły się na ogromną skalę. Zaraz po tym zaatakowano go stylem piorunów.

-Wystarczy ,że uda mi się go złapać w iluzję, a losy świata skierują się ponownie na dobrą ścieżkę.-Ogłosił Shisui.

-Jednak nie uda mi się to bez waszej pomocy!Proszę udzielmy sobie wsparcia !-Dodał, a wszyscy wraz ze mną unieśli pięści w górę uśmiechając się pewnie, krzycząc chórem.:

-Ku zwycięstwu!-Każdy rozdzielił się i zajął się swoimi obowiązkami.
Shisui i Killer Bee wyszedli walczyć przeciwko Dziewięcioogoniastemu.
Zaraz po ich wyjściu Bee, zamienił się w Hachibiego, śpiewając jakiś tandetny rap.
Reszta została myśląc nad tym, gdzie rozmieścić konohańskie wojska, by demon się nie zorientował.

-Pobiegnę na południe w kierunku granic. Tam odbiorę wojska Konohy i skieruję je prosto na Kyuubiego.-Odezwałem się do Raikage.

-Nie obejdzie się bez tego. -Dodałem.

-W takim razie ruszaj. Lecz pozostaw tutaj swojego przywołańca z Lasu Chakr Zwierzęcych. Każdy shinobi będzie na wagę złota.- Oznajmił kage opierając się na swoim potężnym ramieniu.

Zbliżyłem się do okna i wyszedłem przez nie, po czym wspiąłem się na samusienki dach siedziby kage.

-Kuchiyouse...-Ugryzłem się w palec, a krew wytarłem o wierzch drugiej dłoni.

-...No jutsu! -Położyłem ją na podłodze, a po chwili pode mną ukazał się mój podopieczny.

-Liczę na ciebie! -Zawołałem do niego.
Ten zdezorientowany przytaknął głową, po czym przestraszony odparł:

-Kyuubi?! Wieki z nim walczyłem!

-Spokojnie, dasz radę! Nie zapomnij tylko o współpracy, a zdziałasz wszystko!

-Ja nie narzekam przecież! Wręcz się cieszę.- Zszedłem z jego głowy i pomachałem do niego dłonią na pożegnanie. Ten z lekkim uśmiechem uczynił to samo i skoczył w kierunku atakującego wojska Kraju wiatrów, wstrząsając przy tym każdym drzewem w okolicy.

Ruszyłem w kierunku granicy.

Okolica była jak zwykle spokojna i harmonijna, przyprawiająca o spokój ducha, a spoglądając ukradkiem w piękne nocne niebo, spostrzegłem na nim sporego ptaka.
Musiało być przywołane, skoro jest tutaj.
Zagwizdałem, a jastrząb wylądował na moim wcześniej wystawionym ramieniu.

-Co tu robisz mały?-Zapytałem się stworzenia.Ten pomachał tylko głową oraz zaczął pukać dziobem w swoje szpony. Na jego nodze spostrzegłem niewielki rulonik, złożony z jasno- żółtego pergaminu.

-Coś się stało?- Zdjąłem kartkę i przeczytałem jej zawartość w myślach.

"Konoha, Kraj Ognia.

Witam wszystkich władców wiosek. Odzywam się do was z niezwykle szokującą wieścią. Po raz pierwszy przechodzimy atak dziewięcioogoniastego. Z tego co mi wiadamo, rusza on teraz z Żywej Wyspy ku Kraju Piorunów. Proszę zachować wielką ostrożność, ewakuować ludność do bezpieczniejszych miejsc typu bunkry. Nie wiemy bowiem, jak chakra bestii wpłynie na Świat Umarłych. Jego żądza krwi może fatalnie oddziaływać na otoczenie. Zaczną gnić lasy,światło słońca zgaśnie, a woda zacznie znikać. Biorąc pod uwagę potęgę ogoniastego, może on zniszczyć praktycznie wszystko.

Pokonanie go, ponowne zapieczętowanie, lub unieruchomienie, to nasz priorytet. Do tego musimy zjednoczyć się i współpracować.

Wszystkich proszę o spełnienie mojej prośby i udanie się na walkę przeciwko Kyuubiemu w Kraju Piorunów. Nie ma czasu na spotkania Kage, proszę to zrozumieć.

Z poszanowaniem, Czwarty Hokage Namikaze Minato."

- Jak zwykle ratujesz wszystkim dupska, Minato.- Uśmiałem się i ponownie założyłem list na nogę ptaka.

-Leć dalej, Raikage przyda to się bardziej.- Jastrząb rozłożył skrzydła, po czym wzniósł się wysoko w niebo.

Sam ponownie ruszyłem w kierunku granic.

NaruSasu: Spotkanie po ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz