Stoję wpatrując się w to wszystko co zostawiam za sobą. Mój pokój bez wszystkich plakatów i zdjęć, które zbierałam przez te wszystkie lata nie wygląda już tak znajomo. Od tej pory wiele rzeczy będzie dla mnie obcych.
Słyszę z dołu wołanie mamy.
-Natalka, jesteś już gotowa?
-Jestem-odpowiedziałam rzucając ostatnie spojrzenie na to pomieszczenie, po czym odwróciłam się na pięcie i zaczęłam schodzić na dół.
Ogłuszająca cisza wypełniała cały mój dom. Nie znałam jej już tak dawno. Ostatnio we wszystkich pomieszczeniach dało się słyszeć tylko kłótnie rodziców. Z tego co słyszałam głównie były one spowodowane mną. Oboje chcieli zatrzymać mnie przy sobie. Jestem w końcu ich jedyną córką. Argumenty taty wydawały się dla mnie bardziej rozsądne. Przecież gdybym została z nim nie musiałabym się przeprowadzać i całkowicie zmieniać swojego otoczenia, a oprócz tego mogłabym normalnie skończyć liceum. Dlatego nierozumiem dlaczego ich ,,mądra" decyzja wyglądała tak, że w środku półrocza musiałam zmieniać szkołę, znajomych, a co najgorsze rezygnować ze spokojnego życia na wsi. Całe życie spędziłam tutaj. Nie miałam nigdy potrzeby wyjeżdżania poza tereny mojej małej wioski.
Z niechęcią schodzę na dół. Obraz jaki mam przed oczami to moja mama stojąca przy drzwiach wyjściowych.
-A gdzie tato?-pytam.
Chciałabym się z nim pożegnać.
-Taty nie ma-błyskawicznie dostaję odpowiedź.
-Przecież opuszczamy jego dom.
-Widocznie nie przeszkadza mu to, że tego nie zobaczy.
-Ale ja chcę się z nim pożegnać.
Torbę, którą przed chwilą trzymałam na ramieniu zrzucam momentalnie ma podłogę jak zbuntowany dzieciak. Buntuję się, bo nie pasuje mi to co się tutaj dzieje.
-Przestań się tak zachowywać-skarciła mnie mama.
-Ty już go nie kochasz, ale ja tak.
Tym wyznaniem tylko podsyciłam jej złość. Zacisnęła mocniej dłoń na walizce i głośno nabrała powietrza.
-Bez dyskusji, wychodzimy-rozkazała stanowczo.
-Czy na prawdę musimy to robić? Nawet nie wiem dlaczego się rozwodzicie!-wrzasnęłam.
-Zaufaj mi. Podnieś torbę i proszę nie rób więcej kłopotu.
Wiedziałam, że dalsze kontynuowanie kłótni nie ma sensu, więc zrobiłam tak jak mi kazała i ruszyłam w stronę samochodu. Szczerze mówiąc nie miałam ochoty po ich rozwodzie mieszkać z mamą. Wolałabym zostać z tatą. Nie mam pojęcia co takiego powiedziała, że udało się jej go przekonać. Ja tego nie usłyszałam, a nie potrafię wymyślić niczego co byłoby bardziej przekonujące niż moje dobro.
Podczas podróży czułam coraz większą złość na mamę. Zostaję zabrana z rodzinnego domu bez żadnych wyjaśnień, chyba że ktoś uznaje argument ,,rozwodzimy się" za wystarczający. Dla mnie to nie jest żadne wytłumaczenie. Przez cały czas siedzę w samochodzie ze słuchawkami w uszach i słucham piosenek, które jeszcze bardziej pogłębiają mój ponury nastrój.
Na miejsce dojeżdżamy w około 45 minut. Nasz nowy dom mieści się wśród szeregu podobnie wyglądających domów. Mama podekscytowana klasnęła jednorazowo w dłonie i szybko pobiegła do domu. Chwilę później wyjrzała do mnie ze środka.
-Chodź szybko!-krzyknęła otwierając mi drzwi od wewnątrz.
Nigdy nie będę umiała podzielać jej entuzjazmu. Chyba, że w końcu powie mi co wydarzyło się między nią a tatą. Może wtedy będę potrafiła ich zrozumieć.
Weszłam do środka i rozejrzałam się po obcym dla mnie pomieszczeniu.
-I jak?-zapytała mama z szerokim uśmiechem na ustach.
-Wow-skomentowałam bez entuzjazmu.
-Skarbie, tutaj na prawdę będzie nam lepiej.
-A dlaczego tam było nam źle? Może mi powiesz, bo nie potrafię zrozumieć?
Nie takiej reakcji się spodziewała. Jej entuzjazm momentalnie znikł. Zaczęła gorączkowo przeczesywać palcami wciąż te same pasmo włosów.
-Może chcesz zobaczyć swój pokój?-znowu próbowała zdobyć się na uśmiech.
-Jasne-odpowiedziałam.
Dlaczego nie może powiedzieć mi wprost o co poszło między nią a tatą? Mam już 16 lat, za dwa lata będę pełnoletnia. Znam już trochę życie. Znam je chociaż na tyle by wiedzieć, że żeby kogoś zrozumieć trzeba chociaż wiedzieć w czym tkwi problem.
Nie chciałam już znosić jej obecności. Chciałam choć przez chwilę pobyć sama. Gdy zaprowadziła mnie do pokoju podziękowałam jej tylko za zaprowadzenie i odwróciłam się plecami. Od razu wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Zaczęłam chodzić po moim nowym pokoju. Rozglądałam się starając się pogodzić z tym, że tak teraz będzie wyglądało moje życie. Starałam się wyobrazić moją szkołę, nauczycieli, sąsiadów. W końcu się do tego wszystkiego się przyzwyczaję. Nie powinnam się tak przejmować. Chwila zostania sam na sam z moimi myślami okazała się tym czego potrzebowałam. Na spokojnie mogłam przemyśleć sobie te sprawy.
Postanowiłam do końca dnia nie wychodzić z pokoju. Słuchałam muzyki, oglądałam meble i rozpakowywałam pudła, które przywieźli nam ludzie od przeprowadzek. O 23 poczułam zmęczenie. Postanowiłam wziąć szybką kąpiel i położyć się do łóżka. Gdy wracałam do pokoju ze świeżo umytymi włosami zauważyłam, że na przeciwko mojego okna pali się światło. Wcześniej nawet nie zwróciłam na to uwagi. Okazuje się, że mam beznadziejną lokalizację. Mój sąsiad może podglądać mnie w każdej chwili. Podeszłam bliżej żeby mu się przyjrzeć. Miał czarne potargane włosy i ostre rysy twarzy. Jakby się złościł. Może faktycznie był na coś zły, a może to był jego naturalny grymas. Przypatrywałam mu się przez jakiś czas. Widziałam jak się przebierał. Był dobrze umięśniony. Gdy zdejmował koszulkę mogłam dostrzec nawet ruch jego mięśni pleców. Chciałabym ich dotknąć. Są na prawdę świetne. Pasuje mi taki widok. Okazuje się, że to nie sąsiad będzie obserwował mnie, ale ja jego. Chyba znalazłam plus tej przeprowadzki.Jeżeli chcecie abym pisała i publikowała dalsze części napiszcie to w komentarzu.
Jeżeli wam się spodobało to zostawcie gwiazdkę pod rozdziałem.
Udostępniajcie i polecajcie znajomym, będę bardzo wdzięczna.
CZYTASZ
Sąsiedztwo
Teen FictionWidzę go w oknie. Patrzę na niego przez chwilę. Tym razem nie mam zamiaru się ,,gapić". Mimo tego, że jest bez koszulki opanowuję swój wzrok i moje oczy znowu lądują w zeszycie. Tym razem mam pecha, chyba już zdążył zauważyć, że się na niego patrzył...