Kolejny dzień kiedy staram się o nim nie myśleć. Muszę przyznać, że coraz lepiej mi to wychodzi. Od tych trzech dni kiedy były pisane matury nie zobaczyłam go ani razu, nawet nie spoglądałam w jego okno, ani nie zerkałam na podwórko. Myślę, że jeśli chodzi o niego to wszystko na zawsze się zakończyło.
Z resztą dzisiaj mam inne problemy, a właściwie dopiero się okaże czy będę miała. Nie da się ukryć, że ich powodem jest mój sąsiad. Michalinie się on podoba zatem jeżeli to ja spędziłam z nim wieczór, a jej plan związany ze ,,znalezieniem" dla mnie kogoś innego się nie powiódł to podejrzewam, że zemsta z jej strony jest nieunikniona. Może powinnam się już przyzwyczaić do nienawistnego spojrzenia tej dziewczyny połączonego z ciągłym obgadywaniem, ale mam wrażenie, że tym razem sytuacja jest poważniejsza. Nie jestem przygotowana na to co może się wydarzyć.
Sądziłam, że po odejściu klas trzecich nasza szkoła będzie wyglądała inaczej. Wyobrażałam sobie pustki na korytarzach. Myślałam, że zabraknie mi widoku twarzy, które widywałam każdego dnia. Jak każdy przeszłam po prostu do porządku dziennego. Tak samo jak ja nie zmieniam niczego w życiu innych osób tak samo Ci ludzie nie znaczą nic dla mnie. Powinnam to zrozumieć już dawno zamiast przejmować się tym, że ktoś krzywo na mnie spojrzy.
Ku mojemu zdziwieniu Michalina nie pluje w moją stronę jadem, nawet na mnie nie patrzy. Czyżby Przemek dla zachowania swojej męskiej dumy nie wyznał jej prawdy o tym, że nic między nami nie zaszło? Kto wie? Niezaleznie od tego jak potoczyły się sprawy jestem z tego zadowolona. I tak wystarczająco dużo mam do powiedzenia Indze.
-Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie-podsumowała całą historię z pierwszej imprezy.
-Ale co mogłam zrobić?-zapytałam-Przynajmniej teraz mam spokój.
-Poza tym Arek Cię odwiózł.
-Ten to w ogóle jest dziwny-próbowałam sprawić by mój ton zabrzmiał obojętnie.
-Nie ufałabym mu.
-Ale czy ja mu ufam?
-Nie mogę uwierzyć, że to zrobił po tym wszystkim co wydarzyło się wcześniej-ominęła moje pytanie.
-Ja też.
Na chwilę zwróciłam głowę w stronę komputera. Na informatyce dało się porozmawiać całkiem swobodnie dlatego właśnie na tę lekcję zaplanowałyśmy omawianie mojej majówki. Facet, który nas uczył niezbyt przejmował się tym co robiliśmy poza wykonywaniem jego poleceń, najważniejsze było to abyśmy na koniec lekcji mogli mu pokazać owoce naszej pracy. Dzisiaj pracowaliśmy nad prezentacjami.
-Na prawdę na niego uważaj-Inga znowu zaczęła temat widząc, że ja skupiłam się na szukaniu zdjęc.
-Spokojnie, już pewnie nigdy go nie zobaczę. Niedługo wyjedzie na studia.
-Najwcześniej w październiku. Może ewentualnie we wrześniu. Nie zapominaj, że mamy przed sobą jeszcze kilka miesięcy szkoły, a później całe dwa miesiące wakacji. Spotkacie się jeszcze nie raz.
Inga w odróżnieniu od Tamary była sceptycznie nastawiona do mojego sąsiada. Nazywam go tak, bo właściwie trudno mi powiedzieć kim dla mnie jest poza tym. Ale nie o tym. Wracając do dziewczyn ciemnowłosa siedząca obok mnie zdecydowanie była przeciwna temu bym zagłębiała się w jakiekolwiek relacje z tym człowiekiem. Natomiast druga z moich przyjaciołek patrzyła na nas oboje przez różowe okulary. Szczerze mówiąc bliżej mi do nastawienia tej, z którą rozmawiałam właśnie teraz.
-Pamiętasz jego ostatnią laskę?-zapytała.
Pamiętam. I to bardzo dobrze. Wredna małpa z kilogramami tapety na twarzy. Właściwie z zachowania nawet bardzo do siebie pasowali.
-Tak-odpowiedziałam.
-Zdradziła go. Tak słyszałam.
Otworzyłam szeroko oczy. Nie znałam jej, ale z zasady to tacy łamacze serc jak on są niewierni, a nie ich partnerki.
-Nie przejął się tym-kontynuowała-Myślisz, że on był wierny?
Aha, zatem zdradzali się oboje.
-Nie był?
-Coś Ty! Ma na prawdę sporo przyjaciółek.
Mogła tego nie mówić. A on mógł się nie zachowywać wobec mnie jakby o coś mu chodziło. Rzecz jasna o coś więcej niż zwykłe koleżeństwo.
Poczułam się nieswojo. Sama nie wiem czy można zaliczyć mnie do przyjaciółek. W każdym razie nie takich. Nie mogłam dłużej ciągnąć tego tematu, a zostało mi do opowiedzenia jeszcze jedno spotkanie z Arkiem. Do mojej głowy znowu zaczęły spływać wodospady myśli w postaci mojego sąsiada. A niech to! Przecież tak dobrze mi szło.
Postanowiłam wrócić do szukania zdjęć. Znalazłam idealne, na którym był uroczy, mały ptak pod ochroną. Uznałam, że tylko w ten sposób uda mi się wybrnąć z sytuacji.
-Jest niewierny-Inga nie zamierzała jednak ustępować.
-Już wystarczy-powiedziałam-Nie mam zamiaru się z nim zadawać, nawet jeżeli będę go widywać codziennie ograniczę nasz jakikolwiek kontakt do minimum.
-I to mi się podoba!
Na koniec lekcji pochwaliłyśmy się efektami naszej pracy. Choć na prawdę to była tylko moja robota, bo moja partnerka wolała prowadzić swój proces zniechęcenia mnie do chłopaka przez całe 45 minut. Chwilami zastanawiałam się jakby to było gdyby znalazła się w jednym pomieszczeniu z Tamarą i chciałyby we dwie obgadać tą sprawę. Dyskusja zapewne nie miałaby końca.
Cała reszta dnia w szkole upłynęła mi bardzo spokojnie, ale nie każdy miał tak dobry dzień. Z tego co zauważyłam (a przyglądałam się uważnie) w grupce gwiazdek z naszej klasy atmosfera była napięta. Michalina nawet nie miała motywacji na dawanie błyskotliwych komentarzy na lekcjach. Niee spoglądała w moją stronę podczas rozmów z dziewczynami. W zasadzie to nawet mało z nimi rozmawiała. Czyżby wydarzyło się coś co ją zabolało? Karma wróciła zadziwiająco szybko.
Wyszłam ze szkoły jedynie ubrana w białą koszulkę oraz zwyczjne jeansy. Nawet cienka kurtka, w której przyszłam zbyt mocno dawała o sobie znać gdy pod wpływem słońca czułam się jak w zimówce. Wychodziłam sama, bo Inga miała o jedną lekcję więcej. To dlatego, że iczyła się języka francuskiego. Nie mogłam jednak długo narzekać na samotność. Kilka metrów przeszłam bez towarzystwa, lecz po chwili dołączyła do mnie Alicja.
-Hej-przywitała się niepewnie.
To coś nowego widzieć ją bez ekstrapewności siebie. Nie zamierzałam nic z tym robić. Wręcz przeciwnie postanowiłam, że będę patrzeć na nią z góry, a może nawet ze wściekłością. Ona w dużej mierze przyczyniła się do diabelnego planu Michaliny. Nie zapomnę jej tego, ani też słów jakie usłyszałam podczas chowania się w wannie.
-Cześć-odrzekłam nie patrząc na nią.
Musiała spostrzec moje nastawienie, bo jej poczucie własnej siły jeszcze bardziej zmalało. Stwiedziłam to po tym jak kątem oka dostrzegłam zagryzanie przez nią wargi.
-Przepraszam-usłyszałam z jej ust.
Ewidentnie coś mi w niej nie grało, ale w życiu nie spodziewałabym się przeprosin. Doskonale potrafię usprawiedliwić swoją omylność w domysłach. W końcu z tego co mówiła mi Inga to moja przyjaciółka wyciągała rękę do Alicji zanim na dobre przestały normalnie rozmawiać.
Nawet nie wiem jak mam zareagować. Powinnam powiedzieć coś w stylu ,,w porządku, miło z twojej strony" czy może dalej grać ostro ,,nie obchodzą mnie twoje przeprosiny, nie chcę mieć z Tobą nic do czynienia".
-Mów dalej-powiedziałam.
Mój organizm zareagował zdecydowanie nieodpowiednio. Natychmiast zachciało mi się śmiać. Przez chwilę wyobraziłam sobie siebie jako mafiozę, który przesłuchuje jednego ze swoich gansterów po nieudanej akcji. To było dla mnie tak zabawne gdyż nigdy w życiu nie będę kimś takim, więc jak w tak wyniosłej chwili jak przeprosiny mogłam wpaść na pomysł, by poudawać groźnego bandyte?
-Wiem, że to co zrobiłam razem z dziewczynami było okropne-posłusznie kontynuowała-Ale uwierz mi, że strasznie tego żałuję.
Nagle przestało mnie cokolwiek bawić. Nawet chęć by być nieugięta zniknęła szybko jak bańka mydlana. Być może ta dziewczyna specjalnie chciała wzbudzić we mnoe litość. Słyszałam jednak w tym co mówiła autentyczność. Pozwoliłam jej to wszystko wyjaśnić, a nawet jeśli nie wyjaśnić to po prostu o tym porozmawiać.
-Byłam w łazience kiedy weszłaś tam z nią żeby mnie obgadać-ciągnęłam temat.
-Nawet nie pamiętam co wtedy mówiłam, ale musisz wiedzieć, że nie zrobię tego po raz kolejny-mówiła tym razem spokojniej-W którą stronę idziesz?
Już wychodziłyśmy ze szkolnej bramki.
-W prawo. Jadę autobusem-odpowiedziałam.
-Więc Cię odprowadzę-zadeklarowała-Mówiłam Michalinie, że chyba posunęłyśmy się za daleko, ale ona nie ma poczucia winy.
-To dlatego dzisiaj zachowywałyście się inaczej?
-Zauważyłaś? Przez cały dzień byłam spięta. Próbowałam jej przetłumaczyć, że nie ma sensu tak bardzo niszczyć Ci życia w liceum przez jakiegoś chłopaka, ale Michalina stwierdziła, że musi Ci pokazać gdzie jest Twoje miejsce.
-Przecież Arek sam zaczął mnie zaczepiać. Możesz jej przekazać, że ja na nic nie liczę z jego strony. Ma drogę wolną.
-Jaki Arek?-zmarszczyła brwi-Jej chodzi o Kubę z naszej klasy. Stwierdziła, że za bardzo zaczął się Tobą interesować.
Co proszę? Nie wierzę, że ta dziewczyna jest tak ślepa i głupia. Na prawdę sądzi, ze głupie komentarze ze strony tego chłopaka działają na mnie w jeszcze jakiś sposób niż wściekłość? Może jeszcze zazdrości mi tego, że bawił się moim stanikiem wbrem mojej woli. Nie wpadłabym na to, że chodzi o niego.
-To oni ze sobą kręcą?-zapytałam.
-No, tak jakby.
Dotarłyśmy do przystanku. Mój autobus miał przyjechać za cztery minuty, więc miałyśmy dosłownie chwilę na wyjaśnienia. To proste, że dzisiaj nie starczy nam na to wszystko czasu. Jeżeli ona ma ochotę na tłumaczenie to ja z przyjemnością zadałabym jej ogrom pytań.
-Czyli Ty i Arek?-podłapała temat.
-Co?-czułam jak moja twarz zaczyna płonąć-Nie, nie, nie-zaprzeczyłam.
Do Alicji znowu powróciła jej dawna pewność siebie. Poczułam to nawet w powietrzu. Natomiast moja wysoko uniesiona głowa dawno została gdzieś w tyle.
-Na pewno?-prawa brew dziewczyny powędrowała w górę.
-Tak, na pewno-przewróciłam oczami po czym westchnęłam głęboko-Po prostu myślałam, że jego czepliwość Michalina uznała za coś innego.
-W porządku-przyjęła moje słowa-Muszę Cię jeszcze przeprosić za te głupie plotki. Z resztą z tamtej imprezy też miała wyjść kolejna. No wiesz, że się...
-Puszczam-dokończyłam, bo widziałam, że ona nie chcę mówić tego na głos.
-Tak, ale myślę, że przekonałam Michalinę, że Kuba jest zapatrzony tylko w nią-uśmiechnęła się do mnie.
-Dzięki.
Nie sądziłam, że to zrobię. Może nawet za szybko się ugięłam, ale coś wewnątrz mnie powtarzało mi, że powinnam. Właściwie podziękowałam jej za to, że naprawiła naszą relację, którą sama zepsuła, ale mniejsza z tym.
Autobus zjawił się sekundę po tym jak Alicja odpowiedziała ,,nie ma sprawy" puszczając jednocześnie oczko. Pożegnałam się z nią przytulając. Nie wiem jak powiem o wszystkim Indze. Muszę to zrobić, bo i tak prędzej czy później sama zobaczy, że rozmawiam z Alicją. Okazuje się, że jest ona na prawdę w porządku. Nie mam pojęcia jakim cudem zaprzyjaźniła się z tamtymi dziewczynami.
Od razu po wyjściu wyciągnęłam z uszu słuchawki, a następnie upchnęłam w kieszeni kurtki. Tym razem uważnie czekałam na swój przystanek. Coraz rzadziej zdarza mi się w panice wybiegać z czterokołowego wozu.
Słońce przygrzewało zdecydowanie zbyt mocno jak na maj. Szłam wachlując się górą mojej własnej koszulki. Od razu po powrocie do domu muszę przebrać się w krótsze ubrania. Najchętniej włożłabym strój kąpielowy i poszła kąpać się nad morzem. Z ulgą spojrzałam na swój dom kiedy zbliżałam się do niego coraz bardziej. Mijając podwórko sąsiadów spojrzałam w tamtą stronę. No nie! Przeklęty Arek właśnie mył swój samochód. Zawsze zazdrościłam chłopakom tego, że mogą w taką pogodę wyjść sobie na dwór bez koszulki. Mój sąsiad właśnie dziś korzystał z tego przywileju. Postanowiłam, że będę udawać, iż go nie zauważyłam. Miałam ograniczyć jakiekolwiek możliwe kontakty z tym człowiekiem. Poza tym mu widocznie wcale na nich nie zależało. Znowu uniosłam wysoko głowę starając się nie patrzeć w jego stronę. Niech przestanie tak cudownie wyglądać bez koszulki, z resztą jego twarz też wygląda bosko jeszcze bardziej potraktowana ciepłem słońca. Jeny, niczego mu nie brakuje. Dobra! Koniec z tymi myślami. Orzeciez tak dobrze mi szło.
W następnej chwili poczułam na sobie strumienie wody. To była zimna woda. Nie mogłam przewidzieć swojej reakcji. Wydusiłam z siebie głośny krzyk i odskoczyłam na bok. Wszystko robiłam automatycznie. W ciągu kilku sekund przemokłam doszczętnie.
-Przetań-krzyczałam-Przestań!
Za drugim razem przestałam być napastowana przez broń mojego sąsiada. Spojrzałam najpierw na siebie, a później na niego. Chłopak aż zwijał się ze śmiechu. Przezabawne. Na prawdę. Chyba już mu się znudziło bycie dla mnie miłym. Z resztą nigdy za długo mu to nie wychodziło.
-Nienawidzę Cię!-rzuciłam w jego stronę.
Jak ja niby miałam wrócić do domu w takim stanie? Teraz to już na pewno będę musiała się przebrać. Najwyraźniej kąpiel w morzu też mogę już sobie odhaczyć.
-Pomyślałem, że może jest Ci gorąco!-odkrzyknął.
Uniósł rękę go góry i podrapał się w tył głowy. Jeżeli to w ogóle możliwe to teraz wyglądał tak idealnie jak jeszcze nigdy. Nie. Zaraz. Od tej wody coś mi się pomieszało w głowie. On nie jest idealny. Właśnie bezczelnie ochlapał mnie wodą przez co koszulka przylepiła mi się do ciała, a ja prawie się do niego uśmiecham. Muszę wrócić do rzeczywistości.
-Jak zawsze pomocny-odpiwiedziałam z sarkastycznym uśmiechem-Tylko wolałabym nie mieć mokrych ubrań.
Niech wie, że wcale mi to nie pomogło.
Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę swojego domu. Co z nim jest nie tak? Na prawdę nie widzi tego jak bardzo mnie wkurza? Tak, mimo wszystko dalej wkurza mnie jego arogancja.
-W takim wydaniu jeszcze bardziej mi się podobasz!-usłyszałam gdy byłam coraz bliżej miejsca docelowego.
Zamurowało mnie. JESZCZE BARDZIEJ MI SIĘ PODOBASZ. Te słowa wryły mi się do mózgu. Nie mogłam dłużej być na dworze narażona na jego wzrok. Byłam też narażona na swoją reakcję. Chciałam się rozpłynąć wspominając chwilę gdy to wypowiedział, a następnie znowu niedowierzać w to co usłyszałam. Musiałam jak najszybciej dobiec do domu.
Wybaczcie, że tak długo niczego nie było, ale chyba mam jakiś kryzys twórczy. Nawet nie jestem pewna czy ten rozdział jest wystarczająco dobry. Liczę na wasze wsparcie.
CZYTASZ
Sąsiedztwo
Teen FictionWidzę go w oknie. Patrzę na niego przez chwilę. Tym razem nie mam zamiaru się ,,gapić". Mimo tego, że jest bez koszulki opanowuję swój wzrok i moje oczy znowu lądują w zeszycie. Tym razem mam pecha, chyba już zdążył zauważyć, że się na niego patrzył...