-Swoją drogą, chyba nie powinnaś pić alkoholu-zaczął mój towarzysz-Masz dopiero 16 lat.
-Pewnie tak-przyznaję miętoląc butelkę w ręku-Może łaskawie mi otworzysz?-zapytałam.
-Nie poznaję Cię-odrzekł biorąc ode mnie piwo, a następnie jakimś cudem otworzył je zapalniczką. -W ogóle mnie nie znasz-zauważyłam.
-To chyba o czymś świadczy-uśmiechnął się, bo wiedział, że nie mam zielonego pojęcia co miał na myśli.
-O czym na przykład?
Upiłam łyk piwa. Tym razem smakowało inaczej niż to poprzednie. Jakoś tak lepiej. W ogóle czułam się lepiej. Pewniej. Alkohol zaczął działać. I to nie tylko na mnie. Uszaty-bo tak wcześniej nazwali Mikołaja-dziwnie tańczył w pobliżu Tytusa, który patrolował grill. Dziewczyny razem z Tamarą też bawiły się w najlepsze, śmiały się i pokazywały palcami na siebie na wzajem. U chłopaków zabawa wyglądała inaczej, popychali się i z tego co słyszałam wyzywali, ale żaden z nich nie wyglądał na urażonego. Tylko ja z Arkiem nie przyłączyliśmy się do ani jednej grupy.
-Że powinniśmy się poznać-a więc on też był pijany.
Właściwie poza tym, że nie jestem tutaj z własnej woli, a mój rozmówca sprawił, że niestety jestem rozpoznawalna przez całą szkołę to nie mam mu nic do zarzucenia. To nie brzmi dobrze. Chyba jeszcze za wcześnie na przebaczanie oraz przepraszanie pod wpływem. No cóż, dla kogo za wcześnie dla tego za wcześnie. Mam po prostu słabą głowę.
-Przepraszam-mówię i zerkam na niego spod zasmuconych powiek.
-Za co?-uśmiecha się.
-Za wczoraj. Jak się napiłam wódki to nie byłam sobą.
-Co Ty wygadujesz? Akurat za wczoraj nie mam Ci nic do zarzucenia.
-A za kiedy masz?-dopytałam.
-Czasem potrafiłaś mnie wkurzyć.
-Bo sam zaczynałeś-broniłam się.
-Masz rację.
Czy ja dobrze usłyszałam? To niemożliwe bym była aż tak pijana by docierały do mnie słowa, których nikt nie wypowiedział. Pociągnęłam konkretny łyk napoju.
-Ja też przepraszam-to już ostra przesada.
Te słowa nie mogły być wytworem wyobraźni, a także żadne z nas nie było na tyle pijane, by mówić głupoty, o których jutro już nie będziemy pamiętać. To się musiało dziać i to teraz, na prawdę.
-Za to, że gadałem do Ciebie te głupie rzeczy, że tak strasznie uprzykrzałem Ci życie-przy wypowiadaniu ostatniego wyrazu oderwał ode mnie wzrok-Na początku to mi się wydawało śmieszne, właściwie przez cały czas takie jest.
Po raz kolejny nie potrafię go odgadnąć. To brzmi jakby teraz też się mną bawił.
Roześmiał się. Chyba kątem oka zauważył zmianę w mojej mimice twarzy. Musiałam dać po sobie poznać to, że go nie zrozumiałam.
-Tylko teraz to już w innym sensie-zaczął się tłumaczyć-Na początku śmieszyłaś mnie, bo wyglądałaś dziwnie, ubierałaś się jakoś kolorowo i te twoje włosy.
-To wszystko przez nie?-przerwałam mu.
-Absolutnie-odetchnęłam-To przez całokształt.
Odetchnęłam chyba trochę za wcześnie. Fakt, że przez ogół mojego wyglądu uważał mnie za frajerkę wcale mi się nie podobał. Arek doskonale o tym wiedział.
-Ale później, jak zaczęłaś się na mnie drzeć, w moim domu, pomyślałem, że to raczej zabawne niż śmieszne.
A to, co teraz powiedział było miłe. Założyłam kosmyk włosów za ucho i lekko się uśmiechnęłam. Nagle poczułam się zawstydzona. Nie mogłam powstrzymać się od sprawdzenia czy ktoś na nas patrzy. Może po prostu czułam ten wzrok, bo gdy podniosłam głowę w kierunku dziewczyn Tamara uśmiechała się bezpośrednio do mnie. Cokolwiek myśli, myli się.
-Albo to jak za każdym razem musiałaś mi się sprzeciwić. Nawet z tą piosenką wczoraj w radiu-ciągnął-Lubię gdy taka jesteś. Właściwie zawsze taka jesteś.
Co on wygaduje? Ja zawsze jestem taka sama, ale on z pewnością teraz jest jakiś inny. Nawet bym go nie podejrzewała o lubienie mnie. Z jego wypowiedzi łatwo można to wywnioskować. Uważa, że jestem zabawna. Kto by pomyślał? Poza nim nie znam nikogo kto w taki sposób okazywałby sympatię do drugiej osoby.
-To może teraz Ty-przerwał i tak krótką ciszę.
-Mam powiedzieć dlaczego Cię lubię?-zapytałam.
Nawet nie jestem pewna czy go lubię, ale dzisiaj nie mam serca by przyznawać się do takich rzeczy.
-Chcę się od Ciebie czegoś dowiedzieć, może o Twojej rodzinie.
Powiedziałam mu. Powiedziałam mu wszystko o co mnie zapytał. Tą głupią gadką na początku wzbudził we mnie zaufanie. Muszę przyznać, że to nie pierwszy raz, bo nie zgodziłabym się nawet pod wpływem jego mocnych argumentów na tego grilla gdyby nie to, że noc wcześniej odwiózł mnie bezpiecznie do domu. To brzmi strasznie nierzeczywiście w odniesieniu do niego, ale tak dokładnie jest, wtedy też poczułam się przy nim pewnie.
Rozprawialiśmy nie tylko o mnie. Z biegiem rozmowy zachaczyliśmy też o jego rodzinę.
-Czemu nie mieszkacie z Twoją mamą?-zapytałam.
Zauważyłam, że o niej w ogóle nie wspominał, jakby w jego życiu taka osoba w ogóle nie istniała. Skoro nie mówił to pewnie nie chciał. Cóż, zadałam pytanie zanim przyszło mi to do głowy.
-Wolałbym nie...-nagle cały się spiął.
Człowiek po alkoholu ma skłonność do zwierzeń. Myślę, że sama doświadczyłam tego iż stałam się bardziej otwarta. Mimo tego temat tej kobiety, o której może nawet nic nie wiedział lub wiedzieć nie chciał, dalej stanowił blokadę.
Zamknęłam oczy. Popełniłam błąd. Niepotrzebnie się odzywałam. Gdy znowu na niego spojrzałam wzrok miał skierowany chyba na trawę okalającą taras. Butelkę trzymał w lewej dłoni, a prawą położył na stole. Miałam ochotę złapać za nią i być może w ten sposób jakoś go wesprzeć. Choć dalej nie mogłam uwierzyć, że takie myśli przewijają mi się przez głowę to moja ręka właśnie miała sunąc w stronę jego, ale reszta chłopaków nagle sobie o nim przypomniała.
-Ej, Mirek, nie śpij!-krzyczał Uszaty.
Nie rozumiem dlaczego przekręcił jego imię.
Zaczął przed nim śpiewać jakąś piosenkę disco polo, której nigdy wcześniej nie słyszałam. Arek zaczął śpiewać razem z nim.
Jego uwaga została zwrócona w zupełnie inną stronę. Być może obraz matki także rozpłynął się gdzieś wśród zapachu jedzenia i gwaru rozmów. Cofnęłam rękę. Być może moja decyzja to był błąd, a tamci przedstawiciele płci przeciwnej mnie od niej uchronili.
Zgraja ledwo zdążyła mnie opuścić, a u mojego boku zjawiła się Tamara z Klarą.
-Chyba mi o czymś nie powiedziałaś-zaczęła moja przyjaciółka.
Wiedziałam, że gdy nas obserwowała wymyśliła sobie scenariusz, który ani trochę nie pokrywa się z rzeczywistością.
Świadomość tego, iż moje przypuszczenia okazały się prawdą wydawała się śmieszna. Parsknęłam śmiechem, a następnie oparłam głowę o dłoń jakbym się załamywała. Dopiero wtedy poczułam, że wszystko wygląda inaczej, świat zaczyna lekko wirować.
-Nie wiem o czym mówisz-odrzekłam.
-Fajnie razem wyglądacie-wtrąciła Klara.
Znowu powiedziały coś co w tamtym momencie było przezabawne.
-Nie-mówiłam nie mogąc powstrzymać śmiechu-Dziewczyny, my nic, ten.
Rozbawienie dotarło do tego stopnia, że nie mogłam się opanować. Dziewczyny zaczęły mi wtórować. Nad nami unosiło się powietrze wypełnione gromkim śmiechem.
Chwilę później dołączyły do nas jeszcze trzy dziewczyny.
-Co tu się dzieje?-zapytała jedna z nich.
-Natalka nie chce nam się do czegoś przyznać-wyjaśniła Tamara.
-Aaa-tamta odrzekła ze zrozumieniem-Widziałam to.
-Przestańcie-czułam, że się czerwienię.
Wstrętne baby. Wymyślą sobie coś, a później nie dadzą mi spokoju. Jakby tego było mało zaczęły mówić o tym jak na siebie patrzymy razem z Arkiem. Te które znają go lepiej nawet tworzyły całą stertę pochwał na jego temat. Myślałam, że wybuchnę. Na szczęście chwilę później chłopcy zawołali nas do gry w siatkówkę. Zgodziłam się jako pierwsza. Reszta dziewczyn ruszyła za mną. Gra tylko na początku przypominała normalną rozgrywkę. Później były to raczej dwa ognie. Może rugby? ,,Mężczyźni" rzucali się na siebie, a jeżeli, któryś z nich dostał w posiadanie piłkę od razu celował w resztę małych chłopców. Dziewczyny wkurzały się i wydzierały na nich, ale mam wrażenie, że pasowało im to. Odnosiłam wrażenie, że wypełniają misję zwrócenia na siebie ich uwagi. Ja natomiast machnęłam ręką i stwierdziłam, że nie będę się wtrącać. Wróciłam na taras. Dopiero po dłuższym czasie reszta do mnie dołączyła.
Siedzieliśmy wszyscy razem, zamiast przy stole to na podłodze, w ramach lepszej komunikacji. Ktoś zaproponował opowiadanie strasznych historii, a ja poczułam się wtedy jak na letnim obozie kiedy zawsze pod kocami, z latarką w ręku ludzie straszyli mnie opowieściami. Spojrzałam na Tamare, wiedziała ona, że od zawsze bałam się takich rzeczy. Na szczęście jeden z chłopaków uznał to za dziecinadę i pomysł został zapomniany. Po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Głównie chłopcy dzielili się swoimi przeżyciami. Wystarczyło, że kilka razy wtrąciłam się z pytaniem, a dowiedziałam się, że są znajomymi z gimnazjum. Dlatego nie skojarzyłam nikogo z nich z tymi, których widuję na korytarzu.
Bawiliśmy się do późna. Było już całkowicie ciemno kiedy prawie wszyscy wymiękli po skakaniu, śpiewaniu oraz tańczeniu.
-Kto zostaje, a kto nocuje?-zapytał Dawid.
Nic nie pił, ale był zmęczony. Dlatego się pomylił. Mi już upojenie alkoholem przeszło jak i dla wielu innych, ale Uszaty dalej świetnie bawił się pod wpływem.
-Jak to to samo-zauważył i zaczął się śmiać.
Dawid przewrócił oczami. Arek podszedł do Mikołaja. Złapał go za ramię.
-Spokojnie-powiedział-Ja jadę, z Natalią i Tamarą-spojrzał w naszą stronę.
Wszyscy goście zrobili ten sam ruch. Dziewczynom uśmieszki nie schodziły z twarzy gdy wlepiały ślepia prosto we mnie.
Byłam strasznie zmęczona. Nie będę dłużej okłamywać siebie samej, ale dobrze się bawiłam. Miałam okazję poznać nowych ludzi oraz doświadczyć zabawy w kulturalnym towarzystwie. Zmęczenie zdecydowanie nie było spowodowane nudą, ale i tak było strasznie nużące. Jadąc do domu miałam głowę ciągle opartą o ramię mojej przyjaciółki, a może to jednak nie było jej ramię? Zdecydowanie nie na nim obudziłam się gdy burczenie silnika ucichło. Leżałam na boku Arka. Tak bliski kontakt z nim miałam pierwszy raz. Muszę przyznać, że to było nawet wygodne, ale... Ech... Tamara. Zrobiła to specjalnie. Zepchnęła mnie ze swojego ramienia. Muszę chyba coś sobie z nią wyjaśnić. Czasami na prawdę mnie drażni.
Budzę się zaraz po niej, bo gdy otwieram oczy moja przyjaciółka jeszcze się rozciąga i przeciera zaspane powieki. Spałyśmy razem na podłodze w moim pokoju. Postanowiłam, że nie będę sama zajmowała łóżka, podczas gdy ona zmuszona byłaby spać gdzie indziej. Dziewczyna też nie chciała bym spała niżej od niej, więc ostatecznie padła decyzja o rozłożeniu kocy na podłodze.
Przekręcam się z pleców na brzuch i podpieram się na łokciach. Nie wiem czemu spałam na plecach skoro za każdym razem gdy przebudzałam się twarzą do podłogi.
-Wygodnie się spało?-zapytałam przyjaciółkę.
-Jasne. Odkąd wpadłyśmy na genialny pomysł, by spać pod oddzielnymi kołdrami śpi mi się z Tobą znacznie lepiej.
Wpadłyśmy na ten genialny, a jednocześnie banalny plan dopiero jakiś rok temu na nocowaniu u naszej wspólnej koleżanki z gimnazjum. Wcześniej każda z nas zawsze zabierała drugiej przykrycie przez co nigdy nie mogłyśmy się wyspać.
-Dobrze się wczoraj bawiłaś?-zapytała.
-Dobrze-westchnęłam.
Nie zadałam jej pytania ,,a ty?" bo znałam odpowiedź.
-Ja też-i tak odpowiedziała-Nie mówiłaś, że znasz tutaj tylu ludzi.
-Mówiłam Ci o...-zanim wypowiedziałam jego imię musiałam przewrócić oczami-Arku. Od pierwszego dnia tutaj Ci o nim mówię.
-No właśnie-znowu uśmiechnęła się głupkowato.
-Nawet się nie lubimy!-krzyknęłam, no miałam wrażenie, że inaczej znaczenie tych słów by do niej nie dotarło.
-Wczoraj wygladało to inaczej.
-Szczególnie jak zupełnie przypadkiem spałam na jego ramieniu, co?-byłam zirytowana.
-Musiałam zadziałać.
-Nie potrzebuję twojej pomocy! Zrozum wreszcie, że jest tak jak mówię!
Dzisiaj te podgadywanie denerwowało mnie jeszcze bardziej niż wczoraj. Może dlatego, że wtedy musiałam się opanowywać gdyż były tam osoby, których nie znałam tak dobrze jak Tamary. Teraz mogę być szczera.
-Okej-odpowiedziała-Przepraszam, ale nie możesz mi mówić, że go nie lubisz.
-To był TEN Arek. Ten, który mnie wkurzał, z którym ciągle się kłóciłam-próbowałam jej przetłumaczyć.
Przez chwilę milczałyśmy. Miała rację.
-Lubię-nie wierzę, że powiedziałam to na głos-Ale nigdy nie było i nie będzie niczego więcej. Nawet ze sobą nie piszemy, ani nie spotykamy się, chyba że przypadkiem.
To było dziwne, ale naszła mnie ochota by sprawdzić czy nie mam od niego żadnej wiadomości. Nie mogę tego zrobić od razu po tym co powiedziałam.
Odczekuję chwilę po czym łapię za telefon gdy Tamara wychodzi do łazienki. Wiadomości nie brak, ale ani jednej nie przysłał mi Arek. Ponownie kładę się na plecach i wgapiam w sufit. Rzucam telefon obok. Jestem zawiedziona. Cholera, nie chcę być zawiedziona.
Jak wam się podobało?
CZYTASZ
Sąsiedztwo
Teen FictionWidzę go w oknie. Patrzę na niego przez chwilę. Tym razem nie mam zamiaru się ,,gapić". Mimo tego, że jest bez koszulki opanowuję swój wzrok i moje oczy znowu lądują w zeszycie. Tym razem mam pecha, chyba już zdążył zauważyć, że się na niego patrzył...