część 35

216 15 2
                                    

  Lekko uniosłam włosy palcami, by nadać im większej objętości. Po głowie krążyły mi myśli o tym, że nie powinnam się nastawiać na nic dobrego, bo wtedy przynajmniej się nie zawiodę. Specjalnie nie zrobiłam zbyt mocnego makijażu, żeby nie pomyślał, że to dla niego. Tym razem wiedział o moim planowanym przybyciu, wczoraj napisał mi nawet o tym w wiadomości. Skoro oboje wiemy, że tam będziemy możemy się na to odpowiednio przygotować.
  Zeszłam na dół gdy przyszedł mi kolejny SMS od Laury. Są gotowi, czas by wyjeżdżać. Konkretnie byli gotowi już pięć minut temu, ale mój stres nie pozwolił mi na odczytanie treści z obawy, że dostanę złą wiadomość. Cholera. Za bardzo się nakręciłam.
  -Hej!-krzyknęła mama wychodząc ze swojego pokoju-Gdzie Ty idziesz?
  Niemożliwe. Co ze mną nie tak? Na prawdę nie powiedziałam jej o tym, że dziś znów wychodzę?
  Zlustrowałam ją wzrokiem. Miała na sobie elegancką bluzkę w morskim kolorze oraz czarną, skórzaną spódnicę. Też się gdzieś wybierała i także ona nie miała zamiaru informować mnie o tym wcześniej niż przed samym wyjściem.
  -N...Nie mówiłam Ci?-zająknęłam się.
  -Nie-zmarszczyła brwi.
  -Wychodzę na ognisko-wytłumaczyłam-A Ty?
  Wzdrygnęła się na dźwięk mojego pytania. Czyżby nie spodziewała się, że ja mogę zainteresować się nią?
  -Muszę... Muszę...-przedłużała.
Byłam pewna, że za chwilę usłyszę kłamstwo.
  -Poznać wpływowych ludzi-skończyła.
  Ta odpowiedź dała mi tyle samo co brak odpowiedzi. Zmarszczyłam brwi, by zrozumiała, iż dalej nie jest dla mnie jasne gdzie wychodzi.
  -Okej, to ja już będę lecieć- skorzystałam z jej zakłopotania i otworzyłam drzwi na dwór.
  -Zaczekaj-oprzytomniała-Nie wychodzisz za często? Te kilka razy mogłam Ci pozwolić, ale już chyba wystarczy. Nawet nie znam twoich znajomych.
  Z obawy zrobiło mi się strasznie chłodno w środku, a jednocześnie gorąco na zewnątrz. Nie przyznam się jej, że udawałam przed nią, iż nienawidzę naszego sąsiada, a teraz potrafię być nawet o niego zazdrosna. Nie zrobię tego przynajmniej na tą chwilę. Nic jeszcze nie jest na tyle pewne, by w jakikolwiek sposób to nazwać. Wszystko może się zmienić jeszcze dziś. To zależy od tego czy intencje oraz słowa Arka były szczere.
  -Proszę Cię, mamo-jojczyłam-To bardzo ważne żebym tam dzisiaj była. Jestem już umówiona.
  Przewróciła oczami i spojrzała na mnie surowym wzrokiem. Przy tym spojrzeniu nawet gdy się nie zgodzi posłusznie wrócę na górę, bo jest przerażające.
  -Idź-zdecydowała, a ja odetchnęłam z ulgą-Tylko powiedz mi, o której wrócisz.
  -Nad ranem-wypaliłam.
  Nawet nie wiedziałam czy to prawda. Nie mam pojęcia kiedy wrócimy. W końcu takich rzeczy raczej nie da się zaplanować, wszystko zależy od tego jak będziemy się bawić i jak czuć w swoim towarzystwie.
  Wysiadłam z samochodu, którym przyjechaliśmy nad rzekę gdzie ogień już wysyłał w niebo tysiące płomyków. Chyba byliśmy ostatni. Tłum ludzi rozmawiał ze sobą siedząc na kocach i popijając alkohol. Po prostu cieszyli się nadchodzącym weekendem. Część z nich już znałam. Byli tam Dawid, Filip oraz Klara, których znam z grilla u Tytusa, kilka osób z poprzedniej imprezy, ale jak już wspominałam nie byłam w stanie zapamiętać tych wszystkicy nowych imion. Na jednym z kocy leżał również Damian-przyjaciel Alicji. Tak samo jak poprzednio był tuż obok niego Maks. To fakt, dogadywaliśmy się ze sobą, ale mam wrażenie, że on uważa, że dogadujemy się lepiej niż ja sądzę, a dziś chciałam skupić się na Arku, a nie na Maksie. Niestety to nie jest jedyna osoba, obok której nie mogę przejść obojętnie. Jest tutaj także Sara, ta która przystawiała się do Arka. Próbuje wbić sobie do głowy, że tylko ona robiła to wobec niego, lecz bez wzajemności, ale to nie jest łatwe nawet biorąc pod uwagę, że on sam wyjaśnił mi to w sposób, dzięki któremu mu wybaczyłam.
  Sara także nas dostrzegła, a już na pewno Arek nie umknął jej uwadze. Omiotła wszystkich tylko szybkim spojrzeniem, lecz na niego poświęciła znacznie więcej czasu. Jakby tego było mało podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Bacznie obserwowałam całą tą sytuację pomimo tego, że Laura pociągnęła mnie za rękę w celu przywitania się z resztą osób. Tamta małpa wisiała mu na szyi. Była od niego dużo niższa, emanowała kobiecością, miała bardzo opaloną skórę, a jej miodowe włosy w kształcie fal długości delikatnie wychodzącej poza łopatki dopełniały jej lalkowty wizerunek. Udało mi się dostrzec jak szepce jej coś do ucha, po czym odpycha od siebie. Pierwszy plus dla niego.
  Chwilę później dołącza tylko do mnie, bo jego siostra już raczej się ode mnie odłączyła. Jej powitanie z Gabrielem trwa tylko chwilę. Pomimo to Arek przygląda im się surowo, aż do momentu gdy mogli sami zauważyć jego reakcję i nieco się speszyć posyłając mu niewinne uśmiechy. Na nim to jednak nie zrobiło wrażenia, bo syndrom nadopiekuńczego ojca kazał mu wciąż niewzruszenie słać im ostrzegające spojrzenie.
  -Daj spokój-poradziłam mu widząc jak się spiął.
  Chciałam jeszcze poklepać go po ramieniu, ale jego siostra pociągnęła mnie za rękę w innym kierunku. Zarz za przenośnym stolikiem stała zgrzewka piwa, to do niej zmierzałyśmy.
  -Weź sobie-zaproponowała sama biorąc jedną butelkę.
  Przelotnie spojrzałam w miejsce gdzie poprzednio stał jej brat, ale nie było go tam. Nie obserwował nas, więc z powrotem odwróciłam się do Laury.
  -Pijesz?-zapytałam unosząc brwi.
  -No jasne-potwierdziła-Czemu nie?
  -Nie sądzę, że spodoba się to Arkowi.
  -Mój Boże! Czy ja tu przyjechałam z rodzicami?
  Przewróciłam oczami gdy do moich uszu dotarł dźwięczny sarkazm.
  -I tak nie jest zadowolony jak widzi was razem-kontynuowałam podając jej piwo, które umiała otwierać lepiej niż ja.
  -On nigdy nie jest zadowolony-podała mi piwo-Ale liczę, że dzięki tobie się to zmieni-puściła do mnie oko i zniknęła mi sprzed oczu.
  Zanim straciłam ją z pola widzenia nie umknęło mi, że zerknęła z paniką w oczach w lewą stronę. Teraz i ja się tam odwróciłam. Tuż za mną stał Maks. No tak, jej też nie jej na rękę to, że mnie polubił. Niech to szlag! To strasznie nie miłe z mojej strony. Zachowuję się jak straszna suka nawet myśląc o tym, że wolałabym, by go tutaj nie było.
  -Hej-powiedział nieśmiało.
  -Cześć-odpowiedziałam.
  -Fajnje, że przyszłaś. Nikt nie mówił, że będziesz.
  -Ja sama dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj. W sumie to nawet Ty nie pochwaliłeś się, że tu się wybierasz.
  -To fakt. To miłe zaskoczenie, że się tutaj spotkaliśmy, prawda?
  Przechyliłam głowę w stronę Arka, który także mnie obserwował. Rozmawiał z kumplami, ale wcale nie starał się ukryć swojego niezadowolenia. Mam dość. Czy on musi ciągle wszystkich kontrolować? Nie zawsze będzie tak jak on sobie wymarzy. Może jednak nie będę musiała żałować tego, że Maks chce dotrzymać mi towarzystwa.
  -Jasne-z uśmiechem potwierdziłam słowa mojego rozmówcy.
  -Powinniśmy spotkać się już wcześniej.
  Kiwnęłam głową. Nie! Teraz czuję się jeszcze gorzej. Wzięłam go sobie jako przynętę, by pokazać Arkowi jaka jestem niezależna. Tak się nie robi, Maks na to nie zasłużył.
  -Ciągle na Ciebie patrzy-stwierdził dostrzegając spojrzenie Arka.
  -Wiem-wzięłam głęboki oddech-Może dołączymy do reszty-zaproponowałam chcąc jak najszybciej zakończyć poprzedni temat.
  -Chodźmy.
  Stanęliśmy przy Damianie, który rozmawiał z jednym z tych chłopaków, których imion nie pamiętam.
  -Cześć-przywitałam się.
  -Hej-odpowiedział Damian strasznie piwnym oddechem-Zaraz przyjedzie Alka.
  Wystarczyło jedno słowo ,,Alka", a rozmowa popłynęła sama. Rozmawialiśmy dosłownie, głównie o niej, a później na języki przychodziły kolejne osobistości warte rozmowy. Damian był na prawdę rozgadany. Dostrzegłam to już po raz któryś. W szkole gdy przypadkowo mijałam go wraz z Alą na korytarzu też nie dał dojść nam do słowa. Wypowiadał w każdych następnych pięciu minutach więcej słów niż ja podczas całego dnia.
  Rozejrzałam się wokół i dostrzegłam, że słońce już nas opuściło zatem zaczęło się ściemniać i robić na prawdę zimno. Całe szczęście, że postawiłam na komfort nakładając bluzę zamiast się wystroić i ubrać się w coś lekkiego.
  -Musimy pogadać-usłyszałam męski głos za swoimi plecami.
Gdy się odwróciłam tuż za mną stał Arek. Zanim zdążyłam zaprotestować pociągnął mnie za rękę i wyrwał z idealnego kręgu rozmówców tworząc w nim luke moich rozmiarów. Przepraszająco spojrzałam w stronę Maksa, który posłał mi wzrok mający wyrażać zapewne zrozumienie, ale dostrzegłam w nim też rozczarowanie. Nie tego się po mnie spodziewał.
  -Fajnie się bawisz?-zapytał Arek trzymając mnie jeszcze za nadgarstek, a jego ton wcale nie wyrażał chęci zapewnienia mi dobrej zabawy, był ironiczny.
  -O co Ci, kurwa, chodzi?!-wybuchłam-Jesteś zazdrosny?
  Zamiast mi odpowiedzieć odpalił papierosa. Chwilę później gdy uniósł głowę jego brwi znalazły się powyżej ich naturalnej wysokości.
  -Żartujesz sobie?-zapytał.
  -Na to wskazuje twoje zachowanie-wzruszyłam ramionami-Musisz ciągle palić to świństwo?-zwróciłam mu uwagę.
  -Najważniejsze, że Ty tego nie robisz-powiedział dosyć lekceważąco.
  Uniosłam do góry jedną brew. Chce.  mnie sprowokować? Jak zwykle. Ciągle to robi. Za każdym razem muszę mu się sprzeciwić. Biorę więc od niego papierosa i lekko wsysam dym do ust.
  -Nawet nie potrafisz się zaciągnąć-skrytykował mnie.
  Nie złamana jego opinią paliłam dalej w ten sam sposób.
  -Musisz wciągnąć powietrze do płuc.
  -Po co?-zapytałam zupełnie nie rozumiejąc sensu-Żeby je sobie zniszczyć?
  -Dla przyjemności-wzruszył ramionami wyrywając mi z ust papierosa.
  -Nie pijesz?-zapytałam dopiero po chwili uświadamiając sobie, że przecież przyjechał samochodem.
  -Muszę ich pilnować-powiedział wskazując głową na Laurę i swojego przyjaciela.
  Może mi się zdawało, ale Gabriel chyba też obdarzył nad spojrzeniem. Pewnie wie z jaką misją tutaj przybyłam.
  -Ładnie razem wyglądają-stwierdziłam.
  -Nie.
  Przewróciłam oczami i walnęłam go rękę zgiętą w pięść w pierś.
  -Daj spokój-droczyłam się.
  -Laura to moja siostra, a Gabriel to mój kumpel. Wiem o nim dużo więcej niż ona.
  -No tak, a ja zadaję się z twoją siostrą, więc raczej nie powinnam zadawać się z Tobą.
  -To nie to samo.
  -To dokładnie to samo.
  Maks i Gabriel nie byli naszymi jedynymi obserwatorami. Znaleźliśmy się także na celowniku Sary. Próbowałam nie zwracać na nią uwagi.
  -Nie przejmuj się nią-Arek machnął ręką.
  Jemu też nie umknęło spojrzenie dziewczyny.
  -Olałeś ją. Nie dziwię się, że jest zła-stwierdziłam.
  -Bronisz jej?
  -Nie zrobiła nic złego.
  -Tylko ja?
  Wzruszyłam ramionami, bo nie chciałam znowu o coś okarżać. On wyrzucił popularnie nazywanego przez niego ,,szluga" i spojrzał na mnie. Nic nie powiedział, tylko jeszcze raz rozejrzał się wokół nas. Skorzystałam z okazji i wypiłam całe piwo do końca. Wyrzuciłam butelkę.
  -Chcę żebyś mi ufała-odezwał się znowu-Nie chcę żebyś myślała o mnie jako o kimś złym lub zazdrosnym. Sama wiesz, że nasza relacja od początku była dziwna i do końca nie wiem jak to rozstrzygnąć. Wymagasz ode mnie więcej niż inne dziewczyny, a ja chcę się dla Ciebie bardziej postarać.
  Takie wyznania nie były jego codziennością. Co chwilę zerkał w prawo na pustą przestrzeń lub w przeciwną stronę czasem chyba zapominając, że rozmawia ze mną. Złapałam go za rękę, by mu o tym przypomnieć.
  -Wiesz na co czekam-powiedziałam gdy jego uwaga została skupiona na mojej twarzy.
  -Obiecuję Ci, że się dowiesz.
  Nawet nie dał mi przerwy na przetworzenie tych słów i przygotowanie sensownej odpowiedzi, bo zaczął przywierać swoimi wargami do moich. Zrobił to przy wszystkich. Aż takiej zmiany się nie spodziewałam. Nie jestem przekonana czy w ogóle byłam na to przygotowana. Pomimo tego nie protestowałam i nie próbowałam się oderwać. Dopiero gdy nam obojgu przyszło do głowy, że nie jesteśmy sami na całym świecie, a na pewno już nie tutaj odsunęliśmy się od siebie. Moje oczy od razu powędrowały w dół, bo nie mogłam przecież spojrzeć w twarze wszystkich zebranych szukając na nich zupełnie odmiennych reakcji. Jedynymi osobami, na które miałam odwagę popatrzeć byli Laura i Gabryś. Najwidoczniej był to dobry wybór gdyż im zaistniała sytuacja odpowiadała. Dziewczyna podniosła do góry kciuka. Natomiast jej towarzysz zgiął się składając ręce jak do modlitwy, co również uznałam za wyraz wdzięczności.
  -Ty skurwysynie!-wykrzyknął damski głos.
  To Sara biegła w naszą stronę, a jej twarz błyszczała od łez. Mój Boże! Skrzywdziliśmy ją. Co jeśli jej zależało na nim równie mocno co mi albo nawet jeszcze bardziej? Zupełnie o tym nie pomyślałam. Zrobił jej nadzieje po to by we mnie wzbudzić zazdrość. On jeszcze bardziej olał sobie jej uczucia. Widząc ich razem poczułam się odrzucona, ale jak ona musi czuć się teraz?
  Spanikowana rozejrzałam się odnajdując wzrokiem twarze reszty. Oprócz zdziwienia, na niektórych twarzach u Maksa widniał zawód. Nasz tajny pocałunek u mnie w domu był zdecydowanie lepszy, był tylko nasz, był dobry, a jednocześnie nie krzywdził innych osób.
Sara pchnęła Arka do tyłu z taką siłą, że mógłby on się nawet przewrócić. Uniosła wyprostowaną dłoń i wzięła zamach.
  -Nie!-wrzasnęłam.
  Nie powstrzymałam jej. Dźwięk uderzania o skórę rozszedł się z echem. Sekundę później zraniona dziewczyna śmiała się przez łzy.
  -Dobrze Ci tak! Jesteś fałszywym śmieciem!-odwróciła się w moją stronę-A Ty zwyczajną kurwą!-wytknęła mnie palcem.
  Z trudem powstrzymałam się od łez. Nie wiedziałam co robić. Starałam się ją zrozumieć, ale z drugiej strony byłam wściekła.
  -Nie mów tak do niej-bronił mnie Arek.
  -Należało jej się-stwierdziła Sara.
  Opuściła nas. Ruszyła w stronę gdzie zaparkowane były wszystkie auta, a zaraz za nią pobiegły dwie dziewczyny.
  -Wszystko w porzadku?-zapytał Arek.
  -Tak-odpowiedziałam.
  -Stary, coś Ty narobił?-Gabriel znalazł się u boku swojego przyjaciela.
  -Nawet mnie nie wkurwiaj-odburnknął Arek.
  -Czemu Sara płacze?-zapytała Alicja, która dopiero co przyjechała-I czemu Arek trzyma się za policzek-kontynuował-Natalka? Czy coś mnie ominęło?









SąsiedztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz