część 17

264 19 1
                                    

  Od razu za pierwszym kieliszkiem został nalany następny. Bez chwili zawachania zrobiłam to samo co poprzednio. Wódka dalej miała niezbyt przyjemny smak.
  -Dobra kochane, idziemy się bawić!-krzyknęła Michalina.
  Co najdziwniejsze wszystkie dziewczyny były dla mnie miłe. Czyżby moje przeczucia okazały się błędne? Jeśli tak to jestem szczerze zaskoczona tą nagłą zmianą zdania o mnie.
  Gdy wyszłyśmy z kuchni w salonie zebrało się już sporo osób. Znaczna część gości siedziała przy niskim szklanym stoliku gdzie stały podobne butelki do tej, która znajdowała się w torebce Michaliny.
  Dziewczyny podeszły do zebranych w tłumie ludzi po kolei witając się z prawie każdym kogo dane było im minąć po drodze. Czułam się dosyć skrępowana, bo nie znałam tutaj większości osób jako jedyna z ,,naszej" grupki. Na szczęście zostałam przedstawiona tym, do których zmierzaliśmy. Oczywiscie nie wszystkim, bo część spotkałam już wcześniej na dworze. Nawet nie próbowałam kłopotać się z zapamiętywaniem imion, było ich zdecydowanie za wiele. To, że Michalina miała aż tylu znajomych nie dziwiło mnie tak bardzo, ponieważ dziś nawet wobec mnie zachowywała się na prawdę miło.
  Obeszłyśmy już cały krąg gości w tym miejscu.
  -Siadajcie tutaj dziewczyny-zachęcił nas chyba Krystian, który miał obok siebie faktycznie sporo miejsca.
  Już miałam iść w tamtą stronę, bo myślałam, że dziewczyny też to zrobią, ale one miały inne plany.
  -Za chwilę przyjdziemy-odpowiedziała mu Michalina ciągnąc mnie za rękę w przeciwną stronę-Jest jeszcze ktoś kogo musisz poznać.
  Nie tylko ja podążałam za dziewczyną, ale cały korowód, który ciągnął się za nią od początku imprezy.
  Nie domyślałam się o kogo może chodzić, bo na horyzoncie było zbyt wielu ludzi. Głównie rozmawiali ze sobą, chyba jeszcze za wcześnie by tańczyć. Oprócz tego byli tacy, którzy swoje już wytańczyli, na prawdę część ludzi ledwo co potrafiła utrzymać się na nogach, byli zbyt pijani. Udało mi się też spotkać parki obściskujące się na oczach wszystkich, albo wytapetowane dziewczyny robiące sobie zdjęcia. W pewnym momencie przestałam już nawet zwracać uwagę na to dokąd prowadzi mnie Michalina. Dopiero gdy się zatrzymałyśmy dostrzegłam chłopaka rozmawiającego ze swoim kolegą i dwiema dziewczynami stojącymi obok. Najwyraźniej blondynka nie miała żadnych skrupułów by przerwać im rozmowę.
  -Michalina!-wykrzyczał gdy tamta zwróciła jego uwagę klepiąc go w plecy.
  Na powitanie przywitał się z każdą z nich oprócz ze mną.
  -Przemek, to jest Natalia, Natalia, Przemek-przedstawiła nam sobie ta, która mnie tutaj przeprowadziła-Opowiadałam Ci o niej-dodała i puściła do niego oczko.
  Co mogła mu o mnie opowiadać i po co?
  -Niezwykle miło mi poznać-powiedział on i przytulił mnie tak jak resztę.
  -Mnie też-odpowiedziałam skrępowana jego otwartością.
  Jego znajomi, z którymi rozmawiał wcześniej zajęłi się już sobą bez zwracania na niego uwagi. Najwidoczniej jemu wcale to nie przeszkadzało.
  -To co, chyba musimy się napić z tej okazji?-zaproponował.
  Nie sądziłam, żeby to było spektakularne wydarzenie, które trzeba uczcić. Poza tym, znowu? Znowu mamy pić? Przecież niedawno wypiłyśmy już trochę. Co prawda nie czułam się po nich pijana, więc może trzeba na prawdę dużo wypić by cokolwiek poczuć.
  Wróciliśmy znowu w tamto miejsce, w którym byłyśmy przed chwilą. Kiedy dosiedliśmy się do wódki nawet nie orientowałam się jakim cudem mój kieliszek ciągle był pełny.
  -To jest ohydne-stwierdziłam za pewnym razem gdy wlewałam substancję do moich ust.
  -To jest najlepsza wódka na świecie-stwierdził chłopak, który miał ciągle prawie pełną szklankę soku.
  -Obrzysliwststwo-wypowiedziałam nie do końca poprawny wyraz, język zaczynał mi się plątać.
  Oprócz takich dziwności jak poplątany język doświadczyłam też tego, że ciągle czułam potrzebę wtrącania się do rozmów choć nawet nie miałam żadnego pojęcia o czym one były.
  Nagle poczułam jak czyjaś ręka dotyka mojego ramienia. To Przemek mnie przytulał.
  -Może jeszcze jedną kolejkę, skarbie?-zapytał.
  Nie ma mowy. Mimo tego, że czułam się zdecydowanie zbyt swobonie oraz na prawdę odważnie wyrażałam swoje zdanie potrafiłam określić swoje granice.
  -Nie, dziękuję-bardzo grzecznie odmówiłam-Skarbie-dodałam.
  Właściwie nie miałam pojęcia czemu mnie tak nazwał. Zorientowałam się wtedy, że po alkoholu znacznie łatwiej nawiązuje się przyjaźnie.
  -Jesteś piękna-szepnął mi do ucha.
  -Dziękuję-odkrzekłam.
  Zaczęłam wzrokiem poszukiwać dziewczyn, ale te już nie siedziały wśród ludzi, którzy teraz mnie otaczali. Zupełnie zgubiłam je z pola widzenia.
  -Gdzie jest Alicja?-spytałam Przemka.
  -Nie mam pojęcia-przyznał-Chyba nie jest Ci teraz potrzebna.
  -Nie-odrzekłam.
  Zaśmiałam się cicho pod nosem. Nawet nie wiem co było tak śmieszne w tym co mi powiedział, ale mnie rozbawiło. No tak, to znowu wina alkoholu.
  -Chyba, że chcesz jej poszukać?-zaproponował.
  -Nie jest mi potrzebna-tym razem zaśmiałam się z własnej wypowiedzi.
  -Chcesz zatańczyć?-zapytał.
  Obróciłam się do niego bardziej przodem, bo wcześniej byłam zwrócona raczej w bok.
  -Nie umiem-szepnęłam jakbym zdradzała mu jakąś tajemnicę.
  -Nie żartuj.
  -Na prawdę-potwierdziłam.
  -Każdy potrafi tańczyć-ciągle próbował mnie namówić.
  -Nie-przedłużyłam wypowiedź samogłoski.
  -W takim razie jeszcze za mało wypiłaś-stwierdził.
  Wskazał głową na kieliszek.
  -Dobra-zgodziłam się.
  Zgodnie z tym co mi zasugerował podniosłam go do góry i przechyliłam w stronę ust. Muszę przyznać, że teraz ten napój nie smakuje już tak źle jak wcześniej.
  -Ej, wcale nie wypiłeś-zauważyłam, że odstawił pełną szklaneczkę.
  -Wypiłem-mówił z szerokim uśmiechem.
  Liczył na to, że nie zauważę, że oszukuje. Zdenerwowałam się.
  -W takim razie na pewno z Tobą nie zatańczę-zbuntowałam się.
  Wyrwałam się z jego uścisku i opadłam na oparcie kanapy. Gdzie, do cholery, są dziewczyny? Zostawiły mnie. Wredne małpy. Siedziałam nie rozmawiając z nikim. Chłopak, który siedział po mojej prawej stronie położył się obok mnie.
  -Spać-wymamrotał i objął mnie swoją sporą ręką.
  Natychmiast go odrzuciłam. Moja wrażliwość została na maksa wyostrzona, bo to, że Przemek mnie oszukał na prawdę mnie zmartwiło. Przeklęty alkohol.
  Siedziałam na początku nie myśląc o niczym, później jednak do mojej głowy przyplątał się pomysł, który mogłabym rozważyć. Przecież nie wzięłam piżamy! Szczoteczki do zębów też nie wzięłam. Jestem kompletnie nie przygotowana na nocowanie. Zupełnie zapomniałam o podstawowych rzeczach. Tylko nie to. Moja wyostrzona wrażliwość znowu dała o sobie znać. Zrobiło mi się z powodu rzeczy, o których zapomniałam wstyd.
  Spojrzałam na Przemka. W ogóle nie przejął się tym, że jestem na niego zła. Podniosłam się żeby podsłuchać o cz rozmawia ze swoim kolegą. To był błąd. Nie dlatego, że mówili o czymś czego wolałabym nie słyszeć, ale muzyka znacznie inaczej brzmiała gdy byłam wyprostowana. Dziwnie dudniła mi w uszach przez co głowa zaczęła mnie boleć.
  Jeśli chodzi o to o czym rozmawiali to chyba był temat motorów, ale nie jestem pewna, bo nie do końca się na tym znam. Mówili coś w stylu, że coś było uszkodzone, ktoś nie chciał kupić i chyba wymienili markę, która kojarzyła mi się jedynie z motorami.
  Sięgnęłam po szklankę soku.
  -Misiak-powiedział do mnie Przemek obejmując mnie ramieniem.
  -Czego chcesz?-zapytałam ze złością.
  -Nie bądź na mnie zła.
  Zaczął mnie obejmować jeszcze bardziej. Mam wrażenie, że bardzo mnie polubił, może nawet mocniej niż bym chciała. Mimo tego czułam się dobrze w jego objęciach. Jego uścisk był pewny, męski. To coś zupełnie innego niż przytulania z przyjaciółką. On wywoływał we mnie większe ciepło.
  Milczałam. Chciałam jeszcze trochę się z nim podroczyć. Wtedy on chyba w ramach przeprosin zaczął obcałowywać moje policzki i szyję. Na szczęście nie dotarł do ust.
  -Dobra, dobra, już wystarczy-odepchałam go.
  -Słodko smakujesz-powiedział.
  To było dziwne. Poczułam się raczej nieswojo niż słodko. On musiał pomyśleć inaczej, bo sama zorientowałam się, że nabieram rumieńców.
  Znad przeciwka dostrzegłam Michalinę, która uśmiechała się zadowolona.
  -Michalina, hej!-krzynęłam.
  Ona zagryzła wargę i ze skrępowaniem rozejrzała się wokół. Czy zrobiłam coś złego? Przecież tylko ją zawołałam.
  Gdy podeszła bliżej jej mina niezadowolenia przemieniła się w wesoły uśmiech.
  -Widzę, że dobrze się bawisz-powiedziała nachylając się do mnie znad oparcia kanapy.
  -Powiedzmy-odkrzekłam.
  -Fajne cycki!-krzynął chłopak, który siedział na przeciwko mnie.
  Zarówno ja jak i Michalina spojrzałyśmy w swój dekold.
  -Wal się!-blondynka mu odpyskowała.
  Natychmiast się wyprostwała. Musiała być ostrożna, bo rzeczywiście jej czarna bluzka była dosyć odkryta.
  -Hej, gdzie idziesz?-złapałam ją za rękę gdy chciała odejść.
  -Za chwilę przyjdę-odpowiedziała-Bawcie się dobrze.
  Puściła do nas oczko, a ja nie próbowałam jej już dłużej zatrzymywać.
  -Kto idzie ze mną na szluga?-zapytała dziewczyna w dwukolorowych włosach, na górze czarnych, a na dole w blondzie.
  Wstało kilku chłopaków i jedna dziewczyna. Od razu zrobiło się luźniej. Rozsiadłam się wygodniej. Odprowadziłam wzrokiem wybywających, a następnie znowu zwróciłam swoje oczy ku Przemkowi.
  -Będę mógł liczyć na taniec?-zapytał.
  -Jeżeli tym razem wypijesz-postawiłam mu warunek.
  -Okej-odpowiedział od razu sięgając po mini szklankę.
  -Bez oszukiwania-ostrzegłam.
  Zaśmiał się i pokiwał głową. Wypełniłam zawartość naczynka stojącego najbliżej mnie tym co na pierwszy rzut oka wyglądało jak woda. Nie wiem, który już raz dzisiaj poczułam ten sam smak zdecydownie różny od zwykłej wody. Natychmiast popiłam to sokiem.
  -To co, idziemy?-zapytał.
  -Idziemy-odpowiedziałam.
  Poczułam jego rękę na jego dłoni. Prowadził mnie w stronę tłumu ludzi, którzy poruszali się w rytm muzyki. Zostałam naładowana ogromną ilością pewności siebie. Kiwałam się podobnie do innych dziewcząt. Różnica była jednak taka, że one nie wstydziły się także wić wśród chłopaków. Mi jednak to nie było do niczego potrzebne. Tańczyliśmy zupełnie zwyczajnie do czasu, aż Przemek wpał na pomysł by objąć mnie w pasie. Nie protestowałam, a wręcz przeciwnie przybliżyłam się do niego i splotłam ręce powyżej jego karku. To miłe uczucie być adorowaną przez chłopaka. Nie przeszkadzało mi nawet to, że inni na nas patrzą. Kołysałam się wtulona w jego pierś. Poczułam, że jego dłonie zaczęły zmieniać położenie. Na początku sunęły w górę, ale w połowie moich pleców znów wróciły na początkowe miejsce. Tak działo się kilka razy, aż w końcu zaczął je kierować w dół, w stronę moich pośladków. To było już zbyt wiele. Musiałam interweniować. Zsunęłam swoje dłonie w stronę jego i położyłam je z powrotem na plecy. Niech za daleko się nie posuwa. Moim zdaniem i tak na za dużo sobie dziś pozwalamy, ale w końcu to impreza, więc nie przeszkadza mi to tak bardzo. W porównaniu do innych nie zachowujemy się znowu aż tak źle.
  Usłyszałam za uchem jego śmiech. Bawiło go to, że zabraniam się dotykać? Widocznie bardzo, bo po chwili znowu poczułam jak jego ręce zjeżdżają w doł.
  -Nie-szepnęłam znowu pokazując mu gdzie może mnie obejmować.
  -Dlaczego?-zapytał z rozbawieniem.
  -Po prostu nie chcę-wyjaśniłam.
  -Powinnaś wypić jeszcze trochę-zaproponował.
  Odsunęłam się od niego. Co on wygaduje? Nie mam ochoty więcej pić. I tak wypiłam o jeden kieliszek za dużo.
  -Już mi wystarczy-stwiedziłam patrząc mu w oczy.
  Już przestaliśmy tańczyć. Chciał mnie upić. Nie mogłam mu na to pozwolić.
  -Proszę, dla mnie-powiedział.
  -Nie-odrzekłam z poważną miną.
  -Na pewno?-zapytał.
  -Czego Ty ode mnie chcesz?-wybuchłam.
  -Spokojnie-złapał mnie za rękę.
  Milczałam.
  -Nie udawaj takiej niedostępnej-dodał.
  -Co, proszę?!
  -Oboje wiemy jak to się skończy-powiedział.
  O co mu chodzi? Co się skończy? Jak ma się skończyć? Liczyłam na odpowiedź nawet gdy nie zadałam pytania. Zmarszczyłam brwi.
  -Ty tego chcesz i ja tego chcę-wciąż mówił zagadkami.
  Najwyraźniej muszę zapytać go wprost.
  -Czego twoim zdaniem chcę?
  Przybliżył się do mnie.
  -Pójść ze mną do łóżka-szepnął.
  Na początku nie do końca zrozumiałam co powiedział. Raczej poczułam ciepły oddech na skórze.  Dopiero po kilku sekundach słowa zaczęły układać się całość. Spojrzałam na niego ze zdecydowanym wkurzeniem. Jakie szczęście, że trochę wypiłam. Tym razem na prawdę się z tego powodu cieszę. Potrzebowałam tylko chwili by podjąć decyzję. Wzięłam ostry zamach i uderzyłam go w twarz z otwartej dłoni. Musiało go zaboleć, bo mnie ręka zapiekła.
 
Oceniajcie śmiało.
 
 
 

SąsiedztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz