część 8

361 21 0
                                    

  Przez cały dzień myśli o moim ojcu nie dawały mi spokoju. Nie wiedziałam co robić. Świadmość dlaczego się rozstali miała mi pomóc w pogodzeniu się z rzeczywistością, a teraz jest jeszcze gorzej. Właściwie czego się spodziewałam? Ktoś z nich musiał zawinić.
  Nie potrafiłam skupić się na lekcjach. Na pierwszej lekcji czyli wiedzy o społeczeństwie oglądaliśmy film dolumentalny o muzyce klasycznej więc swobodnie mogłam zastanowić się nad tym co teraz. Na matematyce było już gorzej, znacznie gorzej. To nigdy nie był mój ulubiony przedmiot, a klasa pełna wzorów nie zdawała się specjalnie interesująca. Dzisiaj jak zawsze zapowiadało się na to, że będziemy rozwiązywać zadania wykraczające poza poziom moich możliwości. Ktoś jednak zdecydował się uprzykrzyć mi życie. Kuba siedzący z tyłu zadbał o ,,odpowiednią rozrywkę". Zaczął bawić się moim ramiączkiem od stanika. Myślałam, że takie zaczepki każdy zostawił już w gimnazjum. Widocznie z nim one zostały.
  -Możesz przestać?-odwróciłam się za pierwszym razem.
  Wtedy on podniósł ręce do góry jakbym celowała w niego bronią. Po chwili mój wzrok ponownie przeniosł na tablicę. Jestem pewna, że nie minęła nawet minuta, a poczułam strzał ramiączka na plecach.
  -Zaczynasz mnie drażnić-tym razem podniosłam głos, ale na niego nie spojrzałam.
  To nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Ponownie się odwróciłam.
  -Daj mi spokój-rozkazałam.
  Nauczycielka spojrzała w naszą stronę, a ja na Kubę. Zrobił on minę prawdziwego aniołka choć ja wiedziałam co na prawdę się za nią kryje. Gdy tylko Małkowska spojrzała na tablicę jego ręce wróciły do mojego stanika.
  -Przestań do cholery!-krzyknęłam tak głośno, że oczy wszystkich zwrócone były w naszą stronę.
  Czy zawsze będę wzbudzała w tej szkole takie zainteresowanie?
Patrzyłam to na mojego oprawce to na resztę klasy.
  -Co tu się dzieje?-zapytała matematyczka.
  -Po prostu Kuba dopiero dowiedział się, że dziewczyny noszą stanik-odpowiedziałam.
  -Oj Kuba-w ten sposób zareagowała kobieta.
  Nie mogłam uwierzyć, że tak łatwo mu odpuściła. Jak gdyby nie zrobił nic takiego. Za co ona go tak bardzo lubiła? No tak, może lubi ,,niegrzecznych chłopców". Mi oni zdecydowanie za często dawali się we znaki.
  Po chwili wszystko wróciło do normy. Kolejna osoba poszła do tablicy, a Kuba ponownie bawił się moim ramiączkiem. Stwierdziłam, że już wystarczy. Zaczęłam pakować książki.
  -Co Ty robisz?-zapytała siedząca obok mnie Alicja.
  -Wychodzę-odpowiedziałam.
  Tak też zrobiłam. Małkowska nawet nie zwróciła na to uwagi. Musiałam to zrobić. Wiem, że dosłownie uciekłam od problemu, ale nic innego nie mogłam zrobić.
  Gdy zamknęłam drzwi zauważyłam, że z klasy obok też ktoś wyszedł. Mój sąsiad też został wyprowadzony z równowagi lub też wygonili go, bo nie dało się z nim wytrzymać. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się blado. Nie wiem czemu uznałam go za sojusznika. Może dlatego, że teraz byliśmy sami i nie musiał się przed nikim popisywać.
  -Co się gapisz?-zapytał.
  Widocznie on wcale nie miał ochoty na rozejm. Po prostu mnie nie lubił. Po co miałby mnie lubić? Ja wkurzałam go swoim istnieniem, on mnie swoim zachowaniem. Nasze spotkanie niczego nie zmieniło.
Arek zszedł na dół po schodach. Ja ruszyłam pod klasę gdzie będę miała kolejną lekcję. Nie bałam się pytań o to co robię na korytarzu podczas lekcji. Włożyłam do uszu słuchawki i zatraciłam się w muzyce aż do pojawienia się przy moim boku Ingi.
  -Ale ją wkurzyłaś-powiedziała.
  Po raz kolejny dowiadywałam się od niej co działo się podczas mojej nieobecności. Stała się moim informatorem.
  -Od pierwszego spotkania mnie nienawidzi, więc dla mnie to bez różnicy-stwierdziłam.
  Moim oczom ukazał się Kuba. Spojrzałam na niego zdobywając się na najbardziej sukowatą minę jaką potrafiłam zrobić.
  -Ale jesteś narwana-powiedział.
  -Daruj sobie-zareagowałam na jego słowa.
  Nie takiej reakcji na zaczepki się spodziewał. Zapewne to co zrobiłam przerosło jego oczekiwania.
Usłyszałam tylko prześmiewcze prychnięcie wydobywające się z jego ust.
  -Musisz przestać się tak denerwować-poradziła mi Inga.
  -Kiedy ja nie potrafię-wyjaśniłam-Myślę, że w ten sposób pokazałabym swoją słabość. Wiesz o co mi chodzi? Uznałby, że nie potrafię się postawić.
  -Albo stwierdziłby, że Cię to nie rusza i dałby sobie spokój.
  Może miała rację. Teraz widzę, że wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę. I dobrze. Potrafię znaleźć dobre strony takiego obrotu sprawy. Nikt nie będzie się zbliżać do niezrównoważonej osoby. Wystarczy mi Inga, która zdaje się rozumieć to jak się czuję.
  Odnoszę wrażenie, że Alicja też jest po mojej stronie. Kiedyś były przyjaciółkami, więc zapewne w wielu kwestiach ciągle się zgadzają. Najwidoczniej ja byłam jedną z nich.
Żałuję tylko, że reszta nowych koleżanek Ali nie jest tak pozytywnie nastawiona co do moich wyskoków. Inne dziewczyny z grupki Michaliny lubią mi pokazywać gdzie moje miejsce. Może nie dręczą mnie tak jawnie jak Arek czy Kuba, ale za każdym razem gdy wchodzę lub wychodzę z klasy one wpychają się przede mnie odsuwając mnie łokciami. Chcą pokazać w ten sposób, że nie ja tutaj rządzę. Zauważyłam, że lubią mnie też obgadywać. Z tym nie kryją się ani trochę. Pokazują na mnie palcem lub kiwają głowami w moją stronę. Zastanawia mnie o czym rozmawiały zanim się tutaj przeniosłam, bo mam wrażenie, że rozmowy o mnie zajmują im cały wolny czas.
  Tak z grubsza wygląda moje teraźniejsze życie. Po południu jak zwykle czekam na mamę. Zanim jednak się ona zjawia obserwuję Arka odpalającego papierosa przed szkołą. Nie zauważył on, że nauczyciel od chemii skończył już pracę.
  -Wilczewski, ile razy można Ci powtarzać, że palenie na terenie szkoły jest zabronione-zaczął pan Chwała.
  -Niech pan da spokój, oboje jesteśmy dorośli-bronił się Arek.
  -Obowiązują tutaj zasasy, ktorych powinieneś przestrzegać.
  Z uśmiechem na ustach oglądałam ten incydent. Nie każdy w tej szkole jest fanem mojego sąsiada. Widzę, że mam nowego sojusznika. Z przyjemnością patrzę jak Arek ze złością gasi przed chwilą rozpoczętego papierosa. Gdy przechodzi obok mnie rzuca mi wkurzone spojrzenie. Nie zamierza jednak odpuścić.
  -Co tam, Różowa? Nigdy nie widziałaś szluga?-zapytał.
  Tym razem był już poza zasięgiem wzorku Chwały, więc odpalił papierosa. Dym wypuścił do góry. Chciał się przede mną popisać. Uważa się za lepszego, bo robi coś czego dla mnie nie wolno. Każdy powód do wywyższenia się był dla niego dobry.
Po kilku minutach zobaczyłam samochód mojej mamy. Po raz ostatni rozejrzałam się w koło po tych nudnych twarzach i wsiadłam do środka.
  Dopiero pod wieczór zabrałam się za odrabianie zadań domowych. Dzisiejszy dzień okazał się być na prawdę ciężki. Męczy mnie to, że ludzie są tak strasznie upierdliwi. Myślę o wszystkim co mogłabym zrobić żeby w końcu dali mi spokój. Każda opcja wydaje mi się bezsensowna, oni i tak zrobią mi na przekór. Od żadnego z moich wrogów nie mogę się uwolnić nawet na chwilę. Marcelina i Kuba są ze mną w klasie, a Arka spotykam na przerwach. Z resztą mojego sąsiada widuję nawet wtedy gdy odpoczywam w moim azylu, na przykład teraz.
Widzę go w oknie. Patrzę na niego przez chwilę. Tym razem nie mam zamiaru się ,,gapić". Mimo tego, że jest bez koszulki opanowuję swój wzrok i moje oczy znowu lądują w zeszycie. Tym razem mam pecha, chyba już zdążył zauważyć, że się na niego patrzyłam, bo gdy następnym razem spoglądam w jego stronę widzę na jego twarzy szyderczy uśmiech, to samo maluje się w jego oczach. Chciałabym wiedzieć co o mnie myśli. Nie dlatego, że chcę aby mnie polubił, ale pragnę wiedzieć co nim kieruje, dlaczego taki jest. Już dłużej nie mogę na niego patrzeć, to nie da mi dostępu do jego mózgu. Mogę się wszystkiego jedynie domyślać.

Zapraszam do komentowania, halo!


SąsiedztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz