część 7

350 25 3
                                    

  Rozmawiałam z Tamarą przez kilka godzin. Głównie to ona miała mi coś do powiedzenia. Ja cierpliwie słuchałam jej opowieści. Tutaj cierpliwość jest na prawdę trafnym określeniem, bowiem mówiła ona o rzeczach związanych z moim dawnym życiem. Z trudem opanowywałam się by nie wybuchnąć i z największą wściekłością powiedzieć jak bardzo chciałabym tam wrócić. Moja przyjaciółka doskonale znała powód przeprowadzki. Tak samo jak ja twierdziła, że wyjazd ze wsi był bezsensowny. Gdy spytałam ją o mojego tatę mówiła, że nie widywała go ostatnio. Czyżby też się wyprowadził? Może dlatego nie przyszedł się ze mną pożegnać. Rozumiem, że chciał zakończyć wszystkie sprawy z moją mamą, ale kończyć także z własną córką? Szczerze mówiąc zawiodłam się na nim. Nie mogę doczekac się aż dowiem się prawdy o ich rozstaniu, które jak widzę teraz moja matka odreagowała całkiem znośnie.
  Moja mama jest na prawdę silną kobietą, a może chcę na taką wyjść przede mną? Właściwie możliwe, że już od dawna im się nie układało, a rozwód był tylko kwestią czasu. Po prostu ja nie brałam w tym wszysztkim udziału, więc nie wiedziałam jak długo ich małżeństwo zmierzało ku końcowi. Nie wykluczam więc opcji, że ta piękna kobieta odwrócona do mnie plecami już dawno wypłakała się przez jej relacje z tatą. Możliwe, że zostawiła za sobą to co złe i żyje z myślą o lepszej przyszłości.
  -Gdzie idziecie?-zapytałam.
  Już zasunęłam jej czarną sukienkę. Wystroiła się jakby szła do na prawdę drogiego lokalu lub na bardzo ważną okazję, ale podobno to miało być zwykłe wyjście z koleżanką.
  -Idziemy się przejść po klubach. Jest dzisiaj kilka imprez-uzyskałam odpowiedź.
  Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami. Nie sądziłam, że moja matka jeszcze chodzi na imprezy. Miała już czterdzieści lat.
  -No co? To już starszym nie wolno?
  -Po prostu nie wiedziałam, że z Ciebie taka imprezowiczka-zażartowałam.
-Nie czekaj na mnie. Wrócę późno-poinformowała mnie.
  Założyła płaszcz i zamknęła za sobą drzwi. Znowu nawiedziła mnie cisza. To pierwsza samotna noc jaką spędzę w tym domu. Właściwie nie mam specjalnych planów co do spędzenia dzisiejszego wieczora, a raczej już nocy.
  W oknie nie widzę mojego sąsiada. Musiałam tam zajrzeć pomimo wczorajszego incydentu. Robię to od pierwszego dnia gdy tutaj przyjechałam. Teraz będzie to dla mnie większym ryzykiem, bo w każdej chwili on może mnie zobaczyć. Już wie kto może czekać na niego w oknie na przeciwko. Kto wie czy kiedyś tego nie wykorzysta. Ponieważ go nie widziałam nie zawracałam sobie dłużej nim głowy.
  Spałam tylko do ósmej. Nienawidzę wstawać tak wcześnie, szczególnie teraz kiedy nie mogę wyjść na dwór i odetchnąć świeżością poranka. Latem jest to cudowne uczucie, ale w okresie pomiędzy zimą, a wiosną rano panuje ziąb.
  Schodzę na dół żeby sprawdzić czy mama już wróciła. Nie zastałam jej jednak w sypialni ani w salonie. Nie wróciła jeszcze do domu. Sięgam po telefon by do niej zadzwonić. Słyszę sygnął a zaraz po nim wiadomość z poczty.
  -Tu Ewa Rybicka. Nie mogę teraz rozmawiać. Zostaw wiadomość.
  Krótko i na temat. Nie nagrywam się jej na pocztę. Nie wiem czy ma to sens. Próbuję tylko kilka razy znowu się do niej dodzwonić. Za każdym razem słyszę jej automatyczną odpowiedź. Na prawdę się o nią martwię. Nie daje mi znaku życia przez kilka godzin. W końcu dostaję wiadomość ,,wszystko w porządku, córciu". Aha, czyli nie ma zamiaru mi się tłumaczyć, ani nie dowiem się, o której wróci do domu.
  Wracam do swojego pokoju i postanawiam posłuchać starych piosenek. Czasem łapie mnie chęć na posłuchanie tych dawniej sławnych wokalistów. Dzisiaj padło na Whitney Huston. Najpierw tańczę jak baletnica i śpiewam ,,I Will Always Love You", a następnie kusi mnie bardziej żywiołowe ,,I Wanna Dance With Somebody". Uwielbiam czas gdy mogę być całkowicie sobą. Nikt na mnie nie patrzy, nikt nie ocenia. Jestem tylko ja i mój brak talentu tanecznego oraz wokalnego.
  Czyżby tym razem miało być inaczej? Nie wydawało mi się dopuki nie spojrzałam w stronę Arka. Arka, który był tam i mnie obserwował. Siedział na obrotowym krześle i znowu się ze mnie śmiał. Jak dużo widział? Jak dużo usłyszał? Po raz kolejny stałam się dla niego pośmiewiskiem.
  Od razu gdy go widzę przestaję zachowywać się tak swobodnie. Opadam na łóżko z uczuciem okropnego zażenowania. Arek jest ostatnią osobą, przy której chciałabym zatańczyć tak jak przed chwilą, ostatnim człowiekiem, przy którym mogłabym dać upust swojemu szaleństwu. Jak mogłam być tak nieostrożna.
  Biorę do ręki telefon, bo nie wiem co innego mogłabym zrobić. Nerwowo przeglądam wszystkie aplikacje jakie zainstalowałam. Jak się okazuje na messengerze mam nową wiadomość. Wiadomość w folderze ,,inne". Arek wysłał mi film, na którym tańczę. Nagrał mnie. To już przesada. Stanę się pośmiewiskiem do końca życia.
  Zaglądam w okno. Mój sąsiad nie zmienił swojego położenia. Ciągle obserwuje mój pokój. Siadam na krześle na przeciwko niego. Nie będę się przed nim ukrywać.
  ,,Co masz zamiar zrobić z tym filmem?"-odpisałam.
  ,,Na pewno kiedyś mi się przyda"-błyskawicznie dostałam odpowiedź.
  ,,Zabiję Cię jeśli komuś go pokażesz"
  ,,To groźba karalna"
  ,,Nie obchodzi mnie to. Nie masz prawa mnie nagrywać"
  ,,Okazało się, że nie jesteś sztywniarą. Musiałem to uwiecznić"
  Co za bezczelny typ. Zawsze wie co odpowiedzieć. Ma usprawiedliwienie dla każdego swojego zachowania. Nie wytrzymam tego dłużej. Arek jest zbyt pewny siebie, jest nieobliczalny. Nie chcę dłużej tu mieszkać. Moja mama nie wie kim jest ten człowiek. Chcę wrócić do taty. Teraz jestem tego pewna.
  Poruszam temat mojego ojca następnego dnia gdy jadę z mamą do szkoły.
  -Czy mogłabym odwiedzić tatę?-zapytałam wprost.
  Stwierdziłam, że bezpośrednie pytanie nie zrobi na niej wrażenia. Wczoraj przekonałam się, że pogodziła się na dobre z ich rozstaniem.
  -Nie-odpowiedź dostałam szybko.
  -Dlaczego? Nie możesz zabraniać mi kontaktu z nim.
  Po raz kolejny poczułam potrzebę buntu. Ona chyba nie liczyła, że wszystko pójdzie po jej myśli, a ja nieświadoma niczego nie będę oczekiwała wyjaśnień. Powinna być na to przygotowana.
  -Nie chcę żebyś w ogóle o nim mówiła.
  -Będę o nim mówić. Albo jeszcze lepiej, jeżeli nie powiesz mi co jest powodem waszego rozwodu sama do niego pojadę i wszystkiego się dowiem. Nie rozumiem dlaczego robisz z tego taką tajemnicę.
  Mam nadzieję, że to skłonni ją choć do odrobiny prawdy. Widzę jak bardzo pragnie tego bym najwyczajniej zapomniała o moim ojcu. Nie chce bym się z nim spotkała. Takie ultimatum musi ją przekonać do mówienia. Jeśli nie jestem skłona zrobić to co zadeklarowałam. Odwiedzić go.
  -Dobrze-zaczęła-Powiem Ci dlaczego jest tak, a nie inaczej.
  Przedłużała, a ja niecierpliwiłam się coraz bardziej. Niedługo będziemy pod moją szkołą, a ja chcę usłyszeć choć część całego powodu.
  -Twój ojciec, znalazł sobie inną kobietę-powiedziała w końcu.
  Nie mogłam w to uwierzyć. Mój tato? Nie wyobrażam go sobie z kimś innym. Mało tego nie potrafię uwierzyć w to, że byłby skłonny do czegoś takiego. Nie sądziłam, że prawda będzie aż tak bolesna. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.
  -Chciałaś wiedzieć.
  Mama mówiła teraz bardzo poważnym wyrazem twarzy. Z pewnością nie chciała okazywać słabości. Rozumiem ją. Nie możemy się teraz załamywać. On od nas odszedł. Możliwe, że teraz chce założyć nową rodzinę. Nie potrzebuje już mnie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek ze mnie zrezygnuje.

Pisać dalej?
 

 

SąsiedztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz