część 31

232 18 2
                                    

  Inga nie spytała mnie dlaczego jestem w tak dobrym humorze chociaż wczoraj byłam w całkowitej rozsypce. Po jej spojrzeniach wyraźnie widziałam, że chce o to spytać, albo nawet samym wzrokiem próbowała mnie nakłonić do mówienia. Nie zdołała jednak osiągnąć swojego celu. Po wczorajszym nic szczególnego nie zmieniło się w moich relacjach z Arkiem poza tym, że raczej jesteśmy już pogodzeni. Emocje nas poniosły i tyle. Nie będę go wpuszczać do mojego życia tylko przez jeden mały epizod. Możemy się od tej pory zwyczajnie zacząć przyjaźnić skoro wszystkie nieporozumienia sobie wyjaśniliśmy. O pocałunku, który raczej przez długi czas będę wspominała z rozpalobymi policzkami mogę w tym momencie powiedzieć tylko Tamarze. Chociaż obydwie jeszcze niedawno chciały wypruć jego wnętrzności moja przyjaciółka, teraz na odległość, przyjęłaby to raczej z entuzjazmem. Inga od razu zaczęłaby tłumaczyć mi w co takiego się wpakowałam, a ja doskonale wiedziałam, że w przeciwieństwie do jej opinii w nic się nie wpakowałam. Między nami być może rodziła się przyjaźń. Liczę na to, że nie będę musiała dawać mu kolejnej szansy poza tą, którą dostał ostatnio.
  Tak jak wczoraj mogłam liczyć na podwózkę do domu i pyszny, wspólny posiłek tak dzisiaj po powrocie do domu nawet nie zastaję mamy. Nic nie mówiła, że gdzieś jedzie, ale najwyraźniej to, oczywiście, nie była moja sprawa. Rzuciłam swój plecak na kanapę w salonie i nalałam sobie do szklanki wody. Pragnęłam spędzić to popołudnie na beztroskim oglądaniu telewizji, ale tuż po tym jak uświadomiłam sobie, że nie ma weekendu, a jutro sprawdzian z historii sam się nie napisze uznałam, że bezsensowne programy na TVN mają bardzo dużo sensu. Opiłam się kilkoma szklankami wody i powróciłam do rzeczywistości. Musiałam nauczyć się na ten sprawdzian. Moja sytuacja nie była zbyt kolorowa, a więc nie mogę sobie pozwolić nawet na przyłapanie podczas ściągania, tym bardziej, że w tym też nigdy orłem nie byłam. Musiałam zdać się na własny mózg i jego ograniczoną pojemność. Gdy byłam już na górze, u siebie sięgnęłam po książkę i z trudem czytałam jak zawsze o II wojnie światowej. Po pierwszych kilku zdaniach strasznie mi się to znudziło dlateto zsunęłam się z łóżka na podłogę i zwyczajnie położyłam sobie podręcznik na twarz. Taka super zabawa. Zamknęłam oczy i miałam ochotę zasnąć i obudzić się dopiero w wakacje, wolna od obowiązków szkolnych. Leżałam w takiej dziwnej pozycji aż usłyszałam dzwonek do drzwi, który kompletnie wyprowadził mnie z równowagi, a także wybudził z melancholii w jakiej się pogrążałam. Zbiegłam pospiesznie na dół, by sprawdzić kto postanowił złożyć mi niezapowiedzianą wizytę. Myliłam się. Wizyta została zapowiedziana wczoraj. To Arek. Zoabczyłam go przez wizjer. Zanim jednak zdobyłam się na otwarcie mu drzwi musiałam zrobić kilka głębokich wdechów. On widocznie nie miał zamiaru dłużej czekać aż łaskawie otworzę tylko po prostu wszedł jak do siebie przyłapując mnie tym samym na próbie opanowania własnego organizmu.
  -Zawsze tak robisz zanim otworzysz komuś drzwi?-zadał pytanie zamiast przywitania.
  Przewróciłam oczami.
  -A Ty, jak sądzę, zawsze wchodzisz jak do siebie?
  -Nie. To wyjątkowa sytuacja-powiedział po czym podszedł i objął mnie ramieniem.
  Czyli to była teraz nasza forma przywitania. Ale czy na pewno? Jego uścisk trwał trochę za długo. Musiałam sama wyrwać się z jego ramion.
  -Nie pozwalaj sobie-wycelowałam w niego palcem wskazującym i zwęziłam powieki.
  -Stęskniłem się za Tobą-wzruszył bezradnie ramionami.
  -Przyjaciele czasem tak mają-stwierdziłam.
  Ruszyłam w stronę kuchni. On podążał zaraz za mną. Tylko, że zamiast dotrzeć według moich śladów do kuchni on zatrzymał się w salonie i rozsiadł się na kanapie.
  -Muszę przyznać, że serio macie fajny dom. Wczoraj już o tym wspominałem, ale podoba mi się tak, że będę wpadał częściej-mówił.
  Ależ on jest pewny siebie. Nie sądziłam nawet, że można być aż tak śmiałym. Muszę przyznać, iż to sprawiało, że atmosfera natychmiast się rozluźniała. Mam wrażenie, że była mniej napięta ode mnie. To w końcu nasze pierwsze spotkanie, o którym wspólnie zadecydowaliśmy. Mieliśmy pewność, że nikt nam nie przeszkodzi i byliśmy zupełnie sami.
  -Poza tym dzisiaj mogę się mu lepiej przyjrzeć-dodał.
  -Chcesz coś do picia?-zapytałam jako dobra gospodyni.
  -Obejdzie się bez-uznał.
  Nie miałam innego wyboru jak dołączyć do niego. Siedział w jednym z rogów kanapy. Postanowiłam, że usiądę w jak najdalszej odległości od niego.
  -Więc?-zaczęłam-Mamy jeszcze coś do obgadania.
  -Serio?-zapytał.
  Wiedział o czym mówię. W końcu sam mi powiedział, że wyjaśni co się wtedy wydarzyło. Niech nie udaje niezorientowanego. Uznałam to za warunek mojego przebaczenia. Czekam aż go spełni.
  -Myślałem, że między nami w porządku-wyznał-Mówiłem Ci, że żałuję.
  -Tak, jest w porządku. Tak myślę-teraz przestałam patrzeć mu w twarz, a zaczęłam obserwować ciemny ekran telewizora-Nie potrafię zapomnieć o tym co do mnie powiedziałeś. Masz pojęcie jak się przestraszyłam?
  -To przez to siedzimy w takiej odległośći od siebie?-uniósł do góry jedną brew.
  -Nie-nieśmiało się uśmiechnęłam.
  Musiałam się przysunąć, bo rozmowa osób siedzących w takiej odległości jak my była dosyć dziwna. Z perspektywy osoby trzeciej wyglądalibyśmy jakby oddzielało nas pole siłowe.
  -A może chodzi Ci o wczoraj?-zapytał.
  Zarumieniłam się na to wspomnienie. Chociaż próbowałam powstrzymać zaróżowienie się twarzy to sądzę, że nie do końca to poskutkowało. Pomimo tego cieszę się, że sama nie musiałam poruszać dziś tego tematu.
  -Wczoraj... To... Było...
  -Nie chciałaś tego?-przerwał mi nieudany wywód myśli.
  Teraz moja twarz musiała wyglądać jakby stanęła w płomieniach. Czy ja muszę aż tak okazywać to głupie zakłopotanie.
  -Nie... To znaczy... Tak...
  Postanowiłam głęboko nabrać powietrza. Wiem, że mój głośny oddech mu nie umknie, ale inaczej jąkałabym się już ciągle.
  -To nic nie znaczyło. To znaczy znaczyło, ale to nic.
  Zagryzłam wargę. Powinnam przy okazji ugryźć się w język. Co ja w ogóle wygaduję?
  -Niepotrzebnie...
  -Csi...-przerwałam mu-Było w porządku. To znaczy podobało...-znowu mówię za dużo.
  Widziałam już ten jego zwycięzki uśmiech na twarzy. Właśnie to chciał usłyszeć. Jego ego zostało podbudowane. Nie ma sprawy Arek.
  -Mi też się podobało-stwierdził.
  W tym samym czasie przyszły do mnie dwie wiadomości. Jedna z pytaniem o notatki na historię, a druga od... Maksa z pytaniem o samopoczucie. Odczytałam obydwie. Kiedy na nie odpisywałam czułam na sobie przeszywający wzrok Arka, a gdy podniosłam oczy do góry zostałam jego pytające spojrzenie.
  -To Ma... Mama-zaczęłam się tłumaczyć.
  Właściwie wcale nie musiałam tego robić. Jak wiemy ze stereotypu ,,tylko winny się tłumaczy". Być może poczułam się jak zdrajczyni gdy pisałam z Maksem. Nie powinnam się tego wstydzić przed Arkiem, którego chyba mogę nazywać moim przyjacielem, ale intuicja podpowiadała mi, że będzie lepiej dla Maksa gdy jego kolega nie dowie się, że mamy jakikolwiek kontakt. Z resztą na grillu skutecznie odstraszył Filipa, który po tym jak poszedł dla mnie po piwo już nie wrócił, a w zastępstwo przyszedł nie kto inny niż mój sąsiad.
  -Pyta co chcę na obiad-tłumaczyłam dalej-I Inga. Mamy jutro notatki... To znaczy sprawdzian z historii. Chciała notatki. Właściwie uczyłam się zanim przyszedłeś.
  -Przeszkodziłem Ci? To nic-machnął ręką, a po chwili stał już na równych nogach-Pouczysz się ze mną.
  Podał mi rękę i pomógł wstać z kanapy. Szłam, a w moich myślach krążyły wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Mój pokój jeszcze nie przestał kojarzyć mi się z naszym pocałunkiem.
  -A więc tak wygląda od środka cel moich obserwacji-powiedział gdy weszliśmy.
  Zdążyłam już wziąć książkę do ręki, ale musiałam na chwilę zza niej wyjrzeć. A oto stał przede mną superseksowny i niebezbiecznie pociągający facet. Czarne potargane włosy i szare oczy dodawały mu łobuzerskiego stylu. Poza tym jego wiecznie idealne mięśnie oraz rysy twarzy, po których mam ochotę przejechać ręką i przyciągnąć do siebie. Zaśmiałam się pod nosem gdy uświadomiłam sobie co on by zrobił gdyby umiał czytać w moich myślać. O rany! Brzmię jak napalona fanka. Tylko nie to.
   -No co?-chyba usłyszał mój cichy śmiech-Zdarzyło mi się do Ciebie zajrzeć.
  Właśnie sobie uświadomiłam, że ostatnio miał to okazję robić dosyć często podczas gdy ja nawet nie mogłam zdać sobie z tego sprawy. W końcu unikałam patrzenia w stronę tamtego okna.
  -Chyba nie powinieneś się do tego przyznawać-stwierdziłam kiedy oglądał pamiątki znad morza na komodzie.
  -Brzmię jak stalker, co nie?-zaśmiał się przesypując piasek z ramki-Jestem nim.
  Zaczęłam się śmiać usiłując spojrzeć na niego zirytowana, że mówi mi takie rzeczy. Gdyby tylko zaczął podejrzewać mnie o jakiekolwiek podglądanie, nie miałabym wymówki.
  -Tak czułam-skłamałam.
  Próbowałam zacząć się uczyć, ale on musiał zacząć luźny temat o tym kiedy byłam nad morzem. Musiałam opowiedzieć mu o swoich wakacjach. Wtedy już nie przechadzał się po pokoju, a leżał tuż obok mnie co chwilę wiercąc się i trącając mnie ręką oraz głową.
  -Chyba mieliśmy tutaj przyjść żebym się pouczyła-przypomniałam mu kiedy opowiadał mi o swoim sportowym obozie i tym samym pierwszym w życiu spróbowaniu alkoholu.
  -Nie chcesz wiedzieć co było dalej?-zapytał zawiedziony chwytając moją rękę, którą oczywiście od razu mu wyrwałam.
  -Chcę wiedzieć jaka była sytuacja w Niemczech po II wojnie światowej.
  Przewrócił oczami i znowu zaczął błądzić po pokoju.
  -Ty też masz na mnie niezły widok-nie dał mi przeczytać nawet jednego zdania.
  -Mhm-mruknęłam nie odrywając wzroku od książki.
  -Nic dziwnego skoro ja swobodnie mogłem obserwować Cię w bieliźnie uwzględniając każdy najdrobniejszy szczegół.
  -Przestań-rozkazałam po chwili wybuchając śmiechem.
  Nie mogę uwierzyć w to, że miałam ochotę na spędzanie z nim czasu podczas gdy on wygadywał takie głupoty.
  -Nie widziałeś mnie-zaprzeczyłam.
  -Nie wiesz nawet ile widziałem-zapewnił.
  Zammilkłam udając, że jestem strasznie zaciekawiona lekturą. Wtedy on też zamilkł. Położył się obok mnie i zaczął całować moje ramie, którego nie zakrywał rękaw szarej koszulki.
  -Co Ty wyprawiasz?-zapytałam tonem możliwie obojętnym by nie wprawić go w zakłopotanie.
  Nie od razu przestał, ale czując na sobie mój wzrok postanowił oderwać się od mojej skóry. Następnie przytulił do tego samego miejsca swoją twarz mrucząc.
  -Błagam nie rób mi tego-szeptał mi w rękę.
  -Uczę się.
  Odepchnęłam dłonią jego twarz i spojrzałam mu w oczy. Posłusznie wstał i znowu zaczął przechadzać się po pokoju.
  -Może chcesz mnie spytać?-zaproponowałam.
  Machnął ręką przeszukując już drugą szufladę. Pozwoliłam mu na to, bo nigdy nie prowadziłam żadnych prywatnych pamiętników, ani czegoś podobnego. Nie mógł tam znaleźć nic interesującego. Wyjął jednak jakiś zeszyt po czym położył się obok mnie opierając się głową o mnie.
  -Co to?-włączyłam czujność.
  -Jakieś notatki z polskiego-stwierdził.
  Uwierzyłam mu, ale jednak sama byłam ciekawa co takiego mogłam tam zapisać. Mój Boże! Przecież tam były złote myśli, które pisałam w wieku siedmiu lat.
  -Dawaj to!-wrzasnęłam i wyrwałam mu z dłoni moją własność.
  -Ej chciałem poczytać-gwałtownie odwrócił się w twarzą w moją stronę.
  -Nie dostaniesz go.
  Trzymałam zeszyt za sobą jak najdalej od zasięgu jego dłoni. Patrzyłam mu w oczy próbując przewidzieć następny ruch. Nie wierzę, że zapomniałam o czymś takim! Jeszcze nie potrzenie stało się to dla mnie tak ważne, że wzięłam to ze sobą podczas przeprowadzki. Niech to szlag! Ciekawe jak dużo przeczytał.
   ,,Amelka powiedziała, że jest czarodziejką, a tylko ja mogę być czarodziejką. Już jej nie lubię"
  ,,Wiktor powiedział, że mi żyła pęknie w pupie gdy będę tak krzyczeć. Dlaczego on jest dla mnie taki nie miły?"
  ,,Moja mama zrobiła naleśniki. To najlepsza osoba na świecie."
  Może jednak prowadziłam pamiętnik. Tak czy inaczej dostał się on w niepowołane ręce. Wyrwał mi go z dłoni i zaczął z nim uciekać. Jednocześnie przekłdając w pośpiechu kartki szukając kolejnych głupich wpisów.
  -Arek!!!-krzyczałam zbiegając za nim po schodach-Dawaj to!!!
  Mój Boże. To jeszcze gorsze niż gdyby przeczytał moje wiadomości. Za wszelką cenę musiałam go odzyskać. Po to by spalić go i zapomnieć.
  -Proszę-powiedziałam gdy goniłam go aż do salonu.
  Skakałam próbując chwycić rzecz należącą do mnie, ale jego ręką w połączeniu ze wzrostem była dla mnie wielkością niemożliwą do osiągnięcia.  On żeby zdenerwować mnie jeszcze bardziej zaczął czytać moje wypociny.
  -Tutaj mam na prawdę pikanty fragment-udał zafascynowanego-Wiesz o tym, że mówiąc chłopakowi, że ma siusiaka większego niż kosmos nie robisz mu przykrości?-zapytał nawiązując do jednego z moich badziewnych wpisów.
  -Błagam, oddaj to i udaj, że tego nie widziałeś.
  -W sumie mógłbym.
  -Mądrze.
  -Ale chcę w zamian od coś od Ciebie.
  -Niby co?
  W odpowiedzi podszedł do mnie i musnął palcem moje usta.
  -Nie na mowy-odmówiłam.
  Jesteśmy tylko przyjaciółmi-jak powiedziałam. Niech nie liczy na nic więcej.

Jak obiecywałam są codziennie.
 
 
  
             
 

SąsiedztwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz