Rozdział 11

2.5K 121 9
                                    


„Człowiek oczekuje pomocy od bliźnich, potrzebuje jej, albowiem dopiero wtedy, gdy wytkną mu jego grzechy, dojrzy je wyraźniej."

***

Ktoś zapukał do jej pokoju.

- Proszę... -powiedziała cicho i w drzwiach stanął Draco Malfoy w stroju śmierciożercy.

- Jesteś już gotowa? Pokażesz mu co potrafisz. – uśmiechnął się pocieszająco do Hermiony.

- Tak,chodźmy już. Chcę mieć to jak najszybciej za sobą... Draco, a jeśli sobie nie poradzę? Ukarze mnie?

- Hermiono,nie bój się... Idzie ci dobrze, wszystko się ułoży, zobaczysz. Postaraj się nie denerwować i pomyśleć o czymś przyjemnym... Może o naszym wczorajszym pocałunku.– mrugnął do niej z uśmiechem, a ona zarumieniał się. Dalej nie wiedziała dlaczego to zrobiła... To był jej pierwszy pocałunek, wspaniałe uczucie. Od razu poprawił jej się humor. Wyszli razem z jej pokoju i weszli do dużej, jasno oświetlonej Sali. Wszyscy już byli, stali w okręgu wokół Lorda. Hermiona zauważyła, że w okręgu są dwa wolne miejsca. „Jedno dla Dracona i jedno dla...mnie" pomyślała i przeszedł ją dreszcz.

- Hermiono,podejdź do mnie – zwrócił się do niej Czarny Pan. – Avery, Nott... Przyprowadźcie więźnia. – wywołani mężczyźni wyszli z Sali i za chwilę wrócili prowadząc jakiegoś związanego człowieka. Rzucili go u stóp Lorda Voldemorta i cofnęli się na swoje miejsca w kręgu. – Zabij go! – rozkazał Czarny Pan. Hermiona uniosła różdżkę i wycelowała w człowieka, który podniósł na nią wzrok. Jego oczy były jasnoniebieskie. Miał około 40 lat.

- Błagam... -wyszeptał.

- Hermiono,zrób to. – Czarny Pan się niecierpliwił.

- Ja... ja nie dam rady...

- Czyżby Dracon nie był dobrym nauczycielem? Mówiłeś, że wszystko poszło dobrze –zwrócił się do chłopaka, który zrobił się nagle blady, upadł na kolana i na klęczkach podszedł do swojego Pana.

- Mój Panie... Gdy trenowaliśmy wszystko szło dobrze... Nie wiem co się stało...

- Musisz ponieść karę Draconie. – Hermiona zauważyła, że Narcyza złapała Lucjusza za rękę. Draco popatrzył na nich, a następnie przeniósł wzrok na Hermionę. Dziewczyna dostrzegła w jego oczach tylko przerażenie. Wiedziała, że jest tylko jeden sposób, aby mu pomóc. Draco wstał, wyprostował się i czekał na karę. Lord Voldemort wycelował różdżkę w przerażonego chłopaka i już miał wypowiedzieć zaklęcie, gdy Hermiona przerwała mu:

- Avada kedavra! – udało jej się. Salę wypełnił błysk zielonego światła, a mężczyzna znieruchomiał u jej stóp. Czarny Pan opuścił różdżkę.

- Wspaniale.Cóż, Draconie, wydajesz się dobrym nauczycielem. Powierzam ci kolejne zadanie.Nauczysz Hermionę zaklęcia Cruciatus. Dam wam tyle czasu, ile będziecie potrzebować. Uważam, że powinniście już wrócić do Hogwartu. Nie chcemy tutaj żadnej inspekcji z ministerstwa. Draconie, zabierz pannę Granger do Hogwartu już teraz, ale przedtem przebierzcie się w uczniowskie szaty. Severusie, czy uda im się aportować w twoim gabinecie?

- Tak,Panie. To jedyne miejsce, w którym mogą to zrobić bezpiecznie.

- Zatem idźcie już. Na następne spotkanie wezwę was tak, jak pozostałych. Hermiono,gdybyś nie mogła przybyć, skontaktuj się z Draconem, on cię zabierze.

- Dobrze.To... dobranoc. – ukłoniła się tak, jak zrobił to Draco i razem z nim wyszła.

- Wyczaruję nam ubrania. – powiedział szybko chłopak. – Chyba wiesz, że w Hogwarcie dalej musimy się zachowywać tak jak wcześniej? Nikt nie może niczego podejrzewać.

- Tak,wiem. – Dziewczyna narzuciła na siebie szaty w barwach Gryffindoru, złapała Dracona za rękę i razem się teleportowali. Szybko wyszła z gabinetu Mistrza Eliksirów skierowała się do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Przeszła przez dziurę pod portretem i weszła do Gryfońskiego saloniku. Oczy wszystkich obecnych skierowały się w jej stronę.Harry, Ron i Ginny szybko wstali ze swoich miejsc i podeszli do niej.

- Hermiono,gdzie ty się podziewałaś? Co się stało? Dlaczego cię nie było? Czemu nic nam nie powiedziałaś? – przyjaciele zasypali ją gradem pytań, ale ona ich zignorowała.

- Jestem zmęczona – powiedziała tylko i poszła do swojej sypialni. Przyjaciele patrzyli na nią smutnym wzrokiem, zwłaszcza Harry. Hermiona poczuła w sercu ukłucie żalu... Szybko poszła się wykąpać i założyła pidżamę. Bezskutecznie próbowała ukryć Mroczny Znak. W końcu owinęła przedramię bandażem. Wyszła z łazienki dopiero wtedy, gdy była pewna, że czarny wąż nie wystaje spod bandaża. Położyła się na łóżku i udała, że śpi. „Będzie trudniej niż myślałam..."

Oczy Twe tak pragnęły czułościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz