Rozdział 52

1.4K 73 17
                                    


„Na słońce i na deszcz, na dobre i na złe o każdy dzień, o każdą noc już jutro Cię poproszę. O rękę, dłonie dwie, serce, duszę, sen, o cały świat poproszę Cię, bądź ze mną tu na dobre i złe. Wiem, przepraszam Cię, było trochę złego. Jedno wiem na pewno – w Tobie mój sens."

***

Razem z Narcyzą aportowały się przed Riddle Manor. Ze wszystkich stron słychać było trzaski teleportacji. Hermiona już od pierwszych chwil czuła się nieswojo. Wszyscy na nią patrzyli. Głównym powodem tego był strój dziewczyny. Wszyscy mieli na sobie zwykłe czarne szaty śmierciożerców. W tłumie ciemnych postaci Hermiona świeciła jak anioł. Rzuciła Narcyzie spojrzenie pełne wyrzutu, ale ta tylko uśmiechnęła się uspokajająco.

- Wow, Hermiono, świetnie wyglądasz... – do kobiet podszedł Rosier. – Z jakiej to okazji?

- Bez okazji. – Hermiona wzruszyła ramionami. Nie lubiła mężczyzny odkąd wysłał jej kontrakt małżeński.

- Czarny Pan nie będzie zadowolony z twojego ubioru.

- Myślę, że Czarnemu Panu się spodoba, Rosier. A teraz wybacz, robi się chłodno, wejdziemy do środka. – Narcyza skończyła rozmowę z Evanem i pociągnęła Hermionę w stronę drzwi. Wszyscy zaczęli wchodzić do środka. Lorda Voldemorta jeszcze nie było. Prawie wszyscy patrzyli ukradkiem na Hermionę cicho komentując jej wygląd do swoich sąsiadów. Do salonu wszedł Chris. Skinął głową w stronę Hermiony i uśmiechnął się smutno. Śmierciożercy rozsiedli się wygodnie w oczekiwaniu na Czarnego Pana. Pojawił się po piętnastu minutach. Zamiast szat miał na sobie czarny, dopasowany garnitur. Zdziwił się, gdy zobaczył Hermionę. Wydawał się czymś zdenerwowany. Śmierciożercy zajęli swoje zwyczajowe miejsca.

- Dzisiejsze spotkanie będzie miało odrobinę inny charakter...- głos zadrżał mu ledwo słyszalnie. Jego słowa sprawiły, że śmierciożercy zaczęli spoglądać po sobie zaskoczeni. Hermiona zauważyła, że unikał patrzenia na nią. Niepokój w jej sercu wzmagał się z każdą chwilą. Narcyza uśmiechała się szeroko. – Podjąłem bardzo ważną dla mnie decyzję. Decyzję, która diametralnie odmieni moje życie. Wy jesteście moją rodziną. Dlatego chciałem żebyście byliprzy tym obecni. Chciałem mieć świadków.

Wśród śmierciożerców rozległy się szepty. Lord Voldemort nigdy się tak nie zachowywał. Musi chodzić o coś bardzo ważnego.

Czarny Pan sięgnął do kieszeni spodni i wyjął małe, czarne pudełeczko. Znikąd popłynęła cicha, wolna melodia.

- Hermiono... – jego głos był mocny, ale delikatny i melodyjny.Dziewczyna drgnęła delikatnie i zrobiła krok do przodu.

- Wyjdź trochę bliżej – szepnęła Narcyza i popchnęła delikatnie Hermionę. Dziewczyna nie wiedziała, co się dzieje. Cała ta sytuacja była co najmniej dziwna. Tom podszedł do niej i popatrzył w oczy. Po chwili zrobił coś, czego nikt by się nie spodziewał. Coś, co wprawiło w osłupienie wszystkich – nawet Narcyzę. Uklęknął. Upadł na kolana przed zwykłą dziewczyną,w dodatku szlamą. Wszyscy wpatrywali się w nich w milczeniu nie wywołanym bynajmniej podniosłym nastrojem, ale po prostu szokiem. Hermiona nie była wstanie wykrztusić słowa.

- Hermiono Granger, przysięgam kochać cię do końca życia. Chcę być przy tobie w każdej chwili bez względu na wszystko. Wyjdź za mnie.

W ciszy jaka nastąpiła po jego słowach słychać było pojedyncze oddechy śmierciożerców. Hermionie zakręciło się w głowie. Czy Lord Voldemort właśnie jej się oświadczył? Do oczu napłynęły jej łzy.

- Hermiono, zostaniesz moją żoną?

Chciała mu tyle powiedzieć. Pragnęła wykrzyczeć jak bardzo go kocha, że chce z nim być, nigdy go nie zostawi. Zamiast tego powiedziała tylko jedno słowo:

Oczy Twe tak pragnęły czułościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz