Rozdział 39

1.7K 77 21
                                    


„Lecz serce wie więcej, przeczuwa szczęście..."

***

Przy śniadaniu kolejne 9 sów z identycznym zwitkiem pergaminu wleciało do jadalni, lądując przed zarumienioną z gniewu Hermioną.Wszyscy obserwowali z zaciekawieniem, jak dziewczyna odwiązuje dokumenty i po kolei odczytuje nazwiska.

- Adrian Pucey... Vincent Crabbe... Evan Rosier... Gregory Goyle... Walden Macnair... Thorfinn Rowle... Blaise Zabini... Teodor Nott... Marcus Flint... Co to ma być? Większość tych osób to przecież uczniowie Hogwartu. Ze Slytherinu –dodała takim tonem, jakby to wyjaśniało wszystko. – Zabini, ty coś o tym wiesz?

Chłopak udał, że nie słyszał, co powiedziała. Hermiona westchnęła, odsunęła nietknięte śniadanie i wyszła z jadalni z naręczem pergaminów. Za zakrętem wpadła na kogoś.

- Co to ma być?! –krzyknęła zirytowana. – Jakieś deja vu?

- Przepraszam,zrobiłem to niechcący. – Chris wydawał się rozbawiony, gdy pomagał jej zbierać pergaminy z podłogi. – Co to?

- Moje kontrakty małżeńskie – jej zrezygnowany ton jeszcze bardziej go rozbawił.

- Tyle? Dziewczyno,bez szaleństw! Wystarczyłby ci jeden – mrugnął do niej.

- Ja ich nie chcę.To oni cały czas je przysyłają – poskarżyła się.

- Widocznie masz tutaj niezłe wzięcie.

Hermiona prychnęła gniewnie.

- Jeśli pozwolisz pójdę do siebie. Muszę dołączyć te 9 kontraktów do pozostałych dwóch.

- Oczywiście, do zobaczenia. – uśmiechnął się.

- Cześć.

***

- Severusie, zrobisz to?

- Panie... Nie wiem czy powinienem.

W pokoju znajdowało się dwóch mężczyzn. Czarny Pan stał przy oknie wpatrzony w dal, Snape znajdował się tuż obok. Obydwaj trzymali w rękach kieliszki z winem. Ich różdżki leżały obok siebie na biurku. Na ustach Lorda Voldemorta czaił się mały uśmiech.Severus patrzył na swojego mistrza w pełni skupiony.

- Dobrze wiesz, że ufam tylko tobie. – Lord odwrócił się w stronę mężczyzny i spojrzał mu w oczy. – Nie schrzanisz tego, Snape. Zrobisz to delikatnie. Nikt nie może się domyślić.

- Panie to się nie...

- Uda się – przerwał mu Riddle. – Wyeliminuj wszystkich. Szczególnie JEGO. Musisz to zrobić przednim, Severusie. Jeśli ci się uda, to, możesz mi wierzyć, nie będzie większego śmierciożercy niż Severus Snape.

- Dziękuję, Panie...Ale on może już w tej chwili tam być...

- Więc na co czekasz? Dlaczego jeszcze tu jesteś?

- Już idę, Mistrzu.

- Gdybyś czegoś potrzebował,po prostu powiedz.

Snape skłonił się ostatni raz i wyszedł. Czarny Pan ponownie wpatrzył się w horyzont za oknem.

- Już niedługo... -uśmiechnął się.

***

- Mogę wejść,Narcyzo?

- Jasne. Coś się stało?

- Nie, nic... -westchnęła Hermiona wchodząc do pokoju. – Chciałam tylko z tobą porozmawiać.

Oczy Twe tak pragnęły czułościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz