Rozdział 23

2K 90 14
                                    


„Nie bój się, nie wstydź się mówić, że kochasz, nie milcz, bo miłość znów cię ominie..."

***

Nie spała prawie całą noc. Nie płakała, nie miała już czym. Wydawałoby się, że nie powinna tak rozpaczać. Nikt przecież niczego jej nie obiecywał. Ale czuła się skrzywdzona,oszukana. Była pewna, że po balu coś się zmieni. Nie spodziewała się tylko, że na gorsze. Miała teraz bardzo trudną decyzję do podjęcia: wrócić do szkoły i zapomnieć czy szukać go w nadziei, że będzie chciał z nią być. „Po co w ogóle mam go szukać? Przecież on i tak nic do mnie nie czuje. Nie będziemy razem. Nigdy. On nie związałby się ze szlamą. Chyba lepiej będzie zapomnieć. Gdyby to było takie proste." Cały czas był obecny w jej myślach. „Co mam zrobić?" pytała samą siebie. Po dłuższym zastanowieniu uznała, że najlepiej będzie iść do Snape'a. Zapukała do drzwi jego pokoju i weszła, gdy usłyszała chłodne zaproszenie.

- Granger? Czego chcesz? – jego ton był taki jak zawsze, zimny, nieprzyjemny.

- Panie profesorze,musi mi pan pomóc.

- W czym? I w ogóle dlaczego miałbym ci pomagać,Granger? – na jego twarzy pojawił się drwiący uśmiech.

- Proszę, profesorze.Tylko pan może to zrobić... – jej głos zaczął się łamać.

-Siadaj, Granger i powiedz o co chodzi. Nie obiecuję, że ci pomogę, ale chcę wiedzieć.

-Chodzi o Czarnego Pana. Ja chcę go znaleźć.

-Czyś ty oszalała, Granger?! Po co ci to?! Skoro Czarny Pan odszedł to dlatego,że nie chciał już z nami być. Nie ma sensu go szukać! Koniec kropka.

-Ale... – zaczęła Hermiona.

-Żadnego ale. Wyjdź, Granger, jestem zajęty.

Hermiona wyszła z pokoju i skierowała się na dwór. Usiadła na ławce, na której siedzieli wczoraj i rozpłakała się. Czuła się bezsilna.

***

Wysoka postać szła powoli między nagrobkami na starym, zapuszczonym cmentarzu. Po raz kolejny tu wraca. Znów idzie szukać spokoju pośród umarłych, bo żywi nie umieją mu go dać. Tom Riddle wyciągnął białą różę i położył na grobie, przy którym się zatrzymał.

-Znów tu jestem, Anne... Przyszedłem do ciebie, skarbie. Cały czas pamiętam,codziennie myślę o tobie. Wiesz, Anne, zakochałem się... Znowu. Wiem, że nie powinienem. Miałem kochać już zawsze tylko ciebie, ale jesteście do siebie tak bardzo podobne. Wiesz, że też jest brunetką?

Nagle nad grobem zaczął materializować się jakiś kształt. Z początku był to bezkształtny obłok, później zaczął formować się w postać ludzką. Długie,kręcone włosy, szczupła figura, piękna, dobra twarz. Przed Tomem Riddlem stała Anne Potter. A raczej jej duch. Lekko niebieskawa i przezroczysta postać jego ukochanej dziewczyny. Tom nie wiedział co powiedzieć. Postać zbliżyła się do niego i przyłożyła mu chłodną dłoń do policzka.

-Tom...

-Anne... Jak... Co... Czy ty...

-Nie zmartwychwstałam, Tom. Jestem duchem. Każdy duch może raz ukazać się ludziom. Zrobiłam to teraz, bo wydaje mi się, że jestem ci potrzebna. Wiem o wszystkim, Tom...

-Przepraszam, Anne... Nie powinienem pozwolić na miłość.

-Tom, posłuchaj mnie. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Mnie już nie ma, ale ty musisz żyć normalnie. Tak jak wcześniej. Kocham cię cały czas. Bardzo. Jestem twoim aniołem stróżem więc powinieneś posłuchać mojej rady. Nie odrzucaj tej dziewczyny. Nawet nie wiesz, jak bardzo ranisz ją, gdy to robisz. Ona cię kocha, Tom, wiem to. Musisz dać jej szansę. Nie bój się jej pokochać.

-Właśnie się boję. Nie chcę przyczynić się do śmierci kolejnej dziewczyny, którą pokocham.

-Tom, to nie była twoja wina. To nie przez ciebie zginęłam, zrozum to wreszcie! Nie możesz obwiniać się przez całe życie!Kochanie, Hermiona będzie cię szukać. Nie uciekaj przed nią. Ukryj się na jakiś czas i przemyśl wszystko. Później podejmij decyzję. Wierzę, że będzie właściwa.Muszę już wracać, Tom, nie wolno mi być tutaj długo. Kocham cię, Tom. I zawsze będę... – powiedziała Anne i rozpłynęła się w powietrzu.

-Ja ciebie też kocham, Anne. – po policzku mężczyzny spłynęła jedna łza. –Dziękuję, skarbie... Dziękuję... – powiedział i odszedł. Gdy wyszedł za bramę cmentarza teleportował się do ciemnej jaskini. Usiadł pod skalną ścianą w czarnym skórzanym fotelu i wyjął z kieszeni mały notes oraz długopis. Postanowił napisać do Hermiony.

Droga Hermiono!

U mnie wszystko w porządku. Piszę do Ciebie,bo nie chcę, żebyś mnie szukała. Podejrzewam, że możesz zrobić coś takiego, aja chcę tego uniknąć. I tak mnie nie znajdziesz. Jeśli będę chciał – wrócę. Być może już niedługo. Gdybyś chciała się ze mną skontaktować, pisz listy. Zostawiaj je w moim gabinecie, w zielonej szufladzie przy biurku. Nie będę stawiał się po nie osobiście, nie czekaj. Proszę Cię, byś niezwłocznie wróciła do Hogwartu. Pod kontrolą Lucjusza nie jesteś bezpieczna. Odezwę się jeszcze,

T.M.R.

Wyczarował małą sówkę i wysłał list do Hermiony. „Wrócę." – obiecał sam sobie. „Wrócę na pewno".

Oczy Twe tak pragnęły czułościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz