Rozdział 25

1.7K 100 4
                                    


„Trzeba wielu lat, by znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila, by go stracić."

***

Dumbledore siedział za biurkiem i pisał coś na kawałku pergaminu. Hermiona, Draco, Blaise i Pansy weszli do jego gabinetu. Zastali tam już profesora Snape'a oraz trójkę innych uczniów. Jednego z nich Hermiona znała z widzenia. Był to prefekt Huffelpuffu.Oprócz niego w gabinecie było jeszcze dwóch chłopaków z Ravenclawu.

- Domyślam się, że wiecie czemu tu jesteście? – powiedział Dumbledore nie podnosząc głowy znad pisma.

- Nie – odpowiedział mu Draco. Postanowił udawać głupiego najdłużej jak się da.

- Profesor McGonagall wam nie wyjaśniła – dyrektor wydawał się tym zdziwiony.

- Nie.

- Cóż, nie będę owijał w bawełnę. Podejrzewamy was o śmierciożerstwo.

- Macie dowody? –odezwał się prefekt Huffelpuffu.

- Oh, nie, panie Taylor. Ale mniemam, że dowodów dostarczycie nam sami. Pokażcie lewe ramiona! - rozkazał Dumbledore. Snape zbladł gwałtownie.

- Myślę, że to nie jest konieczne, profesorze Dumbledore. Lepiej przesłuchać ich, gdy będą pod wpływem Veritaserum.

- Osobiście nie pochwalam tej metody, Severusie. Wolę zobaczyć na własne oczy niż usłyszeć.Podwińcie rękawy.

Uczniowie posłusznie podwinęli rękawy szat, Hermiona ociągała się z tym, ale w końcu usłuchała. Na ramieniu każdego z nich znajdował się Mroczny Znak. Teraz nie mogli już zaprzeczać. Dumbledore posmutniał, przez cały czas miał nadzieję, że nazwiska nie są prawdziwe. Szczególny ból sprawiła mu obecność na liście Hermiony Granger. Kto by pomyślał, że przyjaciółka chłopca, którego chce zabić Lord Voldemort stanie po stronie wroga?

- Severusie, poproś tutaj pana Pottera i Weasleya. Muszą wiedzieć o zaistniałej sytuacji.

Hermiona rozpłakała się. Za chwilę stanie się to, czego obawiała się najbardziej... nigdy nie chciała tego doświadczyć. Liczyła, że uda jej się oszukiwać chłopców przez całe życie.A właściwie jeszcze tylko przez najbliższy rok. Później już by się pewnie więcej nie spotkali. Nikt nie zwrócił uwagi na jej płacz oprócz Dracona.Przytulił ją i powiedział:

- Nie płacz,Hermiono... Wszystko się ułoży. Będzie dobrze, zobaczysz.

- Boję się, Draco... Co teraz z nami będzie?

- Pozwolę wam skończyć ten rok i zdać egzaminy. Ale w przyszłym roku nie będziecie mogli już tu wrócić. Prawdopodobnie zostanie wytoczony proces.

- Trafimy do Azkabanu? – Blaise nie wierzył temu, co słyszał.

- Prawdopodobnie tak,panie Zabini.

W tej chwili do gabinetu weszli Harry i Ron. Zdawali się nie wiedzieć po co zostali wezwani.

- Harry, Ronaldzie,to co powiem pewnie będzie dla was szokiem, ale uznałem, że musicie wiedzieć.Na liście z nazwiskami uczniów podejrzewanych o należenie do grona zwolenników Czarnego Pana nazywanych śmierciożercami znajdowało się nazwisko waszej przyjaciółki, panny Hermiony Granger.

Harry i Ron stanęli jak wryci.

- To jest niemożliwe– wykrztusił Ron. – Hermiona nie mogłaby... Prawda, Hermiono? Powiedz im, że się mylą!

- Ron... – powiedziała Hermiona cienkim głosem. Chłopak szybko wyszedł z gabinetu. Był wściekły. Hermiona popatrzyła na Harry'ego. Wyglądało na to, że nie jest zły.

- Hermiona, powiedz,jak mogłaś mi to zrobić? On chce mnie zabić a ty mu pomagasz? Pewnie byłaś jego szpiegiem, przez 6 lat przekazywałaś mu informacje o mnie. Mówiłaś mu wszystko to, co ja powiedziałem tobie... To stąd tyle wiedział. Boże, jaki ja byłem głupi...Jak mogłem ci zaufać... – w oczach Harry'ego był smutek.

- Harry, proszę,musisz mnie zrozumieć – po twarzy Hermiony zaczęły płynąć łzy.

- Zrozumieć? Co mam zrozumieć? Dlaczego mnie zdradziłaś? Dlaczego chcesz przyczynić się do mojej śmierci?

- To nie tak, Harry...Ja nie chcę twojej śmierci... Wytłumaczę ci wszystko. Musisz mnie wysłuchać.

- Nie mam zamiaru cię słuchać. Zraniłaś mnie, Hermiona. Uważałem cię za moją przyjaciółkę.Dyrektorze, mogę wrócić do dormitorium?

- Oczywiście, Harry,idź.

Hermiona wiedziała,że Harry i Ron powiedzą wszystkim o zaistniałej sytuacji. Bała się reakcji otoczenia.

- Wracajcie do swoich dormitoriów. Na dzisiaj to koniec naszej rozmowy. Oczywiście wasza siódemkabędzie pod stałym nadzorem nauczycieli.

- Co? – Hermiona czuła się jakby była więźniem. Hogwart zawsze traktowała jak dom. Teraz będzie jej się kojarzył źle.

- Panią, panno Granger, zajmie się profesor Slughorn. Profesorze Snape, proszę odprowadzić uczniów do ich domów. Do widzenia.

To był koniec rozmowy. Hermiona powoli szła za Snapem. Wolałaby tak iść w nieskończoność. Nie chciała dojść do portretu Grubej Damy. Gdy przeszła pod portretem usłyszała podniecone głosy, charakterystyczne dla Gryfonów, gdy usłyszeli jakąś ważną informację. Tym razem Hermiona wiedziała o co chodzi. Weszła do Pokoju Wspólnego i wszystkie głosy umilkły, oczy skierowały się na nią. Teraz upewniła się. Rozmawiali o niej. Chciała przejść do swojego dormitorium, ale trzech wysokich chłopaków z siódmego roku zatarasowało jej drogę.

- Przepraszam... -powiedziała cicho.

- Nie ma za co –odpyskował jeden z nich. – Chłopaki, chyba lepiej jej ustąpić, jeszcze uderzy w nas Avadą albo Cruciatusem.

- Szlama – powiedział ktoś z kąta.

- Sługuska Czarnego Pana... – dodał ktoś inny.

- Pieprzony śmierciożerca – ten głos znała dobrze. Ginny. Za sobą usłyszała gniewne głosy. Popchnęła najbliżej stojącego chłopaka i wbiegła do dormitorium. Kolejny raz się rozpłakała. Chciała z kimś porozmawiać, ale nie miała z kim. Czuła się odrzucona. Postanowiła napisać list. Wzięła kartkę i usiadła przy biurku.

Tom!

Złapali nas. Dzisiaj ja, Draco, Pansy, Blaise i trzech chłopaków,których nie znam zostaliśmy wezwani do gabinetu Dumbledora. W Proroku pisali,że do szkoły została przekazana lista uczniów, którzy są śmierciożercami. Dumbledore pozwolił nam napisać egzaminy na koniec, ale od nowego roku już nie możemy tutaj wrócić. Będą nas pilnować nauczyciele. Wszyscy nazywają mnie śmierciożercą. Przyjaciele już nie chcą mnie znać. Nic już dla nich nie znaczę.Aż strach pomyśleć, co będzie jutro. Cała szkoła już pewnie wie. Tom, co mam zrobić? Wróć... Teraz Cię potrzebujemy. Dumbledore powiedział, że nie wykluczone,że trafimy do Azkabanu... Boję się, Tom... Pomóż nam, proszę...

Oczy Twe tak pragnęły czułościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz